Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Moje bazgrołki
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 30.09.08, 5:30PM    Temat postu:

Spodobała??? Ogrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrromnie się spodobała!!!!!!!!!!!!!!! :D :D :D :D Proszę Sissi zamieść następną część tak szybko jak możesz! Nie mogę się jej doczekać! :D

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 30.09.08, 5:31PM, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 30.09.08, 6:00PM    Temat postu:

Tusiu, nawet nie wiesz jak mnie to cieszy. Juz zaczęłam pisać następną część w zeszycie, ale jeszcze jej nie dokończyłam. Znając moją awersję do przepisywania czegoś do komputera penie zamieszcze coś w weekend. Naprawdę, bardziej chce się pracować kiedy ktoś czyta :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 01.10.08, 5:19PM    Temat postu:

No to czekam do weekendu! :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 05.10.08, 4:05PM    Temat postu:

Kolejną część mojego opowiadania dedykuję Tusi i Wiki. Dziękuję Wam dziewczyny, że czytacie to co piszę i męczycie się z wymyślonymi przezemnie bohaterami :*


[b][i]NIESPODZIANKA część:IV[/i][/b]

Rozdrażniona dziewczyna wracała do domu. Tym razem nie czuła satysfakcji, o nie. Zdawało jej się, że cały czas ma przed sobą smutne oczy chłopaka.
- Czemu ja wciąż o nim myślę!- Wykrzyknęła, zatrzymując się gwałtownie i wznosząc błagalnie wzrok ku niebu.
Mijały godziny, a on wciąż nie wracał. Dziewczyna nie mogła znaleźć sobie miejsca, wciąż coś nie dawało jej zapomnieć. Wciąż widziała smutny wyraz jego twarzy, jego oczy…
Usiadła przy oknie w swym pokoju i po raz kolejny na niego czekała. W końcu, w półmroku ujrzała sylwetkę ze spuszczoną głową, która wyraźnie zbliżała się do jej domu. Zawołała w stronę chłopaka, lecz nie przyniosło to najmniejszego skutku. Młody mężczyzna nawet na nią nie spojrzał. Wszedł bez słowa do domu i udał się do swego pokoju. Była to kolejna noc, w tak krótkim czasie, podczas której dwoje młodych ludzi nie spało. Dziewczyna pierwszy raz w swoim życiu czuła wyrzuty sumienia. Nie wiedziała jak, ani kiedy to się stało, lecz była pewna, że darzy Adama szczerą przyjaźnią.
„Byłam trochę okrutna”- myślała z goryczą- „On naprawdę mnie lubił”
Gdy nastał ranek, mimo swych wcześniejszych przemyśleń Małgosia nie miała zamiaru się poniżać. Przeprosić go- owszem, ale z pewnością nie będzie błagać o wybaczenie!
Jak też się spodziewała nie zastała Adama przy śniadaniu. Na razie los jej sprzyjał, rodzice najwyraźniej nie domyślali się niczego.
- Nie poszłaś na spacer z Adamem, kochanie?- Spytała nagle matka.
Zaskoczona dziewczyna spojrzała na nią:
-Nnie mamo….Nie widziałam go jeszcze dzisiaj.
W tej chwili do kuchni wszedł ojciec.
- Ach wy młodzi- ze śmiechem pokręcił głową- Nikt za wami nie nadąży. Adam jest nad jeziorem, biegnij do niego maleńka, na pewno się ucieszy, gdy cię zobaczy.
Małgosia westchnęła. Ilekroć myślała o Adamie widziała przed sobą jego smutne oczy. Nie wiedziała jak spojrzy mu w twarz, musiała jednak pójść do niego i nie chodziło jej bynajmniej tylko o rodziców. Po prostu musiała go zobaczyć.
„Co się ze mną dzieje?”- Po raz setny zadała samej sobie te pytanie- „Gdzie się podziała moja duma?”
Zmierzała wolnym krokiem do wskazanego przez ojca miejsca. Na samą myśl o spotkaniu drżała. Była już tak blisko niego. Zaraz będzie musiała się odezwać, a słowa w tej chwili przychodziły jej z takim trudem. Znów znaleźli się w tym samym miejscu…nad jeziorem. Podeszła do niego jeszcze bliżej, niemal bezszelestnie, ale mimo to chłopak drgnął lekko, spostrzegł, że nie jest sam, zobaczył jej odbicie w tafli jeziora.
- Czego chcesz?- Zapytał chłodno, wciąż wpatrzony w dal.
- Ja…przyszłam przeprosić. Ja nie chciałam…
-Czyżby?- nagle odwrócił się do niej, nie patrząc jednak na nią.
- Ja…och…ja nie potrafię przepraszać, ale chciałabym żebyś wiedział, że jest mi bardzo przykro…Od wczoraj wciąż o tym myślę… zachowałam się okropnie.
- Rozumiem- mężczyzna uśmiechnął się smutno- nie chcesz aby twoi rodzice dowiedzieli się o tym.
- Nie o to mi chodzi. Uwierz. Naprawdę mi przykro. Ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że zależy mi na twojej przyjaźni.
- Nie musisz się martwić, nie dowiedzą się o niczym, chyba, że znudziło ci się już to ciągłe udawanie- jego twarz przybrała pełen bólu, niemal upiorny wyraz- Teraz ja także będę mógł pobawić się w twoją gierkę.
-Ale ja naprawdę chciałabym się z tobą zaprzyjaźnić.
- Nie sądzisz chyba, że po raz drugi dam ci się nabrać. Po prostu nie mogę.- Adam uciął rozmowę. Skłonił się jej nisko, wsadził ręce do kieszeni marynarki i odszedł pogwizdując cicho.
Dziewczyna stała w bezruchu, patrząc za nim dotąd, aż nie zniknął jej z oczu. W końcu usiadła na trawie i zaniosła się płaczem.
„On mi nigdy nie wybaczy”- szlochała –„Dlaczego to tak boli? O co tu chodzi? Czy to kara?”
Następne dni mijały z pozoru spokojnie. Adam zgodnie ze swą obietnicą nie dopuścił do tego by rodzice Małgosi dowiedzieli się o czymkolwiek. Zachowywał się w stosunku do niej szarmancko i uprzejmie, a mimo tego był dla niej taki chłodny i obcy…
Najgorsze były dla niej ich wspólne spacery. Zazwyczaj szli w milczeniu, lub wymieniali kilka uwag o pogodzie lub innej równie błahej sprawie. Wciąż był tak obojętny, nie spojrzał jej też już więcej w oczy, nigdy nie roześmiał się w jej obecności.
Z Małgosią działo się coś złego, czuła się okropnie, dręczyły ją wyrzuty sumienia, schudła, pod oczyma pojawiły się fioletowe cienie- znak nie przespanych nocy. Gdyby tylko mogła go nienawidzić…gdyby tylko odciął jej się wtedy w lesie, gdyby zaczęli się kłócić Gdyby tylko nie te jego smutne oczy. Gdyby…ach…gdyby…wiele mogłoby być tych „gdyby tylko”. Było jednak tak, a nie inaczej i wiedziała, że nic już nie może tego zmienić.
- Nienawidzisz mnie, prawda?- spytała cicho podczas jednego ze wspólnych spacerów.
Mężczyzna szybko odwrócił głowę w drugą stronę.
- Nie nawiedzisz mnie, prawda?- powtórzyła nieco głośniej i bardziej stanowczo.
Chłopak wciąż milczał.
- Wiem, że mnie nienawidzisz, ja byłam taka…- nagle głos jej się załamał i westchnęła głucho.
- Co mam ci powiedzieć?- Adam odrzekł obcym głosem- Czy mam ci powiedzieć, że nic się wtedy nie stało, że wszystko jest w porządku?- przerwał na chwilę i spojrzał jej w oczy, pierwszy raz od tak dawna.- Coś wtedy zniszczyłaś i to potwornie boli. Ale nie, nie mogę powiedzieć bym cię nienawidził. Chciałbym, nawet nie wiesz jak bardzo bym chciał, ale mimo to nie mogę.
-Dlaczego więc nie możemy znów być przyjaciółmi?
- A jak sądzisz?- młody mężczyzna uśmiechnął się gorzko- ja już nie potrafię ci zaufać. Nawet teraz nie mam pewności czy mówisz szczerze.
- Ja już nie jestem taka- Małgosia odrzekła chłodno, lekko urażona.
Adam westchnął cicho.
- Chodź już lepiej do domu bo twoi rodzice będą się o nas martwić- odrzekł znów patrząc w dal.
Wracali w milczeniu rozmyślając o niedawnej przeszłości. Wraz z nadejściem tego lata w ich życiu zamknął się pewien rozdział. Skończyły się lata beztroski, zaczęło prawdziwe życie.
Małgosia długo czesała swoje loki. Wiedziała, że pierwszy raz od tak dawna prześpi w spokoju całą noc.
„On wcale mnie nie nienawidzi”- pomyślała i poczuła, że zrobiło jej się lżej na duszy. „Ach jak cudownie wiedzieć, że osoba którą skrzywdziłam nie czuje do mnie nienawiści.”
- Poczekaj no tylko Adamie- powiedziała na głos wznosząc swe orzechowe oczy ku gwiazdom- Jeszcze będziemy przyjaciółmi!

C.D.N

Mam nadzieję, że nie nudzę już Was tymi samymi bohaterami, szczególnie, że to nie ostatnia część.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 05.10.08, 4:17PM    Temat postu:

Dziękuję Ci Sissi za kolejną częęść tego cudownego opowiadania!!! :* Moim zdaniem powinnaś znaleźć jakiegoś wydawcę. :D Długo czekałam na tą kolejną część i cieszę się, że nie jest ostatnią! :D GRATULUJĘ TALENTU SISSI! :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 05.10.08, 5:33PM    Temat postu:

Och Tusiu, nawet nie wiesz jak mi miło, że Ci się podobało :* :* :*
Cieszę się, że Małgosia i Adam nie znudzili Cię jeszcze i że dalej chcesz o nich czytać.
Dziękuę też za miłe słowa, ale co do tego to na 100% sie nie porwę. Musiałabym jeszcze dużo, dużo ćwiczyć, a ja nie mam nawet na to zabardzo czasu.

Mam nadzieję, że kolejny odcinek także przypadnie Ci do gustu, Tusiu :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 05.10.08, 5:49PM    Temat postu:

Sissi, Sissi piękny odcinek! Małgosia i Adam są wspaniałymi bohaterami! Nie wydają się "papierowi", ale "żywi" :)!
Cieszę, że to nie ostatni odcinek. Pisz dalej Sissi!


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 05.10.08, 5:50PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 05.10.08, 6:29PM    Temat postu:

Napewno kolejna część będzie tak samo wspaniała! :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 09.10.08, 8:27PM    Temat postu:

Dziękuję Wam bardzo dziewczyny. Przyjemnie czytać, że Wam się podoba. Mam nadzieję, że następna część Was nie zawiedzie

EDIT:
Cieszę się, Wiki i Tusiu, że czytacie moje opowiadania i że podobają się wam one. Miło wiedzieć, że ktoś docenia naszą prace.

Dlatego po raz kolejny następny odcinek dedykuję Tusi oraz Wiki.

[b][i]NIESPODZIANKA część: V[/i][/b]


Jakże cudownie minęła cała noc. Małgosia przeciągnęła się z uśmiechem i wstała. Stanowczo czuła się znacznie lepiej niż przez ostatnie tygodnie. Jednak to prawda, iż zraniona dusza boli dotkliwiej niż ciało. Dziewczyna usiadła przed lustrem i przyjrzała się dobrze własnemu odbiciu. Coś się w niej zmieniło, ale była pewna, że jest to korzystna zmiana. Pozbyła się nienawiści! Cóż to było za okropne uczucie! Przez całe lato najpierw ona nienawidziła, a później bała się, że to do niej żywiono nienawiść.
Ubrała się i zeszła na dół nucąc swą ulubioną melodię. Teraz, w końcu, po tak długiej przerwie znowu mogła grać. Usiadła przy pianinie i z namaszczeniem gładziła klawiaturę, najwyraźniej rozkoszując się tym błogim uczuciem. Pierwsze nuty były jak balsam dla jej zbolałej duszy. Czuła jak muzyka ją pochłonęła i płynie w jej żyłach.
Nic dziwnego, że nie usłyszała, iż ktoś wchodzi do pokoju. Na progu w bezruchu stał młody mężczyzna przysłuchujący się tej nieziemskiej melodii. Jak zaczarowany wpatrywał się w dziewczynę i słuchał, wiedział, że mógłby jej słuchać do końca świata…
Małgosia zauważyła jego obecność dopiero wtedy, gdy przestała grać. Nieco zdziwiona, spojrzała mu głęboko w oczy i uśmiechnęła się do niego, lekko zawstydzona. Adam odpowiedział jej tym samym i przez jedną, małą chwilkę, dziewczyna myślała, że odzyskała jego przyjaźń, lecz zaraz zrozumiała, że się myli.
Chłopak znów odwrócił wzrok i przywitał ją bez entuzjazmu. Nie, to stanowczo nie było przyjacielskie powitanie. Dziewczyna z zawziętością przyglądała się w czubkom własnych trzewików, myśląc o tym, co należało by teraz zrobić. Wyglądało na to, że upłynie jeszcze wiele wody, nim on znów jej zaufa. Po chwili roześmiała się w duchu i zaczęła uporczywie się w niego wpatrywać. Wiedziała, że będzie zmuszony odezwać się do niej, lub wyjść z pokoju. To drugie było niemożliwe, znała go na tyle dobrze, iż wiedziała, że nie czmychnie stąd, po raz kolejny dając jej powód do triumfu. Oczywiście miała racje. Adam musiał przerwać tą niezręczną ciszę.
- Nie wiedziałem, że ktoś gra na tym instrumencie- bąknął pod nosem.
- Jak to?- Małgosia uniosła kpiąco jedną brew- Przecież doskonale wiedziałeś, że ostatnie lata spędziłam w szkole muzycznej.
- Niby tak, ale wtedy byłaś dla mnie małą dziewczynką, którą miałem odebrać ze stacji. Wszystko się pozmieniało…
- Nie jestem tą małą dziewczynką, za którą mnie miałeś, ale i tak mam z nią wiele wspólnego.
- W to akurat wątpię- odrzekł
-No, to jeszcze się przekonamy- Małgosia z figlarnym uśmiechem odwróciła się i poszła do matki.
Wydawało się, że wszystko układa się coraz lepiej. Nie było już między nimi tego ogromnego dystansu, nie zapadała wiecznie także niezręczna cisza, a jednak to wszystko nie było tym czego pragnęła dziewczyna. Owszem, Adam, z pewnością darzył ją sympatia, ale nie lubił jej w ten sposób co dawniej. Nie potrafił zaufać, nie chciał lub nie umiał zapomnieć.
„Czemu byłam taka niemądra? Czemu ubzdurałam sobie wtedy, że go nienawidzę?”- myślała z goryczą, jednak w głębi serca, dziękowała Bogu, że nie jest jeszcze gorzej.
Czas płynął dalej, nastał koniec września i przyniósł ze sobą wiele zmian. Ostatnio Małgosia spędzała z Adamem prawie całe dnie podczas których miała wrażenie, że wszystko jest już w jak najlepszym porządku. Została jednak w końcu brutalnie wyprowadzona z tego błędu.
Pewnego wieczoru, gdy słońce było już nisko na niebie, postanowiła wybrać się na spacer. Nie było rodziców, Adam także wyszedł, wybierając się wcześniej na ryby, została w domu całkiem sama. Dusiła się już w murach i pragnęła przestrzeni, wolności, po prosu musiała trochę się przespacerować i zebrać myśli. To był taki piękny wieczór! Niemal chciało jej się tańczyć i śpiewać, wszystko wydawało się takie cudowne…
Usłyszała serdeczny śmiech dwojga ludzi. Była pewna, że jeden z nich jest jej dobrze, bardzo dobrze znany, podeszła więc bliżej. Nagle przystanęła przerażona, chowając się z najbliższym konarem dębu. Parę metrów dalej stał Adam rozmawiający z jedną z dziewczyn mieszkających we wsi- Klarą. Serce zabiło jej szybciej. Widziała jak dziewczyna wpatrywała się w jego oczy i widziała jak on odwzajemniał to spojrzenie. Słyszała ich rozmowę lecz nie mogła zrozumieć sensu wypowiedzianych przez nich słów. Klara po prostu z nim flirtowała! Z dziwnym bólem patrzyła jak żegnają się ze sobą przyjaźnie ściskając sobie dłonie. Do jej uszu dobiegł roześmiany głos dziewczyny:
- Do zobaczenia na zabawie Adasiu- zawołała do niego na odchodnym.
Och! Jak ktokolwiek inny może nazywać go Adasiem!? Po zarumienionych policzkach Małgosi spłynęły łzy, których nie zamierzała nawet wycierać. Zerwała się do szaleńczego biegu co rusz potykając się i zahaczając rąbkiem sukni o mijane krzaki. Wpadła do domu i usiadła przed pianinem grając ze wściekłością jakąś upiorną melodię, doskonale oddającą obecny stan je duszy. To był głos wypływający z jej serca. Nagle opadła na klawiaturę i z jej gardła wydarł się ochrypły szloch. Już teraz wiedziała, że go kocha, że kochała go od zawsze… Teraz było już za późno… Ile czasu musiało minąć aby zdała sobie sprawę z tak prostej rzeczy?
Nagle ktoś delikatnie pogładził ją po włosach. Dziewczyna odwróciła się gwałtownie, za nią stała matka.
- Och…mamo!- dziewczyna przylgnęła do niej powstrzymując płacz-nie wiedziałam, że już wróciłaś. Jak długo tu jesteś?- spytała przerażona.
- Dostatecznie długo, kochanie- odrzekła czule- wiem, że jest Ci ciężko.
Dziewczyna spojrzała na nią zaczerwienionymi oczyma.
- Co to, znaczy? Skąd wiesz, że jest mi ciężko?- spytała Małgosia- Powiedz mi, co to znaczy?
Kobieta przyjrzała się córce uważnie uśmiechając się smutno.
- Kochanie, wiem, że go kochasz, wiem, że już od dawna pragniesz jego miłości.
-Ale skąd ty to możesz wiedzieć?- po twarzy dziewczyny spłynęła kolejna łza- Ja sama zdałam sobie z tego sprawę dopiero dziś.
- Małgosiu, wystarczyło na ciebie spojrzeć. Widać było jak na niego patrzysz, jak się uśmiechasz kiedy go widzisz, lub złościsz kiedy zrobi coś głupiego…
- Jak to? Czy on także może o tym wiedzieć?- spytała jeszcze bardziej przerażona.
Opowiedziała matce wszystko, od początku. Pominęła tylko to co widziała przed chwilą. Nie umiała o tym powiedzieć, to było za świeże, a matka nie musi wiedzieć…
- Nie, on nie wiedział, że go kochasz. Gdyby o tym wiedział byłoby zupełnie inaczej. Ty Małgosiu popełniłaś wielki błąd i byłaś bardzo głupia. Odtrąciłaś go, zraniłaś, ośmieszyłaś. Mężczyźni nie zapominają łatwo. Gdybyś trochę wcześniej zdała sobie sprawę z tego co do niego czujesz, nie byłoby żadnego problemu. Gdybyś wcześniej potrafiła być szczera z samą sobą…
- Ale co ja mam robić mamo? Czy jeszcze teraz mogę coś zrobić?
- Musisz jeszcze trochę poczekać. On w końcu ci zaufa. Już wcześniej poczyniłaś wielkie postępy, zdałaś sobie sprawę, że pragniesz jego przyjaźni, teraz wiesz, że oczekujesz również jego miłości.
- Mamo jest jeszcze coś…- Wiedziała, że teraz musi powiedzieć wszystko- Pamiętasz Klarę? Wydaje mi się, że ona mus się podoba… z pewnością w tej chwili woli ją niż mnie. Widziałam ich razem…
Matka znowu się uśmiechnęła:
-Nie będzie tak źle jak myślisz- powiedziała- Małgosiu… nie możesz tak po prostu zrezygnować.- nie powiedziała nic więcej. Chciała bowiem by wszystko toczyło się właściwym torem, była zresztą pewna, że sprawy sercowe Małgosi w końcu się ułożą.


Zdaję sobie sprawę, że z tego opowiadania robi się już "tasiemiec", mam jednak nadzieje, że zamknę je już w następnej części. Niczego jednak nie obiecuję :)


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 13.10.08, 9:19AM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 09.10.08, 9:57PM    Temat postu:

Hura, jestem pierwszą osobą, która skomentuje! :)

Hm... Prosta historia, ale jakoś porusza. Bohaterowie są zupełnie jakby wzięci z życia. Postępują tak, jak na ich miejscu postąpiliby prawdzii ludzie.

W jakich czasach toczy się akcja? Trochę to dla mnie niejasne. Ten powóz z koniem sugeruje, ze nie są to czasy współczesne. Ale z drugiej strony, nic innego nie wskazuje na żaden konkretny rok czy nawet dziesięciolecie.

Moim zdaniem, opowiadanie straci na zbyt szybkiej próbie zakończenia go. Pisz bez obaw tasiemiec! :) Akcja rozwijała się przez kilka odcinków, szkoda by było ją tak teraz ucinać.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 6 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin