Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Moja twórczość z lasu jodłowego.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 14.07.08, 12:33PM    Temat postu:

Miło mi moja imienniczko :mrgreen:. Dzięki nie spodziewałam się takiej pochwały :D. A co do synka Gilberta to niedawno też się o tym dowiedziałam, ale kontynuuje opowiadanie o Ani Leslie bo przypadła mi do gustu mojej wyobraźni


EDIT: A oto moje następne opowiadanie

Wstawało słońce, noc chowała się już aby przejść swą pracowitą drogą na druga półkulę. Na ganku stanęła kobieta, choć siwe włosy i zmarszczki gościły na jej głowie i twarzy ciągle wyglądała jak młoda kobieta. Szczególnie kiedy się śmiała. Tak jak teraz. Roześmiała się pełnym głosem i spoglądając na kwiaty, pochyliła głowę.
-Dzień dobry pani! Kobieta spojrzała przed siebie. Stał przed nią jakiś otyły, siwy mężczyzna.
-Czy tu mieszka Anna Blythe? Pani jest zapewne służącą Blythów prawda? Proszę ją zawołać!
- A Pan to kto? Zapytała kobieta z uśmiechem na twarzy,
- Nazywam się Roy Gardner proszę Pani!
Z twarzy kobiety zniknął uśmiech i pojawiło się zdziwienie.
- Roy?
- Tak! Odpowiedział wyniośle
- Ja nazywam się Ania Blythe, Roy!
- Pani żartuje?
Kobieta roześmiała się odrzucając głowę do tyłu, Roy ją poznał
- Aniu, zmieniłaś, zmieniłaś się.
- Ty też, odpowiedziała Ania z uśmiechem.
- Co ty tu robisz Aniu?
- To ja powinnam o to zapytać Roy.
- Przeprowadziłem się, zmarła mi żona,
- Przykro mi, Ania spoglądała na niego z lekkim czujnym uśmiechem,
- Mogę wejść?
- Tak oczywiście. Zuzanno?
- Słucham kochana Pani doktorowo, odpowiedziała wchodząc.
- To ona jest waszą służącą? Zapytał.
- Tak, Zuzanna popatrzyła nieprzychylnie na gościa.
- Zuzanno kochana podaj herbatę i ciasto.
Zuzanna odpowiadając "Tak kochana Pani doktorowo", a myśląc zupełnie inaczej, poszła do kuchni kręcąc głową. Nie podoba mi się... I tak patrzył na kochaną Panią doktorową, jak na łakomy kąsek. Nie podoba mi się to.
A Roy Gardner właśnie rozmawiał z Anią, która śmiała się tak uroczo jak dawniej.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 15.07.08, 12:15PM, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 16.07.08, 6:44PM    Temat postu:

Kolejne świetne opowiadanie!
Mam pytanie, czy to jest druga część poprzedniego opowiadania?
I oczywiście pisz dalej.
Edit:
Przyglądając się uważniej twoim opowiadaniom, zauważyłam, że strasznie gubisz przecinki np. przed słowem "który", albo "gdzie", gdzie ^^ zawsze powinny znaleźć się przecinki. Radzę ci, aby przeglądnęła tekst i posprawdzała, czy nie brakuje gdzieś przecinków.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 16.07.08, 10:07PM, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 17.07.08, 1:55PM    Temat postu:

Tak to następna część opowiadania, łączą się ze sobą. A co do przecinków to dzięki postaram się zobaczyć, ale wiesz, że pisząc z weną czasem trudno na to zwracać uwagę, szczególnie, że nie piszę bardzo często opowiadań na komputerze, lecz na kartce :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 17.07.08, 8:27PM    Temat postu:

Ja też miałam z tym wcześniej problemy ( i czasem nadal mam), ale kiedys koleżanka powytykała mi wszystkie błędy i od tej pory zrobiłam się strasznie wrazliwa na tym punkcie.:P
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.07.08, 12:03PM    Temat postu:

A oto następne opowiadanie tym razem nie związane z Anią Leslie tylko z Uną. Musiałam cofnąć się trochę w czasie (znaczy akcja dzieje się wcześniej niż opowiadanie z Anią Leslie) Treść nie zgadza się też z poprzednimi opowiadaniami więc traktujcie je całkowicie odrębnie.

Księżyc był w pełni choć jeszcze nie było ciemno. Na stacje w Glen St. Mary wtoczył się pociąg. Z wagonów wysiadło parę osób. Pociąg miał bardzo duże opóźnienie więc czekający niecierpliwili się bardzo. Rodziny padły sobie w objęcia. Ludzie wzdychali, widząc, że są już w domu.
Ostatnia z pociągu wysiadła młoda dziewczyna, wyglądała na zmęczoną i wyczerpaną jazdą. Nikt mniej uważny nie zauważyłby smutku odbijającego się w jej oczach. Wyglądała na zmęczoną...życiem.
Skierowała swe kroki prosto to domu.
-Uno! Jak dobrze, że jesteś! Patrz kogo mamy na kolacji!
-Kochanie czego nie powiedziałaś, że przyjedziesz wcześniej?
-Sama nie wiedziałam wyszeptała cicho i powiodła wzrokiem po osobach siedzących przy stole. Ojciec, Rozallia, Pani Blythe, doktor Blythe, Zuzanna, Jim z Florą trzymający się ciągle za ręce. Nan z Jerrym zaglądający sobie w oczy, Karolek i Di, Shirley Blythe zabawny wesoły chłopiec. I Rilla, jakaś obca bo taka radosna płomiejąca jakby dostała gwiazdkę z nieba.
-Nie dziękuje nie siąde do kolacji, pójdę się położyć, jestem zmęczona,
-Una?! Odwróciła się.
-Rillo, Rillo! Una z łkaniem wpadła w ramiona dziewczyny.
-Już spokojnie,cicho, już dobrze,
Una blada, ale spokojna wyprostowała się.
-Przepraszam, nie powinnam się załamywać, pójdę do siebie,
-Uno kochana...
-Dziewczęta, pani Blythe podeszła do nich, co się dzieje?
Obie zapewniły cicho, że nic, ale Ania Blythe nie na darmo była matką z wielką intuicją i wybujała wyobraźnią
-Rillo, kochanie wróć do stołu, powiedz, że nic się nie stało, tylko Una jest trochę zmęczona i odprowadzam ją do łóżka,
-Ależ pani Blythe nie trzeba ja sobie dam radę,
-Uno, Ania tak jak kiedyś do Tadzia i Toli, potem do swoich uczniów i dzieci powiedziała z czułością, chodź kochanie
-Rilla pośpieszyła do salonu,
Ania poszła z Uną na górę i obie siadły na łóżku.
-Co się dzieje? Powiedz mi Uno,
-Pani Blythe,Una spuściła oczy, a na jej rzęsie zawisła łza,
-Domyślam się Uno, domyślam się,
-Pani Blythe ja go tak kocham, kocham i choć przyrzekłam dochowac wiary czasem w duszy buntuję się, przeciwko temu,
-Uno Ania włożyła w to tyle serca, ile tylko mogła, wiem, że jest Ci ciężko, bardzo ciężko, ale musisz z tym żyć, dochować wiary i miłości do Waltera,
-Wie pani wszystko?
-Widzę i mam intuicję i wiem, że gdyby Walter żył byłabyś bardzo szczęśliwa szepnęła Ania,
-Una otarła łzy, dochowam wiary pani Blythe, choć będzie mi ciężko szepnęła cicho

Tymczasem na stacji wysiadał mężczyzna o pięknych szarych oczach i kochającym piękno sercu

Mężczyzna poszedł od razu do domu, wiedział jak bardzo się ucieszą na jego widok.
Jednak w domu nikogo nie było,skierował swe kroki na plebanię, gdzie czekało na niego dziewczę o “odwadze pałającej w oczach” i sercu należącym do niego.


Zaczekajcie otworzę kto to może być? Zapytał siebie pastor Meredith. I...otworzył drzwi.
Walter?! Ania natychmiast podbiegła do syna,
-T..to nie możliwe!
-Co się stało, przecież miałem wrócić Walter uśmiechnął sie promiennie, wysłałem Wam telegram.
-Myśleliśmy, że nie żyjesz, Walter Rilla popatrzyła mu w oczy głęboko.
-Byłem w niewoli opowiadał Walter obejmując wszystkich po kolei, potem nie mogłem się do Was dostać, ani uciec ponieważ byłem bardzo poważnie ranny. Gdy skończyła się wojna, miałem wypadek, jakiś samochód potrącił mnie i niczego nie pamiętam więcej, wiem tylko, że dopiero pół roku temu odzyskałem przytomność, od razu wysłałem do Was telegram, jednak chyba nie doszedł, ponieważ, gdy odzyskałem w pełni siły od razu wysłałem drugi telegram i przyjechałem!
Nikt nie mógł w pełni wyściskać go, ani się nim do końca nacieszyć, ponieważ Ania z Rillą podeszły do niego i zaczęły mu coś szeptać do ucha, on zaś pobiegł na górę z oczami pełnymi powagi i miłości.
-Uno!!!
Dziewczyna natychmiast odwróciła się jak zelektryzowana prądem, znała ten głos, tak bardzo przypominał jej....
-Walter! Kobieta przypadła do niego.
-Uno?
-Tak,zapytała zalana łzami.
-Zostań moją żoną, Uno.
-Niczego więcej nie pragnę,Walterze,
A księżyc był już wysoko na niebie.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 22.07.08, 8:17AM    Temat postu:

Świetne opowiadanie, zawsze marzyłam o takim zakończeniu "Rilli ze Złotego Brzegu", że nagle okazuje się, że Walter żyje.
Podobała mi się też końcówka. Tak fajnie się zrymowała :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 22.07.08, 10:44AM    Temat postu:

Ooo, tak zakończenie idealne :) Świetnie :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 22.07.08, 9:44PM    Temat postu:

Zainspirowana przez Iwonę piszę inny "cykl opowiadań", choć jeszcze nie skończyłam tamtego :).


[b]Rozdział pierwszy[/b]

- Emilko nie kręć się tak, jedziemy do Avonlea tylko dlatego, że moja kuzynka zachorowała. Obiecałaś, że będziesz się zachowywać jak przystało na prawdziwą damę!
- Ależ ciociu Elżbieto jestem taka podekscytowana! Wszystko jest takie piękne!
- Emilko! Jeszcze raz Ci powtarzam!
- Dobrze ciociu Elżbieto.


Rozmarzona Ania siedziała właśnie na ganku, gdy powóz wtoczył się na ścieżkę. Wysiadła z niego jakaś kobieta.

- Nazywam się Elżbieta Murray, przepraszam, którędy można pojechać do Sary Murray?
-Nie wiem proszę pani, odpowiedziała grzecznie Ania, zawołam moją opiekunkę ona na pewno będzie wiedziała,
Niestety Maryla także nie miała pojęcia, którędy można tam pojechać i posłała parobka po panią Linde, która wiedziała wszystko i o wszystkich.
Tymczasem serdecznie zaprosiła gości do domu, lecz Elżbieta Murray wymówiła się.
- Nie dziękuje powiedziała nieco wyniośle, poczekam na zewnątrz,
- Jednak z powozu wyskoczyła dziewczynka wieku lat 10 i podeszła do zgromadzonych.
- Emilko nie mówiłam Ci usiądź w powozie!
- Niech się pani nie martwi powiedziała cicho Ania, dziewczynce się nic nie stanie, opiekuję się bliźniętami, których akurat nie ma, a mogę zaopiekować się też...
- Emilią, Emilią Murray... Murray Starr!
- Chodź ze mną powiedziała Ania do dziewczynki
- Niech się pani nie martwi uśmiechnęła się Maryla, Ania opiekuje się doskonale dziećmi, jest nauczycielką i wychowuje przygarnięte przez nas bliźnięta. A pani wnuczka wygląda na grzeczną.
- Nie jest moją wnuczką, powiedziała Elżbieta, czując się zaczarowana przez to otoczenie i przez tych ludzi, jestem jej ciotką, przygarnęłam ją po śmierci jej ojca powiedziała nieco zmieszana.
O Pani Małgorzata Linde idzie, uśmiechnęła się nieco Maryla, ona na pewno będzie wiedziała gdzie mieszka pani krewna.
Pani Małgorzata pokazała Elżbiecie Murray drogę i pokiwała głową za odjeżdżającym powozem. Dziwna kobieta powiedziała, a jej dziecko wyglądało jak...
Jak elf pani Linde, elf z krainy słońca i wiatru z krainy morza i słodyczy, elf leśny...
- Ależ Aniu pani Linde była oburzona, tylko nie mów nic takiego przy bliźniętach gotowe pomyśleć, że to prawda!
Ania uśmiechnęła się uroczo, a Maryla spojrzała na nią także z lekkim uśmiechem.
I jeszcze indagowała dalej pani Linde jej kuzynka jest bardzo dziwną osobą, mało kto ją zna, rzadko wychodzi ze swojego domu, jako już to do ogrodu, od kilku lat chorowała na serce, a teraz podobno złamała nogę, a nie ma kto nią się opiekować, poza tym jest trochę zrzędliwa, i dumna,podobno nie dopuszcza do siebie nikogo. Zresztą nic poza tym o niej nie wiem, rzekła pani Linde dając do zrozumienia, że jeżeli ona nie wie o pannie Murray dużo nie jest ona warta uwagi.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 22.07.08, 9:51PM, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 23.07.08, 1:14PM    Temat postu: Moja twórczośc z lasu jodłowego

Wiki ,bardzo mi miło ,że cie zainspirowałam do napisania opowiadania .Może byś jeszcze napisała o Ani i Sarze tej z Małej księżniczki -ale nie myśl ,że ci coś narzucam .
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 23.07.08, 1:19PM    Temat postu:

Iwono przemyślę :), może kiedyś stworzę takie opowiadanie kto wie.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 3 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin