Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Moja twórczość z lasu jodłowego.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 18.09.08, 1:42PM    Temat postu:

Wiki jeśli mam Ci podpowiedzieć- to ja bardzo, bardzo chętnie poczytałabym o Donnie i Piotrze, lub Joscelyn i Hugonie. Ostatnio mam manie na punkcie tych postaci :oops: Ciekawe mogłyby być też opowieści o Dianie podczas gdy Ani nie ma w Avonlea. Przecież Dianie też coś od życia się należy.
Nic nie wymuszam, bo wiem, że i tak znajdziesz jakiś ciekawy temat. Życzę weny :D


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 18.09.08, 1:43PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.09.08, 1:52PM    Temat postu:

Sissi dzięki mam nadzieję, że najpóźniej za tydzień pojawi się opowieść o którejś z tych postaci! O Joscelyn i Hugonie... Hmm.... Chętnie :D
O Donnie i Piotrze także! Nawet mam jakiś mały pomysł...
O Dianie też bym mogła napisać! Dzięki Sissi jeszcze raz!!!
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.09.08, 1:57PM    Temat postu:

Wiki to ja Ci dziękuję i polecam się na przyszłość ;) Bardzo chętnie przeczytam o tych bohaterach, bo no cóż po "Dzbabie ciotki Becky" czułam lekki niedosyt, że tak mało jest o Piotrze i Donnie, Joscelyn i Hugonie. A Diana? Cóż zawsze czułam, ze później była taka trochę zostawiona na boku...
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 19.09.08, 2:30PM    Temat postu:

Oto następne opowiadanie, z naprawdę [color=darkred][b][u][i]specjalną[/i] [/color][/u][/b]dedykacją dla Sissi

[i][b]Dziecko lasu [/b][/i]

W klanie zapanowało poruszenie. Donna i Piotr wracali.
- Wiedziałam, że Donna długo nie wytrzyma pośród tych barbarzyńców. Piotr to co innego, ale Donna... – mówiła pani Dandysowa, z której zdaniem jednak mało się liczyli po pamiętnej historii z dzbanem.
- Jakie to szczęście, że Donna wraca, westchnęła Wirginia, wreszcie się opamiętała,
Tymczasem wspomniani Donna i Piotr przeżywali najszczęśliwsze chwile w ich życiu.

[i]"Będziemy mieć dziecko, Piotrze jak ja się cieszę!" [/i]

Gdy klan dowiedział się o tym, jeszcze bardziej kręcił głową.
- Dziecko? Ach ten świat... Westchnęła nie wiadomo dlaczego Wirginia, choć ją uratował to on nie jest Barrym, ech....

Ale reszta klanu nawet się cieszyła...
- I pomyśleć, że ona może mieć jeszcze dzieci powiedziała złośliwie Nan, która po Noelu nie mogła sobie znaleźć nowej ofiary i zrobiła się jeszcze bardziej drażliwa.
Pani Cliffordowa zaś kręciła głową:
- Oby im się poszczęściło, ale z tej Afryki nie wiadomo co może wyrosnąć,
Wuj Pyszniak w odpowiedzi na to tylko zaśmiał się ironicznie.

Minęło czasu, nie mało, nie wiele, dość tyle, żeby Donna i Piotr powrócili.
Piotr wielbił każdy krok Donny, który był zarazem krokiem ich dziecka i dogadzał im jak tylko można było. Pewnego razu gdy Donna była już bliska urodzenia dzidziusia, zabrał ją na małą przejażdżkę.
Donna i Piotr kochali lasy, więc wyszli powoli na mały spacer.
Donna była nieco blada lecz uparła się na to aby wyjść na świeże powietrze:
- "Piotrze proszę Cię, nic mi się nie stanie!"
Piotr znając upór żony i wiedząc, że gotowa sama wyjść postanowił zrobić jej przyjemność.
- Piotrze.... Ja chyba...
Nie potrzebowała kończyć, Piotr blady jak ściana, wziął ja za rękę i poprowadził do samochodu.

Do samochodu?
- Piotr jęknął, zostawiłem kluczyki i... ktoś mi ukradł samochód!

Donna stawała się coraz bardziej blada, a w oddali...

Jechał sobie wuj Pyszniak, który chociaż raz był tam gdzie powinien.
Piotr wybiegł z lasku i zaczął krzyczeń na co wuj Pyszniak, jadący powozem, zdumiał się bardzo i chcąc nie chcąc stanął.
- Jedź szybko po doktora, jęknął Piotr wiedząc, że żony nie da się przewieźć jednoosobowym powozikiem i sprowadź go tu...
Tylko samochodem, czy czymś takim... Donna rodzi!
Pyszniak nie mogący zorientować się w sytuacji, szybko wskoczył (co w jego sytuacji wyglądało dość komicznie) na powozik i popędził równie szybko, jak wskoczył.

Tymczasem Piotr, czekał przy żonie...

U niektórych kobiet, poród trwa bardzo szybko i jest bardzo lekki...

Donna była właśnie taka kobietą...

Piotrze... Piotrze!!!???

Zaraz po tym przyjechał strasznie zdumiony doktor z dumnym Pyszniakiem.

- To nie możliwe...

- Jak ją nazwiemy? Zapytał Piotr ze łzami w oczach,
- Hmm...pewnie Becky powiedziała Donna mrużąc oko.

I jak? Wiem, że troszkę nieprawdopodobne, ale mam nadzieję, że będzie się miło czytało ;)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 20.09.08, 10:40AM    Temat postu:

Wiki dziękuję Ci bardzo za tą dedykację. Cieszę się potwornie, że podsunęłam Ci pomysł o kim teraz napisać. Podobały mi się strasznie wypowiedziane przez Wirginie słowa dotyczące Piotra "...on nie jest Barrym"- to brzmi tak... po Wirginiowsku ;)
Podobało mi się bardzo. Czy było nieprawdopodobne? Nie, nie wydaje mi się. Życie zawsze jest nieprawdopodobne więc w Twoim opowiadaniu nie ma niczego naciąganego. Ciekawa jestem bardzo czy bedziesz pisała jeszcze jakąś kontynuacje tego opowiadania. Myślę, że mała córeczka Donny i Piotra będzie bardzo ciekawą osobistością ;)
Mam nietypową prośbę :oops: Czy mogę być przyszywana ciocią małej :?:
Opowiadanie bardzo mi się podobało. Wiki twórz dalej, być może kiedyś staniesz się słynną pisarką. Kto wie, praktyka czyni mistrza ;)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 20.09.08, 5:34PM    Temat postu:

Sissi kochana! Bardzo Ci dziękuję za te miłe słowa! Oczywiście, że możesz być ciocią malutkiej Becky, ale także nawet matką chrzestną, oczywiście jeśli chcesz ;)
Myślę, że napiszę kontynuację opowiadanie, nie wiedziałam nawet, że malutka Becky tak mnie zainteresuje! Sissi to ja dziękuję :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 20.09.08, 5:59PM    Temat postu:

Bardzo ciekawe opowiadanko, wciągnelo mnie :)
Jestem ciekawa dalszego ciągu.
I zapraszam na kolejne odcinki mojej powieści.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 20.09.08, 6:36PM    Temat postu:

Wiki naprawde podoba mi się Twoje opowiadanie i oczywiście ubustwiam malutką Becky :D Wygląda na to, że mam pierwszą chrześniaczkę :D
Wobec tego składam mojej drogiej Becky serdeczne życzenia. Mam nadzieję, że będzie w przyszłości wspaniałym człowiekiem, a pewnie w trakcie swego dzieciństwa wiwinie nie jedno z czego później stateczne ciotki, tudzież chrzestne będzą mogły się pośmiać ;)
Wielkie ukłony dla twórcy Becky. Wiki jesteś wielka :*
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 20.09.08, 9:23PM    Temat postu:

Sissi jeszcze raz dziękuję!

A oto 1 część następnego rozdziału...

Mam nadzieję, że opowiadanie się wszystkim spodoba, szczególnie mamie chrzestnej i zarazem cioci Becky - [b]Sissi.[/b]

[b]Dziecko lasu [/b]

Rozdział 2 (część 1)

Malutka Becky tańczyła w ogródku. Cały świat ją zachwycał. W końcu kończyła 6 urodziny.

Jak na każdym jej święcie, klan musiał zebrać się prawie w komplecie.
Wuj Pyszniak nawet żartował, że czasem urodziny małej przypominają mu bankiety ciotki Becky, ale klan go od razu uciszał. Mała nie wiedziała dlaczego, jednak wnioskowała, że ciotka musiała być ciekawą osobą. Gdy zapytała mamę, dlaczego ma na imię tak samo jak ciocia. Donna wzięła ją na kolana i zaczęła głaskać po jasnej główce.
- Becky, mój kwiatuszku, ciocia przyczyniła się do poznania mnie i twojego tatusia więc w dowód wdzięczności postanowiliśmy nazwać Ciebie jej imieniem.
- Ty postanowiłaś kochanie powiedział, Piotr z figlarnym uśmiechem na ustach. Donna mimo woli roześmiała się, przypominając sobie tamten dzień.

Klan był co najmniej [i]zdziwiony[/i].

Ale co obchodziło to niezależnych Donnę i Piotra.

Dzieciątko nazywało się Becky i tak pozostało. Lecz czy dziewczynka nazywałaby się Becky czy Wirginia miałaby ten sam charakter i osobowość.
O małej Becky można było powiedzieć, że ona na nigdy nie była, ona zawsze [i]żyła [/i]. O dziewczynce o złotych włosach i zielonych oczach (A nie niebieskich! Jak podkreślała Wirginia) można było także powiedzieć, że ma swój charakter. Nie udawała, że chce być nad wyraz grzeczna, ani posłuszna, robiła co chciała (chwała, że zawsze dobrze chciała, choć nie zawsze jej się to udawało) i żyła własnym życiem. Udawało jej się podbić serce prawie każdego kogo spotkała i oczarować go swoim urokiem. Miała miękki aksamitny głosik, który brzmiał jakby o coś prosił. Nieustannie mówiła i zachowywała się jak mała piłeczka.

Jednak dziś była smutna: Nie chciała iść na przyjęcie z całym klanem. Nie chciała się zanudzić. Klan ją uwielbiał, ale ona czasem niezbyt lubiła klan... choć niektóre osoby obdarowywała szczególną sympatią i zaufaniem.

Wobec tego w ogóle nie przejmując się opinią klanu Becky wyszła na mały spacer...


Opowiadanie króciutkie ponieważ to 1 część rozdziału, drugą zamieszczę za jakiś czas :)


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 20.09.08, 9:24PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 21.09.08, 9:56AM    Temat postu:

No to Becky pokazuje swój charakterek :D I dobrze ;) Czego innego zresztą można było się spodziewać po "Dziecki lasu) i imienniczce starej ciotki. Nie wiem czemu, ale lubię kiedy zamieszczasz jkąś wzmiankę o Wirgini i o jej niechęci do Piotra. W "Dzbanie..." też za tym przepadałam.
Wiki, dziękuję za stworzenie mojej chrześniaczki i za obdarowanie jej wspaniałym charakterem :*
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13  Następny
Strona 9 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin