Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Księżniczka Sara
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 18.10.08, 12:10PM    Temat postu: Księżniczka Sara

Ciesze się ,że ci się podoba .
A to kolejne .

-No i co dziadku podoba ci się nasze wiezienie? Żyjesz jak król ,osobna cela ,a inni tłoczą się jak szczury w przepełnionych ciasnych klitkach .
-Ja wolałbym się tłoczyć z nimi .Nie musiałbym bym wtedy ,tyle myśleć.
-A o czym tak myślisz .O złocie ,które ukradłaś o ludziach ,których zabiłeś .No przyznaj się .Zabiłeś kogoś prawda ?
-Tak .
-A mówiłeś że jesteś niewinny .
-Bo nie ukradłem tego złota i nie wiem gdzie ono jest .Za to zostałem aresztowany i dlatego mam osobną celę ,ale przysięgam w tej sprawie jestem niewinny .
-Kim właściwie jesteś człowieku ? Zabiłeś Antoniego Villasa ?
-Tak i podszyłem się pod niego marząc o fortunie .
-Więc gdzie jest to złoto ?
-Nie wiem gdzie jest to złoto ,ani to drugie .
-Drugie złoto ?Co za bajki opowiadasz ?
-Stara legenda mówi ,że tu w Kalifornii żołnierze hiszpańscy zakopali złoto .Była to w czasach kolonizacji tych ziem .Vivalas mówił ,że jego przyjaciel ma mapę która go zaprowadzi do tego złota .Zabiłam Viva lasa ,sfałszowałem swoje papiery i postanowiłem odnaleźć tego człowieka i jego skarb .Nie znalazłem nic ,być może ten skarb nigdy nie istniał .Nie miałem pojęcia ,że Vivalas był zdrajcą i poszukiwanym przestępcom .Mówię prawdę .
-Dziwne ale ci wierze .Vivalas to był szubrawiec ,a ty nie wyglądasz na takiego .Jeśli sprzedał złoto Amerykanom ,nieźle się wzbogacił i nie rozumiem po co miałby szukać w ziemi jakiś starych monet .
-Najgorsze co jest na świecie ,to umiłowanie pieniędzy.Tak mówi Biblia i to prawda .Ta chęć posiadania bogactw sprowadziła na mnie zgubę .Wszystko straciłem ,wszystko co naprawdę ważne .Nie mam ani rodziny ,ani przyjaciół ani przeszłości ani przyszłości .

Marianne zamieszkała w pokoiku nad gospodą .Za ten pokoik obiecał płacić Filip Vega ,na szczęście Marianne nigdy się nie dowiedziała o tej umowie między nim a żoną właściciela gospody .
Nie umiała sprecyzować swoich uczuć do Filipa .Bywał irytujący i przemądrzały , ale z drugiej strony był najbardziej uwodzicielskim ,czarującym i nie licząc Zorro najbardziej fascynującym mężczyzną którego znała .
Trudno go rozszyfrować myślała .Nie cierpi gubernatora ,ale żeni się z jego córką .Jest wykształcony ,przystojny i inteligenty ale lubi towarzystwo prostych żołnierzy i śmieje się z ich okropnych dowcipów .Jego przyjaźń z Garsiją była powodem licznych plotek i spekulacji ,bo trudno znaleźć było dwie osoby tak różne od siebie .Filip był wysoki ,szczupły miał piękną twarz ,ciemne kręcone włosy i mały zabójczy wąsik .Garsija był mały i gruby o twarzy która rzadko zdradzała oznaki inteligencji .Miał jednak w sobie dużo ciepła i Marianne przepadała za jego towarzystwem .Garsija był urodzonym gawędziarzem .Lubił się się przechwalać i przypisywać sobie cudze zasługi ,ale nikt w całym Los Angel nie umiał opowiadać tak barwnie i z taką fantazją .Po za tym sierżant zawsze wszystko wiedział -kto się żeni ,kto umarł ,kogo gubernator nie lubi ,a kto jest w jego łaskach ,komu urodziło się dziecko ,kto potrzebuje kowala ,kto ma złamane serce.
-Tak naprawdę są tylko trzy osoby które wiedzą wszystko w Los Angel mawiał Filip .To ksiądz ,właściciel gospody i Garsija .Gubernator nawet połowy tych spraw się nie domyśla .Jednak nawet Garsija nie słyszał nigdy o Janie Keynesie ,choć jak powtarzał z dumą mieszkał tu już dwadzieścia lat ,znał każdego mężczyznę ,kobietę i dziecko .
-Nie spocznę dopóki nie odnajdę ojca mówiła Marianne .Sierżancie ,czy w ostatnich miesiącach nie działo się nic podejrzanego .
-W naszym mieście dzieje się same podejrzane rzeczy ,zwłaszcza od chwili gdy pojawił się Zorro .Jednak była jedna dziwna sprawa .Gubernator nie chciał mi nic powiedzieć ale ja wiem kto odjechał tym transportem do San Paul .
-Kto ?
-Antoni Vivalas .
Filip spojrzał dziwnie na sierżanta Garsiję .
-To niemożliwe wyjąkał po czym zbladł jak papier .Garsija nie powinien ci tego mówić, ale Vivalas nie żyje .Nie mogli go aresztować bo on nie żyje .
-Skąd wiesz Filipie takie rzeczy ?
-Kila miesięcy temu znalazłem jego ciało .Nie miał przy sobie dokumentów ,ale wiem że to był on .
-Znalazłeś nieboszczyka i nie powiadomiłeś o tym gubernatora Filipie ?
-Garsija ,bo ja wiem że to nie on ukradł złoto Konfederacji .Vivalas był wariatem ,szukał jakiegoś mitycznego skarbu .Ale nie był zdrajcą .
-Więc kto ukradł złoto ?
-Nie on .To robota gubernatora .
-Filipie wyjąkał Garsija .Rzucasz poważne oskarżenia i to na swojego przyszłego teścia .
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.10.08, 12:32PM    Temat postu:

Iwonko, gdy patrzę wstecz muszę przyznać, że poczyniłaś ogromne postępy. Twoje prace są coraz lepsze i zawierają mniej będów. Kolekne odsony opowiadań podobają mi się jeszcze bardziej. Pisz dalej, a wkońcu dojdziesz do ideału ;) :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.10.08, 4:49PM    Temat postu: Księżniczka Sara

Dziękuje ci Sissi za tyle miłych słów .

Bal u gubernatora
Z okazji zaręczyn swojej córki z Filipem Vegą ,gubernator wydał wielki bal na które zaprosił całe miasto .Nigdy jeszcze nie było takiego przyjęcia .Stoły wprost uginały się od jedzenia i picia .Garsija był zachwycony .
Po raz pierwszy Marianne zobaczyła córkę gubernatora Magdalenę Faveli i musiała przyznać że Magdalena to wielka piękność. Wysoka blondynka o idealnej figurze ,mlecznobiałej cerze ,niebieskich oczach i ustach jak dzikie maliny .Była dumna ,zimna i zarozumiała .
Marianne poznała też ojca Filipa -Antonia Vegę.Antonio Vega był już dobrze po pięćdziesiątce ,był siwy ale ciągle szalenie przystojny a w jego oczach czaił się młodzieńczy błysk .
-Moi drodzy przyjaciele przemówił gubernator chciałem dziś oficjalnie ogłosić zaręczyny mojej pięknej córki i Filipa Vegi .To małżeństwo połączy nasze rodziny Antonio ,ale też zapoczątkuje nową wspaniałą rodzinę .W tym radosnym dla mnie dniu ,chce by radość ze mną dzielili wszyscy mieszkańcy naszego miasta .Pijmy zdrowie narzeczonych .
Za szczęście młodej pary odparł Antonio ,ale i za lepsze czasy dla naszego miasta .Za wolną Kalifornię.

-Zatańczy pani ze mną ?spytał Filip ,Marianne.
-Nie powinien pan tańczyć z narzeczoną .
-Ona tańczy z kapitanem Monstero.
-Zgoda .
-Dlaczego chcesz wyjść za tego głupka Magdaleno ?pytał Ricardo Monstero .
-Bo go kocham .
-Oboje dobrze wiemy ,że to nieprawda .Kochasz mnie ,nie zaprzeczaj .Twoje usta drżą ,marzysz o moich pocałunkach .Ten ciamajda nie umie całować tak jak ja ,pewnie w ogóle nie umie całować.
-Ricardo ludzie patrzą .Mieliśmy tylko tańczyć.
-Ten twój ciamajda tańczy z tą dzikuską co wtargnęła na rynek .Ostatni raz mogę cię trzymać w ramionach .Potem już będziesz należeć do niego .Co on ma czego ja nie mam ?Pieniądze ,nazwisko .
-Ricardo nie gadaj tyle .Po balu ojciec będzie załatwiał jakieś interesy ,będę sama w domu .
-Twoje zaproszenie jest niezwykłe kuszącą ofertą .A Filip nie będzie chciał cię odwiedzić?
-Nie ,on zawsze o tej porze śpi jak niemowlę .
-Dobrze się pani bawi ?
-Świętnie się bawię Filipie ,tylko jednej rzeczy nie rozumiem .Jeśli podejrzewasz gubernatora o kradzież ,jak możesz żenić się z jego córką ?
Filip nie odpowiedział .
W ogóle go nie rozumiem myślała Marianne .Mężczyźni są dziwni .Kiedy patrzy na mnie i kiedy tańczy ze mną jest zupełnie inny .Czasem patrzy na mnie tak ,jakby był we mnie zakochany ,ale przecież to absurd .
-Czy teraz ja mogę panią prosić spytał kapitan Monstero .
-Tak odparła Marianne .
-Oprócz Magdaleny jest pani najpiękniejszą kobietą na tym przyjęciu .
-Bardzo pan miły .Tak odparł Monstero i nim Marianne się zorientowała złapał ją za szyję i zaczął namiętnie całować.
-Niech mnie pan puści .
-Dlaczego ?Nie lubi pani się całować.Wszystkie dziewczyny to lubią .
-Ja nie odparła Marianne i z całą siłą uderzyła w nos kapitana .
-Ty mała ladacznico syknął i wymierzył jej siarczysty policzek .
-Dosyć tego odezwał się Filip Vega .Kapitanie Monstero ma pan opuścić to przyjęcie .Znieważył pan damę .
-Damę ?wybuchnął śmiechem Monstero .Pół miasta widziała ,jak ta dama całowała się z tym oberwańcem i bandytą Zorro .To ty wprowadziłeś tą głupią dzikuskę na salony ,Filipie Vega .
-Jeszcze jedno słowo a pan pożałuje .
-Co mi zrobisz ?Będziesz się bił ze mną .Przecież jesteś zwyczajnym łamagą .
-Wyzywam pana na pojedynek .
-Chyba umrę ze śmiechu .Ty mnie na pojedynek ?Ja jestem najlepszym szermierzem w całej Kalifornii ,a ty nawet nie wiesz jak szpada wygląda .Ale przyjmuję twoje wyzwanie .
-Filipie chyba nie będziesz się z nim bił ?spytała wstrząśnięta Marianne .Przecież on cię zabije .
-Nie mogę się wycofać.Straciłem bym twarz .
-Więc wolisz stracić życie .
-To pani wina rzekła Magdalena .Od kiedy pojawiła się pani w naszym mieście są same kłopoty .
-Jak Monstero zabije Filipa zaczęła Marianne a Magdalena uśmiechnęła się przebiegłe i dokończyła zdanie .
-Jak Monstero zabije mojego narzeczonego ,będę musiała wyjść za kapitana .
-Jest jedna osoba która włada szpadą lepiej od kapitana rzekł Garsija .To Zorro .
Zorro zadźwięczało w uszach Marranie.

-Filipie musisz się wycofać .
-Nigdy .Wtedy stałbym się jeszcze większym pośmiewiskiem .Myślisz że nie wiem co o mnie mówią .Uważają mnie za tchórza .
-Ale tylko Zorro umiał by pokonać tak dobrego szermierza jak kapitan .
-Filipie dlaczego to zrobiłeś ?
-Jest pani moją przyjaciółką i nie pozwolę by ten cham tak panią traktował .
-Tak ,ale przecież masz narzeczoną .Może Magdalena przekona go by z tobą nie walczył .
-Nigdy się na to nie zgodzę ,żeby kobieta się za mną wstawiała .
-To moja wina .Wszystko moja wina .
-Nawet przez chwilę tak nie pomyślałem .
-Jesteś moim przyjacielem Filipie Vega i radzę ci .
-Kocham panią .
-Co ?
-Kocham cię Marranie.Zakochałem się w tobie jak tylko cię zobaczyłem .
-Przecież dziś ogłoszono twoje zaręczyny .
-Zaręczyny można odwołać.To małżeństwo to był pomysł rodziców .
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 19.10.08, 10:42AM    Temat postu:

Bardzo ładne opowiadanie, zaczyna się naprawde ciekawa akcja. Z nieierpliwością czekam na ciąg dalszy :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 19.10.08, 7:33PM    Temat postu:

Iwonko, bardzo mi się podoba. Tworzysz świetny, bardzo realistyczny klimat i masz doskonałe pomysły. Podobają mi się zwłaszcza dialogi. I tak jak pisała Sissi, robisz coraz mniej błędów. Cieszę się, że tak szybko dodajesz nowe odcinki. Pisz dalej!
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 20.10.08, 1:01PM    Temat postu: Księżniczka Sara

Dziękuje wam za tyle miłych słów i komplementów .

Kim jest Filip Vega ?
-Bardzo pana proszę ,niech pan wycofa się z tego pojedynku Marianne przyszła do garnizonu i próbowała przekonać kapitana Monstero .
-Nigdy .To Filip Vega mnie wyzwał na pojedynek i to on powinien się wycofać ,nie ja .Ale ja go znam lepiej niż pani i wiem że stchórzy i nawet się nie stawi .Taki z niego chojrak.
-Jest człowiekiem honoru .
-Człowiek honoru nie wysługuje się kobietami .Mógłby sam przyjść i poprosić mnie o wycofanie się z pojedynku .Nie zrobił tego ,tylko przysłał panią .
-Nie ma pojęcia że tu przyszłam .
-Czyżby zaśmiał się ironicznie Monstero .A godzinę temu była tu jego narzeczona i prosiła mnie dokładnie o to samo .Nie wiem co ten łamaga ma w sobie takiego ,że zdobywa najpiękniejsze kobiety .
-Mnie nic nie łączy z Filipem Vegą kapitanie .Jesteśmy tylko przyjaciółmi .
-Nie odchodzi mnie co panią łączy z Filipem .Nie zmienię zdania . Nie obchodzą mnie pani prośby ani łzy .Nie wycofam się z pojedynku .

-Filipie chcesz się dalej z nim bić?
-Nie mówię że bardzo chcę ,ale nie mogę mu dać tej satysfakcji .
-Dlaczego ?
-Jest jedna rzecz która liczy się w życiu .Nie tylko jednostek ,ale państw i całych narodów .Tą rzeczą jest honor .
- On cię zabije .I cóż ci przyjdzie z tego honoru gdy przegrasz ,albo stracisz życie .
-Bardzo dużo .Bo nie zapisze się w pamięci jako tchórz ,a po za tym dla takiej kobiety jak ty warto nawet zginąć.
-Nie gadaj głupot Filipie de la Vega .Jesteś zaręczony z najpiękniejszą kobietą w tym mieście i ona cię kocha .
-Niezły żart .Tak poszła do kapitana Monstera ,ale dlatego że ojciec jej rozkazał ,bo boi się skandalu .Garsija mi wszystko wyklepał .Cieszę się jednak że ty tego nie zrobiłaś .
-A jakby to zrobiła ?
-Nie zrobisz tego nigdy słyszysz ? chwycił ją mocno w ramiona a jego oczach była prawdziwa wściekłość .Takim go nigdy nie widziała .
-Nie pozwolę by ten łajdak śmiał mi się prosto w twarz .Nawet nie ma tyle odwagi by przyjść i odwołać pojedynek .Powiedz że tego nie zrobiłaś ?
-Zrobiłam wyjąkała Marianne .
Filip ją puścił i gwałtownie zbladł .Odwrócił się na pięcie .
-Filipie zaczekaj .Filipie .

-No i gdzie jest Filip Vega ?pytał Ricardo Monstero kilka godzin później.
-To w jego stylu ,wyzwać kogoś na pojedynek a potem nie przyjść.Co za śmierdzący tchórz .
-Na pana miejscu uważam bym ze słowami .
-A jednak przyszedłeś Filipie .
-Chciałem panu pokazać jak pewne sprawy załatwiają dżentelmeni.
-Tak ?
Filip ruszył na niego ,ale tak nieporadnie ,że sam się nadział na szablę i skaleczył rękę .Ricardo Monstero trzasł się ze śmiechu .
-Filipie Vega ty chciałeś ze mną walczyć? Ty ?
-Mam drugą rękę zdrową .I jej użyje powiedział i z całej siły uderzył kapitana w twarz .
-Gdzie się tego nauczyłeś ? zdziwił się Monstero.
-.A teraz niech pan przeprosi pannę Keynes.
-Nigdy jej nie przeproszę .Tak odparł Filip wziął szablę do zdrowej ręki i przycisnął szablę do gardła kapitana .
-Albo ją przeprosisz albo podziurawię ci twoje piękne gardło .
-Nie odważysz się .
-Tak myślisz kapitanie .Ale daje ci szansę szepnął mu do ucha .Zrezygnuje z Magdaleny ,ty przeprosisz pannę Keynes .
-Zrezygnujesz z Magdaleny ?
-Tak .
-Przepraszam pannę Keynes za moje nieobyczajne zachowanie .
Filip opuścił szablę .
-Ma pan jeszcze trochę przyzwoitości komendancie .
Kapitan Monstero był wściekły .Pokonał go ten głupek Filip Vega i upokorzył przed całym miastem .Ale tą gorzką pigułkę osładzał trochę fakt ,że Magdalena będzie wreszcie należeć do niego .

-Ricardo chyba nie mówisz poważnie .Cóż z tego że pojedynkowałeś się z nim przez tą dziewczynę ?Nie oddam ci ręki Magdaleny to wykluczone .
-Gubernatorze ale dlaczego nie ?
-Mam zerwać zaręczyny ?Moja córka ma poślubić ciebie .Masz przed sobą wspaniałą karierę wojskową ,ale nigdy nie będziesz miał pozycji Dela Vegi .
-Gubernatorze on jej nie kocha i będzie robił wszystko by zerwać te zaręczyny .Garsija mówi że jest do szaleństwa zakochany w tej dziewczynie z Teksasu .
-Od kiedy to Garsija jest dla mnie autorytetem ?
-A nie zastanowiło was panowie odezwał się Pilar że on nagle zaczął walczyć?
-Tak to trochę dziwne .
-Widziałem w życiu tylko jedną osobę ,która włada szpadą tak dobrze jedną ręką .
-Tak .Kogo ?
-Zorro .
-Przecież to śmieszne .Chcesz mi wmówić że ten głupek jest Zorro ?
-A dlaczego nie ?Kim jest Filip Vega .Co o nim wiemy .Pierwszy raz miał w życiu szpadę w ręku i pokonał pana kapitana ,najlepszego szermierza w Kalifornii.
-Szczęście debiutanta.
-Na pewno ?A kim jest Zorro ?
-No wszyscy wiemy kim jest Zorro .
-Zorro to lis .A lis to najbardziej przebiegłe zwierze pod słońcem .
-Nie wierzą w twoją wydumaną historię Pilar .Ale przyszło mi coś do głowy .Podrzucimy strój Zorro i aresztujemy Filipa .Ogłoszę go bandytą .Wtedy będziesz mógł poślubić Magdalenę .
-Znakomity pomysł panie gubernatorze .A co z Antonim Vegą ?
-Na niego też się coś znajdzie .Chyba ostatnio nie płacił podatków.Zajmę cały jego majątek a ciebie synu uczynię generałem .A za schwytanie Zorro może i ja dostanę awans .


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 28.11.08, 12:25PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 20.10.08, 3:37PM    Temat postu:

Iwonko, nie masz za co dziękowa, bo przecież osiągnęłaś to swoją ciężką pracą.

Ta część także bardzo mi się podobała, chociaż wolałabym aby sama walka na szpady była bardziej opisowa, aby możnabyło czuć się iczym świadek tych wydarzeń, ale właściwie teraz chyba już się czepiem ;)

Dziękuję, że umieściłaś tą część tak szybko po ostatniej :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 21.10.08, 4:37PM    Temat postu: Księżniczka Sara

To kolejne moje opowiadanie .

Marianne obudziła się w nocy zlana potem .Śniło jej się ojciec ,wołał ją "pomóż mi córeczko ".Przebudziła się i zdała sobie sprawę ,że nie jest w pokoju sama ,ktoś stał przy oknie i ją obserwował .W pierwszej chwili pomyślała że to złodziej i zaczęła wrzeszczeć.
Mężczyzna podszedł do niej ,usiadł na łóżku i zakrył jej gardło swą dłonią .
-Cicho .Jeszcze raz pani krzyknie to będę musiał chyba panią udusić.Chce pani by wszyscy się zlecieli i by mnie zatrzymali ?
Teraz Marianne zobaczyła ,że ma on na twarzy czarną maskę ,a jego plecy pokrywa czarna peleryna .
-Zorro co pan tu robi ?
-Musiałem pani coś powiedzieć.To ważne .
-Słucham .O co chodzi ?
-O pani ojca .Chyba wiem gdzie on jest .
Nagła nadzieja i radość wstąpiły w serce Marranie.
-Gdzie ?zapytała
-W więzieniu San Pauli .
-To niemożliwe .Mój ojciec w więzieniu .Co by tam robił ?
-No to co zwykle robią w wiezieniach.Odsiaduje wyrok .
-Mój ojciec nie jest przestępcą .To najuczciwszy ,najwspanialszy człowiek na świecie .
-Ale i tacy mogą zbłądzić.
-Najważniejsze że tata żyje .Prawie straciłam nadzieję że go odnajdę .Czy wie pan coś więcej ?
-Raczej się domyślam .Słyszała pani o Antonim Vivalas ?
-Tak ,ale co mój ojciec ma z nim wspólnego ?
-Robili razem interesy i to interesy na granicy prawa .Pani ojciec zniknął równie tajemniczo jak Vivalas z którym nie wiadomo co się stało .
-Filip mówił że został zamordowany .
-Też tak myślę.
-Zorro ,nie wiem jak się panu odwiedzę .Dzięki panu odzyskałam iskierkę nadziei.
-Jest jedna rzecz o która panią proszę .
-Tak .
-Proszę by mnie pani obdarzyła swoim pięknym uśmiechem .I niech pani więcej nie chwyta za szpadę .Moja reputacja bardzo ucierpiała po tym jak pani mnie pokonała .
-Załatwione .
Zorro zwinie jak kot przeskoczył z okna na swojego konia a Marranie szczęśliwa odpływała w marzeniach .
Ojciec żyje myślała .Jakość go wyciągnę z wiezienia ,może Filip mi pomoże .Z pewnością ten wyrok to pomyłka ,ojciec na pewno by nie zbłądził ,jest niewinny .
Ach ten Zorro .Marranie nikomu by się nie przyznała jak fascynował ją człowiek w masce .Miał takie piękne oczy i ten jego głos .Bardzo męski ,zdecydowany ,silny głos .
Ciekawe jak wygląda bez maski .Filip mówi że z pewnością jest brzydki i ma odstające uszy .
-Panno Marianne właścicielka gospody wbiegła do jej pokoju .Słyszała pani ?
-Co ?
-Złapali Zorro.
-Co takiego ?
-Garsija aresztował Zorro.
-Kiedy ?
-Jakoś godzinę temu .No ale jak dostanie nagrodę to może spłaci swoje długi .

-Nie mogę Ricardo Monstero chodził wściekle po pokoju w tę i z powrotem .Chcieliśmy podrzucić strój Zorro Filipowi Vedze ,a tymczasem Garsija aresztował Zorro .
-Nareszcie ten bęcwał do czegoś się przydał odezwał się Pilar .Zdjęliście mu maskę ,kim jest Zorro ?
-Niejaki Alejandro Murrieta ,zwykły wieśniak .Mniejsza z tym .Teraz gubernator dostanie swój awans ,ale wycofa się z umowy i Magdalena poślubi Filipa Vegę .No nie mogę ,to chyba jakiś koszmarny sen .
-Nie przesadzaj .Filip obiecał zrezygnować z Magdaleny ,a jest przecież dżentelmenem ,człowiekiem honoru .
-Nie jestem wcale tego taki pewien .Jego zainteresowanie tą dzikuską jakość ostatnio zmalało ,a Magdalena to świetna partia a Filip nie jest wcale taki głupi jak wcześniej myślałem .W dodatku gubernator każe awansować Garsije .Ta kreatura może niedługo nam rozkazywać.
-O tym nie pomyślałem rzekł Pilar .No cóż jeśli go awansują to może i przeniosą i nie będziemy musieli patrzeć na tę jego tłustą gębę .
-Oby .Nie zniósł bym gdybym musiał jeszcze słuchać rozkazów tego wieprza .

-Dziś jest proces Zorro mówił Garsija w gospodzie .Skażą tego łotra na śmierć ,ja dostane nagrodę i będę mógł kupić tawernę i za darmo wino smakować.
-I tak zawsze smakował pan za darmo odezwał się właściciel gospody .
-I pił za darmo .
-Mniejsza z tym odparł Garsija .Nikt mi teraz nie podskoczy ,nawet gubernator .Ja złapałem Zorro ,ja Garsija .
-Oczywiście nigdy nie wątpiłem że pan go złapie rzekł Filip .Ale jak to było ?
-Co?
-W jaki sposób pan go złapał ?
-Dopiero po procesie nie mogę ci to powiedzieć Filipie .Wiesz szepnął poufale do ucha gdyby on jednak uciekł ,nagroda by przepadła .

-Alejandro Murrieta przyznajesz się do winy ?spytał sędzia .Jesteś łotrem zwanym Zorro ?
-Nie .Nie jestem Zorro .To był pomysł sierżanta Garsiji .Kazał mi się przebrać za Zorro i obiecał że podzieli się ze mną nagrodą .
-Łże jak pies Garsija poczerwieniał z gniewu .To jest Zorro ,tylko chce się wymigać od kary .
-Pytam po raz ostatni zaczął sędzia.Alejandro Murrieta jesteś bandytą zwanym Zorro ,który okrada i morduje .
-Nie ,to pomyłka .
-Mówi prawdę ,bo ja jestem Zorro .
-Łapać go zawołał kapitan Monstero .Albo nie ,sam go załatwię .
-Jesteś zwykłym bandytą i tchórzem który ukrywa się pod maską .Ale ja ci ją zerwę kiedyś z twarzy .
-Z grzeczności nie powiem co ja o panu myślę powiedział Zorro i popchnął kapitana Monstero wprost na gubernatora .Obaj się wywrócili ,tymczasem Zorro na ścianie wypisał wielki znak "Z" .
-Żegnajcie przyjaciele powiedział po czym w swoim stylu wyskoczył przez balkon ,gdzie pod balkonem czekał już na niego wierny rumak .
-Garsija łap go durniu wykrzyknął Monstero .A gdzie się podział ten drugi ,fałszywy Zorro .Pozwoliliście mu uciec idioci ?wykrzykiwał do żołnierzy .
-Garsija powiedział gubernator .Choć tu do mnie .Miałeś dostać awans tak ?Nie dostaniesz .Degraduje cię do funkcji kaprala .A najchętniej bym cię powiesił .Nie dość że nie umiesz złapać jednego Zorro ,to obu pozwoliłeś uciec .
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 24.10.08, 9:04AM    Temat postu:

Cieszę się, że nie przeczytałam wcześniej- bo to była idealna lektura na czas choroby.

Po raz kolejny musze Ci pogratulować dobrze poprowadzonej akcji ;)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 24.10.08, 1:35PM    Temat postu: Księżniczka Sara

Dziękuje Sissi .A to kolejne

Marranie odkrywa prawdę
Marianne nie poszła na proces Zorro .Nie mogła .Nagle zdała sobie sprawę z tego że człowiek zwany Zorro skradł jej serce .
Jakie to dziwne .Nic o nim nie wiedziała -nie znała jego prawdziwego imienia ,nazwiska nawet nie wiedziała jak wygląda bez maski .Nie miało to jednak żadnego znaczenia ,bo pokochała go całym sercem i wiedziała że nigdy o nim nie zapomni .
Myślała o tym i o wielu innych rzeczach gdy nagle zobaczyła że ktoś dobija się do okna jej sypialni .
-Zorro to pan .Co pan tu robi ?
-Wpuści mnie pani ?
-Proszę.
-To pan uciekł ,nie skazali pana ?
-Nie wiem o czym pani mówi .Ten Zorro ,którego złapali to nie byłem ja .To wszystko była intryga sierżanta Garsiji .Swoją drogą ,nie doceniałem inteligencji sierżanta.
-Był pan zbyt pewny siebie .
-Nikt nie jest doskonały .
-Czy dowiedział się pan coś o moim ojcu .Jak go traktują ,czy będę mogła go zobaczyć.
-Nie mam żadnego dojścia do więzienia w San Paul .Ale zrobię wszystko by pani pomóc .
-Jest pan rany teraz Marianne zobaczyła zabandażowaną rękę .
Zorro nie zdążył odpowiedzieć ,gdyż w tej chwili oboje usłyszeli na schodach kroki sierżanta Garsiji .
-Schowam się za tym lustrem .
Garsija zapukał do drzwi .
-Panienko ,niech panienka otworzy .
-Jestem nieubrana .
-Nie będę patrzył powiedział Garsija i energicznie wszedł do pokoju .
-Gdzie on jest .
-Kto ?
-Zorro .Jest u panienki w pokoju ,widziałem jak wchodził przez okno .Gdzie się schował ,pod łóżkiem ,w szafie .
-Nie wiem o czym pan mówi .Zorro w moim pokoju .Co by tu robił ?
-Panienko proszę ze mnie nie żartować .Musze go złapać ,inaczej wyrzucą mnie z armii.
Marianne gorączkowo zastanawiała się co robić.W końcu postanowiła udać zemdlenie .
-Jak tu duszno powiedziała i runęła jak długa wprost w ramiona Garsiji .
-Kapralu krzyknął przerażony Garsija zawołaj gospodynie .
-Już jestem .Proszę się napić ,to szklanka wody .Już panience lepiej ?
-Kręci mi się w głowie .
-Sierżancie proszę ją położyć na łóżku .Nie dziwię że zemdlała ,dzisiaj taki gorący i duszny dzień .
-Ktoś jest tam krzyknął Garsija .Za tym lustrem.Kimkolwiek jesteś człowieku ,radzę ci wyjść.
-Dobra dobra odezwał się Filip Vega .
-To ty Filipie ?Co tam robiłeś za tym lustrem?
-Lubie takie duże stare lustra i chciałem zobaczyć jak wygląda z tyłu .Coś się stało sierżancie ?Wyglądasz na zmartwionego ?
-Widziałeś Zorro Filipie .
-Zorro .Co by ten bandyta robił w pokoju niezamężnej ,pięknej kobiety .
-Widziałem jak wchodził przez okno .
-Sierżancie ,jesteś przemęczony i zdenerwowany .Choć napijemy się .Postawie ci butelkę najlepszego wina .
-Jeśli tak mówisz Filipie .Garsija nie mógł odmówić sobie okazji skosztowania wina .
Do Marianne wszystko docierało z trudem .Zorro skrył się za lustrem ,a po chwili wyszedł Filip .Co to miało znaczyć?
To jasne -Filip de la Vega to Zorro .

Marranie zawołał Filip po kolacji .Musimy porozmawiać.
-Nie mamy o czym rozmawiać panie de la Vega .Albo nie .Kim ty właściwie jesteś Filip de la Vega czy Zorro ?
-Posłuchaj ,musisz mnie zrozumieć .
-Co muszę ? Przecież wszystko co mówisz i robisz to gra i jedno wielkie kłamstwo .
-Nie wszystko .Ty nie .Wszystko co mówiłem do ciebie było prawdą .Tak to jedyne było prawdą w całej tej maskaradzie .
-Ale ta maska ?Po co to wszystko ?
-Jeśli nie możesz walczyć jak lew ,to walcz jak lis .Zresztą wszyscy czasem zakładamy różne maski i udajemy kogoś kim nie jesteśmy .Zrozum nie mogłem otwarcie wystąpić przeciw gubernatorowi .Łatwo pokonać wroga którego się zna ,ale trudno tego którego tożsamości nie znamy .
-A twoje małżeństwo z Magdaleną?
-No cóż nie ożeniłbym się z nią ,bo choć jest tak dumna to jednak porzuciłaby mnie i wybrała Ricardo .To tylko kwestia czasu ,jak to zrobi .
Rozumiesz mnie ?
-Tak odparła Marianne .Chyba tak .Kocham cię Filipie de la Vega .
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 7 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin