Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Moja twórczość z lasu jodłowego.
Idź do strony 1, 2, 3 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 12.07.08, 11:54AM    Temat postu: Moja twórczość z lasu jodłowego.

Będę tu zamieszczała moje opowiadania, mam nadzieję, że będziecie szczerze komentować i mi kibicować :)

A oto pierwsze opowiadanie

Ania zerwała się z łóżka. Trzecia nad ranem. Noc. Nie wiedziała dlaczego, wstała. Siadła na łóżku uważając żeby nie obudzić Gilberta. Należy mu się odpoczynek.... Bolało ją serce, nie wiedziała dlaczego. Ten ból jej coś przypominał. Pewną noc, tą kiedy straciła Joy. Teraz czuła się jakby traciła cząstkę siebie. Zabawne. Tak samo się czuła gdy chowano jej małą córeczkę, grudy ziemi spadały na trumienkę, każde uderzenie w nią, było jak cios w serce. Teraz też, wydaje jej się jakby coś traciła na zawsze. Zabawne.... Położyła się z powrotem do łóżka.
Rilla obudziła się tego ranka bardzo wcześnie i podeszła do okna. Powieki miała ciężkie od snu. Świat o świcie zawsze wyglądał zupełnie inaczej niż zwykle....
I nagle Rilla usłyszała wyraźne, melancholijne wycie psa, dochodzące od strony stacji. Czyżby to był Wtorek? A jeśli tak, to dlaczego wyje?
W kuchni było bardzo wesoło Rilli nie popsuła nastroju nawet kuzynka Zofia która oznajmiła „Przed jedzeniem śpiew, a przed snem płacz”. Rilla usłyszała jakieś kroki. Pan doktor wraca pokiwała głową Zuzanna, zmęczony pewnie i głodny. Gilbert wszedł do domu.
Rillo....
Tak? Zapytała unosząc głowę. W jednej sekundzie wiedziała, że coś się stało. Nie widziała ojca jeszcze nigdy tak zmienionego.
Walter.... zginął pod Courcelette.
Rilli nagle zakręciło się w głowie, upadła...
Gdzieś daleko zahuczała sowa...
Aniu moje kochanie.
Gilbercie?
Ania czuła już, że coś jest nie tak. Nie na darmo jest się matką....
Walter... pod Courcelette.
Gilbercie, Gilbercie Ania trawiona bólem upadła na podłogę. Była jednak przytomna.
Gilbercie.... wyszeptała. To nie możliwe, to nie możliwe...
Na plebani świeciło się światło. Una siedziała na krześle przy oknie... Gdzie się podziały, jej dawne marzenia, dziewczęce marzenia?
Uno?
Tak? Zapytała ojca który właśnie wchodził po schodach.
Uno,Walter Blythe zginął pod Courcelette.
Una otworzyła szeroko oczy. Wstała i zachwiała się.
Chce zostać sama. Powiedziała do ojca.
Tego wieczoru Una na zawsze utraciła dziewczęce marzenia. Pojawiła się kobieta, która na zawsze poświęciła swoją miłość...


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 12.07.08, 12:05PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 12.07.08, 12:06PM    Temat postu:

Aniu, to opowiadanie jest tak... przejmujące! Piękne, po prostu. Tyle razy powtarza się to jedno, najważniejsze zdanie: "Walter zginął pod Courcelette." Robi wrażenie!

Dziwić może trochę to, że nie używasz pauz przy pisaniu dialogów. Czy to zamierzone działanie? :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 12.07.08, 12:18PM    Temat postu:

Pięknie... :) Bardzo wzruszające :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 12.07.08, 12:26PM    Temat postu:

Tak Edyto zamierzone :). Dzięki za uznanie :)
Aha i jeszcze jak mogłybyście mówić do mnie Wiki mimo, że nick mam Ania Blythe? :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 12.07.08, 3:02PM    Temat postu:

Jasne, nie ma sprawy, Wiki :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 12.07.08, 5:15PM    Temat postu:

Wiki, (wedle życzenia :D) opowiadanie jest... niesamowite! Najbardzie mi się podba początek, kiedy Ani wydaje się, że straciła coś na zawsze. Cudeńko! :)
Mam nadzieję, że jescze się czymś pochwalisz, Wiki! :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 12.07.08, 5:16PM    Temat postu:

Wiki... to opowiadanie jest takie przejmujące i wzruszające za razem.
Mam nadzieję, że bedziemy mieli szansę przeczytać więcej twoich opowiadań.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 12.07.08, 9:54PM    Temat postu:

W przypływie weny twórczej postanowiłam zamieścić następne opowiadanie :D

Cicho.... Położna stawiając stopy delikatnie położyła palec na ustach. W salonie siedziało 4 osoby.
Cudna Leslie Ford pochylając głowę cicho rozmawiała z równie urodziwą Anią Blythe żoną miejscowego doktora. Obok oczywiście robiąc na drutach siedziały dwie stateczne damy Zuzanna Baker i Kornelia Elliot. Położna przemykała tylko cicho przez salon śpiesząc na górę gdzie Gilbert Blythe miejscowy doktor odbierał właśnie poród. Wszyscy czekali w napięciu...
Dziewczynka! Gilbert zszedł na dół wycierając ukradkiem krople potu z czoła. Tuż za nim śpieszył Krzysztof Ford szczęśliwy ojciec dziecka, mąż Berty Marilli zwanej przez wszystkich Rillą.
Rilla śpi powiedział zebranym osobom.
Jak dacie na imię małej? Zapytała Pani Marszałkowa Elliot zwana jednak przez wszystkich z przyzwyczajenia panną Kornelią.
Będzie miała na imię Ania Leslie powiedział z dumą Krzysztof.
Dwie kobiety uśmiechnęły się spoglądając na siebie.

Skąd bierze się słońce? Zapytała z 5 letnią powagą mała Ania. Nie czekając na odpowiedź zapytała.
A skąd bierze się dziecko? Hmm jak Ci to wytłumaczyć dziadek Gilbert uśmiechnął się
Wiesz boci... O mama idzie!
Mama!!! Mała Ania biegnąc przez ogród do Rilli rzuciła jej się w ramiona.
Dziękuje, że się nią zajęliście mamo. Powiedziała do Ani Blythe Rilla Ford,
Nie ma za co kochanie, dobrze, że mieszkacie teraz tak blisko,
Tak,tak powiedziała Zuzanna wychodząc z kuchni na ganek, to prawdziwy cud kochana Pani doktorowo, że Crabowie sprzedali swój dom, niedawno go wybudowali zaledwie rok temu, a teraz pociągnęło ich na zachód.
Wiem, powiedziała Rilla biorąc za rączkę małą Anię Leslie, Krzyś się postarał kupując ten dom stwierdziła śmiejąc się. Niedługo znów przyjdziemy .
Pa, pa zamachała rączką mała Ania i oddaliły się.
Ania i Gilbert długo patrzyli na nie. Mała Ania w zielonej sukieneczce i małych tupiących bucikach wyglądała rozkosznie. Jej piękne kasztanowe włosy falowały się lekko. Tak bardzo była podobna do matki.
Natomiast Ania szła już z Rillą drogą i szczebiotała jak ptaszek. I wiesz mamusiu zapytałam dziadka Gilberta “Skąd się biorą dzieci?”
I co odpowiedział? Rilla, aż przystanęła z ciekawości.
Nic... zamyśliła się mała. Ale nie szkodzi zapytam go następnym razem!
Rilla stłumiła śmiech.
Mam nadzieję, że to będzie coś przyjemnego, mała Ania znów się zamyśliła, lubię piękno.
Rilla z rozkoszą wpatrzyła się w maleństwo, jej córeczka tak była podobna do Waltera. Teraz po latach ból zmienił się w coś na poły rozkosznego na poły kłującego, ale był słodki jak zapach jaśminu. Rilla westchnęła.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 12.07.08, 10:50PM    Temat postu:

Kolejne świetne opowiadanie i fajny pomysł z tą córeczką... Ania.
Albo to pytanie" Skąd się biorą dzieci?".
P.S. Tak naprawdę to Rilla miała synka Gilberta ( tak pisze w Wikipedi), ale to taki mały szczególik, a to świetne opowiadanie jest wytworem twojej wyobraźni, więc sie nie czepiam
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 12.07.08, 11:20PM    Temat postu:

Nan weszłam na Wiki i rzeczywiście :|. Nie wiem skąd taka informacja, ale postaram się założyć nowy temat dotyczący między innymi tego właśnie.

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 12.07.08, 11:21PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 1 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin