Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Moje bazgrołki
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 17.06.08, 12:58PM    Temat postu: Moje bazgrołki

Nie będą to rewalacje poprostu "moje bazgrołki". Będzie mi bardzo miło jeśli komus się spodoba choć ostrzegam że moga się zdarzyć błedy ortograficzne i interpunkcyjne. Zaczne od wierszyka o moim rodzinnym mieście które bardzo kocham

Kalisz

Stare grodzisko, co nad Prosną stoi,
Wita serdecznie u swoich podwoi.
Bramy otwiera, do środka zaprasza,
Schronienie nam daje Ojczyzna mała nasza.

Historia wcale tego nie kryła,
Że przeszłość miasta ponura była.
Troski bowiem na nie spadały,
A jakież nieszczęścia to bywały?

Otóż przez wrogów był nie raz niszczony.
Niekiedy doszczętnie bywał zburzony.
Nieprzyjaciół bowiem miał on nie mało,
Którzy nie chcieli by się miasto ostało.

Nikomu jego serca zniszczyć się nie udało,
Ono wciąż gorąco swych mieszkańców kochało.
I nie chciał umrzeć gród tak stary,
Czy zadziałały jakieś pradawne czary?

Tego nie wiem! Przypuszczam jedynie!
Wiem, że do dziś miasto me z piękna słynie,
Że świetność dawną swą odzyskało,
I wielu nowych przyjaciół zyskało.

Po dziś dzień stoją starego miasta mury,
Nad którymi teraz wiszą białe chmury.
I wciąż Kalisz jest miastem najdoskonalszym,
Bo w mym sercu miejscem najukochańszym.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 17.06.08, 5:58PM    Temat postu:

Całkiem przyjemny wierszyk, Sissi ;) Podobał mi się. ;)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.06.08, 5:41AM    Temat postu:

Taki miły, lekki :D Również uważam, że świetnie :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.06.08, 7:49AM    Temat postu:

Dziękuję wam bardzo :D . Tym milej mi że jestem tutaj zupełnie nowa
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.06.08, 9:25AM    Temat postu:

Jak znajdziesz trochę czasu, to zapraszam do swojego działu literackiego ;)
Pisz dalej! ;)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.06.08, 10:27AM    Temat postu:

[b]Tajemnica Starego Zegara część I[/b]

Było bezwietrzne, upalne popołudnie. Przez wiejską, piaszczystą dróżkę przejeżdżał właśnie powóz zaprzężony w gniadego konika, w którym siedziała młoda dziewczyna. Patrycja jechała do swej starej ciotki Zofii, z głową pełną marzeń o niezapomnianej, letniej przygodzie. Tak bardzo cieszył ją ten wyjazd na wieś, że zapomniała o niewygodach podróży i o dziwacznym telegramie ciotki. Przypomniała sobie o nim dopiero wtedy, gdy zobaczyła w oddali stary dworek.
„Przyjedź natychmiast. Muszę z tobą porozmawiać. Pod żadnym pozorem nie zajeżdżaj do Barbary”- pisała Zofia.
Dziewczynę bardzo zdziwił ten telegram, gdyż ciotka nigdy nie wzywała jej tak nagle. Przeczuwała, że musiało się stać coś ważnego, toteż bez wahania wybrała się do niej zapominając o swych codziennych zajęciach. Gdy Patrycja tylko zajechała pod rodzinny dworek ciotka od razu po nią wybiegła.
-Mam nadzieję, że nie byłaś u Barbary- bez żadnego wstępu spytała nie racząc nawet powitać bratanicy.
-Nie ciociu, ale co się właściwie stało?- Zapytała Patrycja zdziwiona tym lodowatym powitaniem.
-Wchodź do środka! Szybko! Ta stara jędza mogła cię zobaczyć, kiedy tutaj jechałaś.
-Jaka jędza?
-Nie udawaj greka dziecko! Oczywiście chodzi mi o Barbarę!
-ciocia Barbara?! Jędzą!- Dziewczyna była coraz bardziej zdziwiona, czy to trudy podróży tak na nią zadziałały, że nie może nic pojąć-, co się stało?- Spytała, powoli opadając na krzesło w salonie.
- A więc, wyobraź sobie, że odkryłam, co się stało z zaginionymi klejnotami mojej matki!- Wykrzyknęła ciotka bez ogródek chowając pospiesznie podróżny kapelusz swego gościa.
-naprawdę. Co?- Spytała coraz bardziej zaintrygowana dziewczyna.
-Otóż Barbara je ukradła, odczekała spokojnie parę lat, udawała pokrzywdzoną i w końcu sprzedała!.
-Ależ ciociu to nie możliwe! Jesteś pewna? Skąd te…
-Możliwe, możliwe- przerwała jej ciotka- od czasu, kiedy umarła nasza matka, udawała, że nie ma pojęcia, co się stało z biżuterią, na której zawsze tak bardzo nam zależało.
-Ciociu- Patrycja starała się spokojnie tłumaczyć Zofii, chociaż jej własne nerwy były już porządnie skołatane- z pewnego punktu widzenia ta biżuteria należała po części do niej. Może dostała od babci swoją połowę i to właśnie ją sprzedała.
-Sprzedała swoją połowę-prychnęła Zofia- w takim razie gdzie jest moja część!?
- Nie wiem może babcia przekazała ją, komu innemu…
-komu innemu, dobre sobie. Zgodnie z tym, co obiecała moja matka, a ona zawsze dotrzymywała słowa, klejnoty należały się jej córkom. A z tego, co wiem- zasyczała- miała tylko dwie córki. Mnie i te złodziejkę Barbarę! Któż, więc mógł wziąć biżuterię?
- A co na te oskarżenia ciocia Barbara- spytała nieco już poirytowana sposobem, w jaki rozmawiała z nią ciotka
- Jak to, co!?- Odpowiedziała Zofia- udaje niewiniątko i twierdzi, że to raczej ja jestem złodziejką. Doprawdy nie rozumiem Cię Patrycjo. Przecież to i twoje rodowe dziedzictwo. To ty odziedziczyłabyś część, która należała do mnie. Przecież wiesz, że ja sama nie mam dzieci. Czy chcesz z tego wszystkiego tak po prostu zrezygnować?
Patrycja miała już dosyć tej bez sensownej rozmowy, która i tak do niczego nie prowadziła, więc chcąc przynajmniej na razie zakończyć temat rzekła znużonym głosem:
-Napiszę do taty może on wie, co się stało z tą biżuterią. A jeśli rzeczywiście wzięła ją ciocia to być może ojciec jakoś na nią wpłynie żeby zwróciła Ci twoją część.
Ciotka nie, co się uspokoiła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Może rzeczywiście Emil coś poradzi. Teraz dopiero Zofia mogła się w spokoju zająć gościem.
Patrycja nazajutrz wysłała list do ojca. Miała nadzieję, że odpisze jej szybko i pomoże rozwiązać konflikt między siostrami. Miała już dosyć tych wzajemnych oskarżeń. Co więcej pragnęła odwiedzić ciotkę Barbarę i wyjaśnić nieporozumienie, lecz ciotka Zofia kategorycznie zażądała aby dziewczyna złożyła obietnicę, że nie pójdzie do Barbary. Dziewczyna prosiła i prosiła, aby Zofia, chociaż spróbowała wyjaśnić nieporozumienie z siostrą. Ciotka była jednak nie ugięta.
-chociaż spróbujcie porozmawiać- jęczała Patrycja- przecież tyle lat byłyście najlepszymi przyjaciółkami. Czy warto to wszystko niszczyć?
- najlepszymi przyjaciółkami- odburknęła Zofia- teraz widzę, jaka z niej żmija. To ona wszystko zniszczyła nie ja!
W ciągu kilku następnych dni odbyło się jeszcze wiele takich bezcelowych rozmów. Czy życie musi być takie skomplikowane? Pomyślała dziewczyna. Dosyć już miała zawziętej ciotki, jej podejrzeń i domysłów. Patrycja musiała się czymś zająć, bo czuła, że jeśli jeszcze trochę posłucha o tych klejnotach to zwariuje. Żeby tylko tata wiedział, co się stało z tą biżuterią-pomyślała, chociaż w głębi duszy nie żywiła większej nadziei.
Jednakże list,jakby na złość długo nie nadchodził, a w tym czasie dziewczyna nudziła się. Zwiedziła już wszystkie stare kąty rodzinnej wioski, a ponieważ przyzwyczajona była do życia w mieście wszystkie tutejsze codzienne zajęcia nieco ją nudziły. Postanowiła, więc porzucić przynajmniej na chwile swoje nienaganne maniery i choć raz się zabawić. A tak się złożyło, że we wsi organizowano właśnie zabawę, na którą dziewczyna miała wielką ochotę pójść. Zofia jednak nie chciała puścić bratanicy i zakazała jej tam iść. Przecież to nie wypada żeby panienka z dobrego domu poszła na wiejska zabawę! Powiedziała myśląc, że to załatwi sprawę. Jak się później okazało ciotka nie doceniała dziewczyny. Zwykle dobrze ułożona, inteligentna Patrycja postanowiła w końcu zaszaleć.
- A właśnie, że pójdę!- Powiedziała ze złością do samej siebie przyglądając się swemu- dziwnie zmienionemu, zuchwałemu odbiciu w lustrze- nie mam ochoty myśleć tylko o tych głupich klejnotach!
Gdy nazajutrz w dzień zabawy ciotka posłała bratanice do sklepu ta udawała, że wieczorem nigdzie się nie wybiera.
-Mądra z ciebie dziewczyna- powiedziała Zofia, która za mądre uważała wszystko, co zgadzało się z jej własnymi poglądami.
Patrycja jednak nie zamierzała być ani mądra, ani grzeczna. Gdy tylko weszła do sklepu zauważyła kilka dziewcząt w jej wieku w tym także swoją daleką kuzynkę, która ją zaprosiła.
-Wybierasz się na zabawę?- Spytała Julia
-Oczywiście, że tak odparła Patrycja- jak gdyby była to najbardziej oczywista rzecz w świecie- właśnie przyszłam po suknie. I rzeczywiście dziewczyna już za chwile wyszła ze sklepu z piękną zieloną sukienką i nowymi pantoflami.
Wieczorem pozostał tylko jeszcze jeden problem- jak wyjść z domu. Ale i z tym zbuntowana dziewczyna sobie poradziła. Kiedy tylko się wystroiła pewna że ciotka już śpi usiadła na parapecie okna.
To jedyna szansa- pomyślała dziewczyna patrząc na niepewnie wyglądającą gałąź drzewa, po której chciała zejść na dół- Boże a jeśli się zabiję? – pomyślała kładąc rękę na bijącym szybko sercu. Wieczór był jednak tak aksamitny, tak pachnący, pełen życia, wprost wymarzony na przygodę. Nie mogła po prostu zrezygnować z tej zabawy. Pierwsze kroki po trzeszczącej gałęzi były nie pewne. Dziewczyna, co sekundę spoglądała na ziemie, do której było przecież tak daleko, jednak, gdy tylko znalazła się metr nad ziemią zwinnie zeskoczyła i pobiegła, czym prędzej w stronę drogi po sprężyście uginającej się trawie, skąd miała ją zabrać kuzynka. Kiedy dotarła na miejsce powozik już na nią czekał, a w środku było pełno młodych, wesołych ludzi. Patrycja nie wahała się już nawet przez małą chwilkę- w końcu raz się żyje!- Pomyślała siadając koło Julii.

C.D.N.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.06.08, 12:01PM    Temat postu:

To jest wspaniałe! Już nie mogę doczekać się następnej części ! Jest kilka błędów, ale to tylko interpunkcyjne. Umiesz bardzo ładnie pisać, Sissi.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.06.08, 2:41PM    Temat postu:

Dziękuję Yelena! Miło mi to słyszeć... a raczej widzieć wobec tego przepisuję szybciutko kolejny fragment

[b]Tajemnica Starego Zegara część II[/b]

Nie całą godzinę później Zofia, która bynajmniej nie położyła się wcześniej, zajrzała do pokoju bratanicy. Jednak zamiast dziewczyny na łóżku leżała jedynie jej sukienka. Na czole wściekłej ciotki pojawiła się mała, pulsująca żyłka.
- Poszła, na zabawe! Jak śmiała? Jak mogła?- Kobieta wprost nie umiała znaleźć słów. Założyła szybko kapelusz i pospiesznie wyszła. Kiedy prawie już była na miejscu spotkała ją kolejna nieprzyjemność o imieniu: Barbara.
-, Dokąd się tak spieszysz- spytała ją siostra.
-to nie twoja sprawa Barbaro- odrzekła wyniośle Zofia
-Chyba nie zaproszono cię na zabawę?- Spytała Barbara z ironią w głosie- wydaje mi się, że już nie jesteś na tyle młoda…
- ja nie idę się tam bawić, ale zabrać stamtąd tą zuchwałą pannice -Patrycje.
- A więc także i nasza Patrycja nie może już z tobą wytrzymać i musiała uciekać- zachichotała-, Ale tak na poważnie, czemu jej nie dasz się pobawić przecież jest jeszcze taka młoda. Ty sama…
-Och cicho bądź!- Ostro przerwała jej Zofia, bo właśnie zauważyła tańczącą dziewczynę, która - o zgrozo! miała sukienkę odkrywającą kolana, no i…. Dekolt -Widzisz!- Wykrzyknęła-Widzisz to!
- Nie bądź dla niej za surowa ty sama też…
- Daj mi spokój- wrzasnęła Zofia czerwona ze złości i zaraz podbiegła do Patrycji pierwszy raz w życiu nie przejmując się tym, co ludzie powiedzą.
Jedynym zajęciem, na jakie dziewczynie po jej wybryku zezwoliła ciotka Zofia było uporządkowanie strychu. Starsza kobieta postanowiła udawać, że wczoraj na zabawie nic się nie stało, wypominała tylko, co jakiś czas nieposłuszeństwo bratanicy. Ostatecznie, jednak ludzie nie dowiedzieli się, czemu przyszła po dziewczynę. A tak prawdę mówiąc być może Patrycja rzeczywiście raz na jakiś czas powinna móc się zabawić. Zofia postanowiła, więc być nie, co pobłażliwa dla tego bądź, co bądź- dziecka.
- O tak, dzięki temu strychowi, drogie dziecko- dowiesz się trochę o historii twojej rodziny. Musisz wiedzieć, że na strychu znajduje się mnóstwo starych pamiątek. Prawdziwe skarby -odrzekła pompatycznie- szkoda tylko, że zostałyśmy okradzione z prawdziwego skarbu…
Patrycja odeszła szybko na strych. Wiedziała, że zbliża się kolejny wykład o skradzionych klejnotach, bowiem ciotka przy każdej okazji wspominała o nich i o tym jak to się zawiodła na siostrze. Ciotka w jednym miała racje. Na strychu kryło się tyle ciekawych przedmiotów: stare suknie i meble, książki i pożółkłe listy a także wiele innych ciekawych rzeczy. Patrycja jak zaczarowana oglądała to wszystko. Ile historii wiąże się z każdym z tych przedmiotów- rozmyślała. Kiedy rozmarzona dziewczyna właśnie oglądała stary album wyczuła, że nie znajduje się na strychu sama. W drzwiach stanęła ciotka opierająca swoją głowę o ich framugę. Gdy tutaj tak stała czule przyglądając się starym przedmiotom coś się w niej zmieniło. Wyglądała tak spokojnie i łagodnie, a nie jak zwykle- ostro i sztywno. Po chwili wahania Zofia bez słowa podeszła do bratanicy.
-Widzę, że znalazłaś ten stary album- rzekła czule. I zaraz ze śmiechem zabrała się do opowiadania historii o ludziach z fotografii.
Czy to ta sama zgorzkniała stara kobieta?- Pomyślała mile zaskoczona dziewczyna. Teraz tak przyjemnie z nią było spędzić czas.
Po chwili ciotka jednak zepsuła magiczną chwilę. Kiedy zobaczyła zdjęcie swej siostry znów zaczęła wszystko od nowa.
-Czy wiesz, kim jest ta dziewczynka ze zdjęcia Patrycjo?- Rzekła przesłodzonym tonem- to twoja kochana cioteczka Barbara. Wilczyca w owczej skórze. Ot, co!
Patrycja zatrzasnęła album z hukiem. Tak to jednak jest ciotka Zofia. Jak może być tak zmienna? Przecież było tak miło, czemu to wszystko popsuła? Czy ona, chociaż przez chwilę nie może przestać myśleć o tej głupiej biżuterii?
Dziewczyna podniosła się ze złością, a Zofia spojrzała na nią zaskoczona.
-Co się stało kochanie?- zapytała
-Słuchaj ciociu!- Rzekła bez ogródek- nie mów więcej o cioci Barbarze w ten sposób przynajmniej do czasu, aż nie udowodnisz jej winy! Mam już dosyć twoich oskarżeń! Czy ściągnęłaś mnie tutaj tylko po to, żeby mi opowiadać o tym, jaka to jesteś pokrzywdzona?
- To nie są domysły- prychnęła ciotka- i nie ściągnęłam Cię po to żebyś słuchała, jaka jestem pokrzywdzona, ale po to, żebyśmy wspólnie uchroniły nasze rodowe dziedzictwo, myślałam, że to coś dla Ciebie znaczy. Ale nie! Pannę Patrycję to nic nie obchodzi. Dobrze, więc! Jeśli tak bardzo tego pragniesz to zajmij się tym przeklętym strychem, a ja nie wspomnę słowem o Barbarze. Ale wiedz, że przyjdzie dzień, w którym będziesz żałować swego braku zainteresowania biżuterią- rzuciła z wściekłością.
Następne, co dziewczyna usłyszała to trzask drzwi i szybkie kroki po schodach. Została na strychu sama. Czy naprawdę chciała tej kłótni? Czy musiała tak bardzo napaść na ciotkę? Dziewczyna usiadła na parapecie okna i zaczęła płakać- wcale nie jestem leprze od niej- pomyślała z goryczą.
Ciotka Zofia siedziała na fotelu w salonie wciąż jeszcze wzburzona tym impertynenckim wystąpieniem bratanicy. Przecież to dziecko!. Jak ona śmie mnie pouczać? Mnie!
Zofia nerwowo dziergała na drutach, to zajęcie zawsze ją uspokajało. Gdy tylko trochę ochłonęła zdała sobie z czegoś sprawę. Przecież ona doskonale zna osobę, która niegdyś zachowywała się tak samo jak Patrycja! Przecież te ruchu, te spojrzenie. Wiedziała o tym podświadomie już od wielu lat, ale dopiero teraz naprawdę zdała sobie sprawę z tego jak ta dziewczyna jest do niej podobna. Czyż jej także nie miano za złe nagłych wybuchów? Czy naprawdę stała się tak stara by zapomnieć o własnej młodości? Może jednak oceniła bratanicę zbyt surowo. Zofia wstała. Czas schować swoją dumę do kieszeni- pomyślała i weszła na górę po schodach. Kiedy w końcu znalazła na strychu Patrycje zauważyła, że dziewczyna rzeczywiście przypomina jej siebie samą bardziej niż kiedykolwiek we wcześniejszych latach. Mimo tych czerwonych oczu i przepraszającej miny w dziewczynie było coś takiego, czego nie można było określić słowami. Ciotce serce zmiękło do reszty.
-ciociu. Ja…ja…przepraszam- rzekła cichutko Patrycja-nie chciałam, ja wiem, że nie powinnam była mówić w ten sposób do Ciebie. Czy mi wybaczysz?
-Patrycjo. To ja powinnam Cię przeprosić, a w dodatku podziękować…czasami potrzebny jest taki wstrząs, aby druga osoba zrozumiała swoje błędy…zdarza się czasem, że my starzy…doświadczeni nie zauważamy tego, co bez trudu zauważają młodzi. Ja należę do osób, które potrafią się przyznać do własnego błędu. I przyznaje masz racje. Jestem stara i uparta- dodała ze śmiechem.
Po tym wydarzeniu stosunki obu kobiet bardzo się poprawiły. Wręcz momentalnie mimo różnicy wieku stały się przyjaciółkami.
Ponadto ciotka Zofia zaskoczyła po raz drugi Patrycję.
-Kochanie pójdę jutro do Barbary. Miałaś rację nie mam dowodów na to, że właśnie ona jest sprawczynią zaginięcia klejnotów. Po za tym jak słusznie zauważyłaś parę dni temu oprócz siostrzanej więzi łączyła… i mam nadzieję, że dalej łączy przyjaźń- powiedziała.
Patrycja nie wierzyła we własne szczęście, czy to możliwe, że uda jej się zażegnać spór ciotek, a może tylko śni. Jednak następnego dnia nic się nie zmieniło ponadto Zofia do domu wróciła wraz z siostrą. Obie trzymały się pod ręce i coś sobie opowiadały.
-Może dokończymy przeglądać pamiątki ze strychu- zaproponowała ciotka Zofia nie wiedząc nawet, jaka czeka ją niespodzianka.
Stary dworek już dawno nie słyszał tyle śmiechu. Kobiety wesoło spędzały popołudnie opowiadając sobie anegdotki i oglądając stare pamiątki.
Nagle uwagę Patrycji przykuł stary zegar.
-czemu on tutaj stoi, przecież jest taki piękny.-Zapytała - Musi być dużo warty.
-To zegar mojego dziadka- odpowiedziała ciotka Barbara- nie chodził od wielu lat, więc nasi rodzice wynieśli go na strych.
- A szkoda. Bo to rzeczywiście piękny zegar-wtrąciła Zofia.
-Może spróbuje go nakręcić- powiedziała Patrycja i otworzyła drzwiczki zegara. Wtem wypadła z niego na podłogę stara papierowa torba wzbijająca kurz do góry - chodźcie tutaj zawołała ze zdumieniem- zobaczymy, co jest w środku. Kiedy dziewczyna rozchyliła torbę wszystkie krzyknęły ze zdumienia.
- To klejnoty- pisnęła Patrycja
-Ale skąd się tutaj wzięły- zastanawiała się Zofia
-Może to ty je tutaj ukryłaś Zofio, by móc je potajemnie sprzedać- odrzekła złośliwie Barbara.
-Oj ciociu tobie chyba także przydałaby się nauczka- Patrycja ze śmiechem pogroziła palcem ciotce.
Wtedy wszystkie serdecznie wybuchnęły śmiechem. Ten dzień był naprawdę przyjemny. Pozostało tylko jedno pytanie. Skąd wzięła się tam ta biżuteria?
Jednak prawie na każde pytanie jest odpowiedz. Było tak i tym razem. Kiedy ciotki i ich bratanica jadły nazajutrz razem śniadanie listonosz dostarczył list od ojca Patrycji. Kiedy został tylko przeczytany wszystko stało się jasne. Emil po prostu schował biżuterię do zegara, ponieważ już wtedy siostry kłóciły się o to, która ma wziąć najpiękniejszy naszyjnik. Myślał, że odda klejnoty, gdy siostry tylko się pogodzą, ale z czasem po prostu o nich zapomniał.
Wszystko się wyjaśniło. Patrycja postanowiła wracać do miasta. I znów jechała ta samą drogą w tak samo upalne popołudnie. Teraz jednak przepełniała ją radość, która nie towarzyszyła jej w drodze do ciotki. Przed zakrętem obejrzała się w stronę starego dworku. Obie kobiety machały jej uśmiechnięte. Jakie piękne jest życie obfitujące w przygody pomyślała dziewczyna spoglądając na naszyjnik, który dostała, za pomoc w odnalezieniu skarbu.

To juz koniec tego opowiadania jest krótkie, ale mam nadzieję że chociaż w miare poprawne. Niestety chociaż w głowie pisze naprawde ładne opowiadania na kartce wszystkie postaci tracą swe uroki i nic nie jest już takie samo. Mam tylko nadzieję, że nikogo nie zanudziłam
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.06.08, 3:41PM    Temat postu:

Świetne zakończenie :) Z pisaniem opowiadań mam tak samo. Prawie nic nie piszę, a czasami mam takie fajne pomysły.... Ale mam nadzieję, że jeszcze coś napiszesz :0
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.06.08, 4:41PM    Temat postu:

Ciesze sie bardzo, że Ci się podobało :* Napewno coś jeszcze napiszę musze tylko znaleźć troszke więcej czasu. Dobrze, że nie jestem osamotniona jeśli chodzi o nieumiejętność przelewania na papier dokładnie wszystkich swoich myśli. Ale jak to mówią praktyka czyni mistrza! Więc Tobie także życzę powodzenia :D
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 1 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin