Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Moje bazgrołki
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 11.08.08, 10:39AM    Temat postu:

To kolejna część opowiadania. Znów zdaje sobie sprawę, że nie jest idealne, ale napisałam tak jak umiałam, a Wam przyjdzie ocenić moją pracę negatywnie bądź pozytywnie. Miłego czytania.

[b]"Dziecko burzy" część II[/b]


Dziewczyna zaczęła snuć swą opowieść, a na jej twarzy błąkał się dziwny, nieodgadniony uśmiech:
-Przeszło osiemnaście lat temu, moja matka została sama w domu. Tego dnia straszliwie cierpiała próbując wydać mnie na świat. Prawdopodobnie nigdy by jej się to nie udało gdyby na zewnątrz nie rozpętała się burza. Zaalarmowała ona nasze sąsiadki, które przybyły do mojego domu, aby sprawdzić, co się dzieje z matką. To dzięki ich pomocy mogę dziś przebywać w tym miejscu. Niestety, gdy tylko ta gwałtowna burza się skończyła matka, swe poświęcenie, przypłaciła życiem, ja zaś dostałam pewien dar…potrafię przywołać do siebie burzę, lub sprawić by odeszła. Zgodnie z moim nastrojem zmienia się także pogoda. To burza była mi matką przez te wszystkie lata samotności…
Jakub siedział przez chwilę w milczeniu. W pierwszej chwili chciał się roześmiać, bo czyż nie brzmiało to głupio? Jednak coś w wyrazie twarzy dziewczyny, ogień pałający z jej oczu, nie pozwolił mu na to.
-Jak…-wykrztusił-jak można przywołać do siebie burzę?
Twarz dziewczyny nagle spochmurniała.
-Nie słuchał pan uważnie!- Wyrzekła z wyrzutem.
-Ależ słuchałem- zaprzeczył chłopak-, ale dla mnie to jest niepojęte. Czy dzisiaj także ją pani przywoływała?
-Tak, naturalnie, ten pyszałek, dziś mnie znieważył- powiedziała wskazując smukłą dłonią w stronę gospodarstwa Jabłońskiego- burza zniszczyłaby jego uprawy. Miał by za swoje!
- Przy okazji zniszczyłaby także i inne pola- wtrącił Kuba.
- Ależ nie!- Dziewczyna znów pokręciła głową- pan dalej nie rozumie. Burza zniszczyłaby wyłącznie j e g o pole. Mówiłam już, burza spełnia moje prośby.
Chłopak nic już nie mówił. Ta rozmowa była dla niego mecząca. To wszystko było tak niesamowite, że sam nie wiedział, dlaczego uwierzył Zuzannie. Może miało to związek z zasłyszanymi przez niego dziwnymi opowieściami o zdarzeniach mających miejsca w trakcie burz? Tak, czy inaczej, dziewczyna oczarowała go, dlatego też spotykał się z Zuzanną bardzo często. Ludzie swym starym zwyczajem, zamiast zająć się własnymi sprawami zaczęli snuć domysły, kto wie może tych dwoje coś łączy? Właściwie nie było w tym nic dziwnego, gdyby się wyraźnie przyjrzeć młodym, można od razu zauważyć, że mają się ku sobie. Kuba także od dłuższego czasu wiedział, że kocha, tę nieujarzmioną dziewczynę, która raz zdawała się być dziką i niedostępna istotą nie z tego świata, to znów pokorną i czułą dziewczyną.
Jedynie Zuzanna nie dawała po sobie zbytnio poznać, że zależy jej na Jakubie bardziej, niż na dobrym przyjacielu.
Pewnego dnia, gdy chłopak jechał ku posiadłości, w której mieszkała dziewczyna, ujrzał zgrabną figurkę siedzącą na schodkach. Wyglądała tak słodko i niewinnie, co zwiastowało jej niedługi wybuch, lecz Kuba jeszcze o tym nie wiedział.
-Pójdziemy dziś na zabawę- oświadczyła Zuzanna na wstępie śmiejąc się uroczo.
Kuba przystanął.
- przykro mi, ale dzisiaj nie mogę, muszę pomóc wujowi…
W oczach dziewczyny zapalił się ogień.
-Ależ pójdziemy, wujowi pomożesz jutro- rozkazała słodkim głosikiem
- Nie mogę- powiedział stanowczo chłopak- pójdziemy, kiedy indziej, obiecałem, dziś wieczorem muszę mu pomóc.
-A, więc tak!- Wrzasnęła dziewczyna nagle zmieniając swe zachowanie- na wuju zależy ci bardziej niż na mnie!
-Wiesz, że nie, ale dziś z tobą nie pójdę.
Była to właściwie błahostka, ale to wystarczyło, aby Zuzanna stała się tak gwałtowna i straszna jak nigdy dotąd. Zerwał się zimny wiatr, niebo zaciągnęło się czarnymi, ciężkimi od wody, chmurami. Burza już wisiała w powietrzu.
- Czy ja ciebie nic nie obchodzę?- Krzyczała dalej- nie obchodzi cię, czego ja pragnę! Jeśli nie masz zamiaru iść na te zabawę nie musisz się w ogóle już więcej fatygować i tu przychodzić! Odejdź! Nie zależy mi ani na tobie, ani na twoim towarzystwie! Nie chcę już nigdy cię widzieć!
Chłopak spojrzał jej jeszcze raz w oczy, te piękne oczy, o których wciąż śnił. Spuścił głowę i wsiadł na konia.
Usta Zuzanny zacisnęły się gwałtownie, a ich kąciki zadrgały groźnie.
- Jedź sobie!- Wrzasnęła jeszcze za nim- a niech cię trafi jakiś piorun! Wtedy w końcu będę miała spokój!
Wykrzyknąwszy te złowieszcze słowa zaczęła się okrutnie śmiać.
- Skoro tego sobie życzysz, niech tak się stanie- odrzekł Kuba, uchylił kapelusz, jeszcze raz spojrzał na ukochaną i odjechał.
Dziewczyna zamarła na chwilę i zakryła dłońmi twarz. Wiedziała, że po tym, co powiedziała, jej ukochanego czeka niechybna śmierć. Zadrżała, czemu dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę? Czemu była taka głupia? Dlaczego nie pomyślała wcześniej, ze może go kochać? Nie czekając dłużej popędziła do stajni ojca i zabrała jego konia.
Bez przerwy popędzała biedne zwierzę modląc się w duchu, aby tylko zdążyć. Nagle go zobaczyła. Chłopak stał na tym samym wzgórzu, na którym się poznali, czekając zapewne na wyrok śmierci wydany przez ukochaną kobietę.
Dziewczyna zeskoczyła z konia i poczęła z rozpaczą brnąć przez błoto. W końcu do niego dotarła, zdążyła.
W jej duszy mieszały się sprzeczne uczucia.
- Ty idioto, o czym myślałeś!? Czy naprawdę chcesz się zabić- zaczęła krzyczeć gestykulując coś rękoma. Wiatr rozwiewał jej mokre włosy tak, że niekiedy zasłaniały całą twarz, to znów odsłaniały ukazując złość, rozpacz i miłość malujące się na jej obliczu.
Chłopak uśmiechnął się i pomyślał, że nawet, jeśli jego serce już nie biłoby dla tej nieprzewidywalnej istoty, z pewnością zrobiłoby to teraz.
-Chciałaś przecież bym zniknął z twojego życia, by ta twoja przeklęta burza mnie porwała- wyrzekł cicho, ale stanowczo.
- W tym momencie dziewczyna padła mu w ramiona pierwszy raz w życiu łkając.
Wtedy zaraz obok nich uderzył piorun
-NIE- krzyknęła rozdzierającym głosem, myśląc, ze spełnia się jej groźba wyrzeczona w złości.
Kuba przytulił drżącą dziewczynę.
- Nic mi nie jest- wyszeptał czule- nic nas już nie rozdzieli.
Zuzanna wtuliła się mocniej i w tym momencie na ich twarze padły pierwsze promienie słońca. Burza, która właśnie się skończyła okrywając ich złotymi promieniami słońca przyniosła jej ze sobą ostatni dar, dar wiecznej miłości, która miała przetrwać jeszcze długie lata.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 11.08.08, 11:10AM    Temat postu:

Jejku, Sissi cudowne! Uwielbiam Zuzannę! Stworzyłaś wspaniałą bohaterkę!
Czekamy na następne opowiadania. Osobiście ja już nie mogę się doczekać!
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 11.08.08, 12:24PM    Temat postu:

Ciesze się bardzo, ze Ci się podobało. Tak naprawde to bałam się, że Zuzanna będzie trochę naciągana i nierealna, ale właśnie taka powstała w mojej głowie i nie potrafiłam już tego zmienić. Naprawdę cieszę się bardzo, postaram się wkrótce zamieścić coś nowego, ale nie wiem co z tego wyjdzie więc nic nie obiecuję.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 28.08.08, 3:56PM    Temat postu:

Sissi czekam na następne opowiadanie :) Masz bardzo lekkie pióro i piszesz naprawdę ładnie :) Wymyśl jakiś świetnych bohaterów i pisz Sissi pisz :)

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 28.08.08, 3:56PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.09.08, 10:00AM    Temat postu:

Czytam, czytam... czytam z przyjemnością. Pisz dalej, czekamy.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 19.09.08, 11:53AM    Temat postu:

Wiki cieszę się, że Ci się podoba. Elizabeth miło mi, że do nas dołączyłaś, tym bardziej jestem zaszczycona, że już zdecydowałaś się przeczytać moje bazgrołki. :D
Dziękuję bardzo wszystkim którzy czytają moje opowiadania . Wiem, że dawno nic nie zamieszczałam, ale naprawde nie miałam czasu, a w dodatku nie cierpię przepisywać opowiadań z zeszytu do komputera.

To opowiadanie powstało właśnie dziś (w trakcie choroby troche się nudzi) i mam nadzieję, że Wam się spodoba. Dedykuję je wszystkim, którzy polubili Zuzannę i nie tylko.

[b][i]NIESPODZIANKA: część I[/i][/b]

Gdzieś w dali unosił się ciężki dym, tory poczęły już niespokojnie wibrować, pociąg zwolnił dotaczając się z łoskotem do małej, wiejskiej stacji. Wydawało się, że w to letnie popołudnie te miejsce zostało kompletnie zapomniane. Pasażerowie leniwie wyglądali przez okna, nie zwracając większej uwagi na niepozorny budyneczek i starego pracownika stacji, śpieszącego najwyraźniej po czyjeś bagaże. Nagle drzwi jednego z wagonów otwarły się i wysiadła z niego młoda, smukła dziewczyna, wnosząc do ospałego krajobrazu trochę życia. Zeskoczyła zwinnie i z gracją, z ostatniego stopnia i rozejrzała się w koło bystrym spojrzeniem orzechowych oczu. Nie zobaczyła jednak żadnej znajomej twarzy. Nie było ojca ani matki, sąsiada, czy przyjaciela. Najwyraźniej wszyscy zapomnieli, ze to dziś miła przyjechać. Dziewczyna westchnęła, poprawiła elegancki kapelusz i usiadła na ławeczce, zaraz koło swych bagaży. Małgosia była piękną, dwudziestoletnią dziewczyną. Jej kasztanowe loki opadały miękko na ramiona i spływały kaskadą aż do pasa. Nie myślała nawet o tym, że do tego stroju bardziej wypadałoby spiąć włosy. Jej można było wszystko. Po pierwsze wiedziała, że zawsze i we wszystkim było jej ładnie, a po drugie była nie co rozpieszczona. Rodzice poświęcali jej zawsze wiele uwagi, gdyż była ich najmłodszym dzieckiem, w dodatku jedyną córką. Później, dla jej dobra, zdecydowali się posłać ją do wielkiego miasta, gdzie spędziła w luksusie kilka ostatnich lat. Miała talent i była lubiana, szybko została pianistką i wiele podróżowała, teraz jednak zatęskniła za domem. Ileż to czasu minęło odkąd była tu ostatnio? Po za tym jej rodzeństwo już dawno się ustatkowało i wiedziała, że będzie potrzebna rodzicom.
Zawiał zimny wiatr i dziewczyna spojrzała na mały złoty zegareczek. Robiło się późno, a dalej nikogo nie było. Wstała i przeszła wzdłuż stacji kilka kroków- w tą, i z powrotem. Wciąż jednak nikogo nie dostrzegała, tupnęła niecierpliwie nogą i spojrzała na swój bagaż.
Westchnęła ciężko i poszła się rozmówić z zawiadowcą stacji. Miły staruszek po krótkiej rozmowie zgodził się przechować jej bagaż. Małgosia zabrała jedynie podręczną walizeczkę i ruszyła w drogę mając nadzieję, że minie się z kimś znajomym.
Nie poszczęściło jej się zbytnio, wszędzie było pusto, wieś wyglądała właściwie na opuszczoną. Droga stawała się coraz bardziej uciążliwa. Było jej zimno, odczuwała też głód. Eleganckie ubranie i buciki zupełnie nie nadawały się do takiego marszu. Jeszcze chwila, a dziewczyna gotowa byłaby porzucić swoją dumę i usiadłaby płacząc na najbliższym kamieniu. Nie doszło jednak do tego bo w pobliżu dał się słyszeć odgłos zbliżającego się powoziku. Siedział w nim młody chłopak, najwyraźniej nie wiele starszy od niej. Był tak wesoły, dumny i pewny siebie, że Małgosia, wiedząc, że sama wygląda teraz żałośnie znienawidziła go całym sercem, za to, że posiada to wszystko, co zwykle można było jej przypisać. Gdy mężczyzna zobaczył tą ładną dziewczynę zamrugał łobuzersko, uniósł rękę w geście powitania i wykonał nią skomplikowany gest, po czym zatrzymał konia.
„Najwyraźniej ten prostak myśli, że zrobił na mnie wrażenie”- pomyślała Małgosia, z ogniem płonącym w oczach prychając ostentacyjnie.
Chłopak słysząc to uśmiechnął się zaczepnie i skłonił nisko głowę.
- Pani chyba nie jest tutejsza.- Zagadnął śmiało.
- Myli się pan- odrzekła krótko unosząc dumnie głowę. Nie miła zamiaru wdawać się w dłuższą rozmowę z tym pyszałkiem.
Tym razem chłopak wyraźnie parsknął śmiechem przez co twarz dziewczyny okrasił rumieniec złości.
- Widzę, że idzie pani najwyraźniej ze stacji- powiedział wciąż lekko drżącym od śmiechu głosem- Czy wysiadała może tam jakaś dziewczynka?
- Nie wysiadałam tylko ja.
Młody mężczyzna spojrzał w dal zamyślonym wzrokiem.
- Nie wie może pani czy przyjedzie jeszcze jakiś pociąg?- zapytał zmienionym głosem.
Widać było, że najwyraźniej się zmartwił, nie miał więc już tej przewagi pewności siebie, dlatego też Małgosia odpowiedziała mu nie co grzeczniej.
- To był ostatni pociąg. A na ilu letnie dziecko pan czekał?
- Nie mam pojęcia- chłopak pokręcił głową- mieszkam tymczasowo u przyjaciela mego ojca, który poprosił mnie o odebranie ze stacji swojej córki. Sądzę, że dziewczynka może mieć około 12 lat.
- Z pewnością na stacji nie było dziś nikogo takiego, rozmawiałam chwilę z zawiadowcą. Mówił, że przechowa mój bagaż bo na stacji jest ostatnio mały ruch. Wspominał, że dziś prócz mnie wysiadał tylko jakiś staruszek z maleńką dziewczynką.
- To nie mogła być ona. Szukana przeze mnie dziewczynka na pewno już się uczy, chyba gra na jakimś instrumencie i miała przyjechać sama. Dziś raczej nic już nie zrobię, pewnie mała przyjedzie jutro. Może trzeba panią gdzieś podwieźć?
- Wreszcie mówi pan z sensem- odcięła się Małgosia, która mimo całej dumy nie straciłaby okazji na szybsze dotarcie do domu. Niecierpliwie otuliła się szczelniej płaszczem i z zadowoloną miną wręczyła walizeczkę swemu wybawcy.
Mężczyzna spojrzał na nią nieodgadnionym wzrokiem i podał jej szybko ramię pragnąc pomóc wejść do powozu.
- Czy sądzi pan, że sama nie dam sobie rady- spytała kpiącym głosem.
- Ależ skąd- odpowiedział ze złością patrząc w drugą stronę. Przecież ta dziewczyna, zamiast być mu wdzięczna, najwyraźniej kpiła sobie z niego! Ściągnął lejce i rzucił dziewczynie jeszcze jedno, tym razem niemal wrogie spojrzenie.- Gdzie mam panią zawieźć- spytał przesłodzonym głosem.
Dziewczyna jakby nic nie zauważając uśmiechnęła się okrutnie i władczym głosem nakazała mu jechać na drugą stronę jeziora.
Oboje zawzięcie milczeli i pewnie trwało by to jeszcze bardzo długo gdyby nie mały wypadek. Była to właściwie błahostka, ale wszystko mogło się skończyć tragicznie. Gdy powozik zmierzał już w stronę jeziora z wysokiej trawy wysunął się wąż. Biedna klacz widząc nieznane jej stworzenie wystraszona zerwała się do szaleńczego galopu przedzierając się przez nie uczęszczaną zwykle, i bardzo niebezpieczną drogę, znajdującą się nad samym brzegiem jeziora. Pęd powietrza zerwał z głowy dziewczyny kapelusz czego nie pozostawiła bez komentarza.
- Próbuje nas pan zabić?- krzyknęła
- Niech pani siedzi cicho, staram się uspokoić konia, coś musiało go wystraszyć!- odkrzyknął rozgniewany.
-Więc niech pan się stara bardziej...
Kobieta jednak nie dokończyła bo jedno z kół wpadło w dziurę, dziewczyna zachwiała się i wpadła z głośnym okrzykiem wprost w toń jeziora.
Klacz w końcu się zatrzymała słysząc plusk wody, a mężczyzna ze strachem w oczach rzucił się na ratunek za swą towarzyszką, wiedział bowiem, że w tym miejscu jest dość głęboko i jeśli dziewczyna nie potrafi pływać przygoda może skończyć się tragicznie.

C.D.N


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 13.10.08, 9:15AM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 19.09.08, 1:02PM    Temat postu:

Bardzo ładnie Sissi! Małgosia jest bardzo ciekawą bohaterką! Zachęcam Cię do napisania dalszego ciągu. Z wielką chęcią przeczytam :)!

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 19.09.08, 1:03PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 19.09.08, 1:24PM    Temat postu:

Cieszę się, że znów przeczytałaś moje opowiadanie. Ciąg dalszy już mam obmyślony i część jest już napisana w zeszycie. Postaram się umieścić reszte jak najszybciej, ale, że mam w szkole dużo nauki- nic nie obiecuje. Nie będzie jednak już raczej aż tak dużej przerwy jak ostatnio.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 19.09.08, 1:35PM    Temat postu:

Jak najszybciej Sissi!
I ten motyw ratunku... Odebranie ze stacji dziewczynki...
Wyobrażam sobie jak zareaguje Małgosia na uratowanie jej ;) Bardzo ładnie!


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 19.09.08, 1:36PM, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 19.09.08, 1:38PM    Temat postu:

Ile nowych opowiadan, jeszcze nei zdołałam przeczytac wszytkiego, ale zauwazyłam, ze uzywasz już myslnikow i w ogole wzielas sobie do serca rady, dzieki czemu czyta sie o wiele przyjemniej, Jestem pod wrazeniem, tak trzymać :)
iI zapraszam na drugi odc mojego opka :)
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 4 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin