Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Moja twórczość z lasu jodłowego.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 23.09.08, 11:18AM    Temat postu: Moja twórczośc z lasu jodłowego

Wiki dziękuje za tą poprzednią dedykację .Piszesz bardzo ciekawe opowiadania ,bliskie stylowi Lucy Maud Montgomery ,choć jest stylowi nikt nie dorówna .
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 26.09.08, 5:06PM    Temat postu:

Dziękuję wszystkim! :) Sissi nie ma za co dziękować, w końcu to ty podpowiedziałaś mi, aby stworzyć opowiadanie o bohaterach "Dzbana ciotki Becky". A co do Wirginii to ja także bardzo lubię, pisać o niej. Jest taką inspirującą postacią ;)


[b]Dziecko lasu[/b]

Rozdział 2 (część 2)

Becky się prawie nie bała... No może troszeczkę... Lecz, gdy tak szła i szła, poczuła się wolna i niezależna. Było to cudowne uczucie. Mała Becky przez swoje 6 lat, doznawała różnych uczuć, ale czasem wydawało jej się, że jest [i]ograniczana[/i]. Klan patrzył na nią z ciekawością, która jednak troszkę osłabła, gdy Joscelyn i Hugonowi urodziło się dziecko. Lecz mała dalej dostrzegała, że rodzina trochę za bardzo na nią zwraca uwagę. Nie wiedziała dlaczego...

Na przykład, dlaczego, gdy wylała do studni śmietankę, aby mech, ktorym studnia porastała od wewnątrz miał [i]"coś dobrego" [/i], ciotka Wirginia nazwała ją nieznośną i niemądrą.

A dlaczego mamusia i tatuś tylko uśmiechali się w tym czasie do siebie i do Becky?
Mała Becky wiedziała, że rodzice różnią się od reszty klanu, ale dlaczego?

Bo na przykład ciocia Joscelyn, jest bardzo miła i kochana, a ciocia Wirginia zrzędząca i nieco nudna. Dlaczego?

Tak sobie rozmyślając mała Becky szła prosto przed siebie i ani się nie spostrzegła gdy doszła do domu Morrena.
Nazywali go "nawiedzonym", nikt od dawna w nim nie mieszkał i nikt by go nigdy nie kupił. Prawdopodobnie była to bajka, ale i tak mieszkańcy miasteczka bali się tego domu. Becky nie wiedziała dokładnie co to znaczy nawiedzony, ale to słowo przejmowało ją dreszczem. Bała się ponieważ ktoś kiedyś powiedział, że w tym domu straszy.
Mała Becky ruszyła przed siebie z lękiem, ale i z pewną odwagą i dumą. Nie zamierzała uciekać.

Nagle... Coś wrzasnęło koło jej ucha i na drogę spadła gałąź. Becky otworzyła szeroko swoje oczka i też lekko krzyknęła, po czym uciekła. Biegła prędko, aby prędzej do domu, po drodze przewróciła się i wpadła do kałuży, ale nie obchodziło ją to. Aby dalej od "strachów"!!!

A tymczasem, z krzaków koło domu Morrena, wyszedł chłopiec. Miał może 7 lat, umorusaną buzię i wielkie niebieskie oczy. Ale ją nastraszyłem. Powinna widzieć jak zmykała... Tylko ciekawe kim ona jest?

A "ona" wpadła właśnie do domu i skierowała się biegiem do salonu...
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 26.09.08, 6:02PM    Temat postu:

Oj, Wiki. Rozdział był cudowny :) Masz wspaniałe poczucie humoru i świetnie to wykorzystujesz ;) Tak jak LMM. Nie stwarzasz klimatu identycznego dla Montgomery. Stworzyłaś własny i to jest wspaniałe. A to, że opisujesz ciąg dalszy bohaterów wychodzi na Twą korzyść, bo znamy ich doskonale, a ty świetnie opisujesz ich dalsze przygody.
Świetnie piszesz Wiki. Naprawdę znakomicie.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 26.09.08, 6:08PM    Temat postu:

Wiki- naprawdę ładnie. Bardzo lubie, a wręcz kocham mają chrześniaczke. Ciekawa jestem kim jest ten chłopiec. Snuję pewne domysły... zobaczymy czy się sprawdzą. Ciekawa jestem dziecka Joscelyn i Hugona. Zastanawiam sie też co z Topielcem. A co do Wirgini- chyba całkowicie się zgadzamy. Ciesze się, że znów coś napisałaś :*
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 03.10.08, 5:05PM    Temat postu:

Dziękuję Wam!!! :*

Dziecko lasu

Rozdział 3

- Jak ty wyglądasz? Załamała ręce Wirginia. My tu się martwimy i...
- Kochanie! Tak się o ciebie martwiłam! Gdzie byłaś? Donna podbiegła do Becky i mimo, że jej córeczka była cała mokra, uścisnęła ją mocno.
- Myśleliśmy, że coś cię "zezallo" , powiedział mały Kubuś synek Joyscelyn i Hugona, wywołując oburzenie jednej połowy klanu, a rozbawienie drugiej.
- Nie było tak źle, powiedziała mała Becky udając spokój, ale coś tam straszy!
- Gdzie? Zapytało jednocześnie kilkanaście wzburzonych głosów.
- Jak są jakieś "stlachy" to ja się z nimi "lozplawię"! Krzyknął mały Kubuś z błyszczącymi oczkami.
- W tym domu, za sklepem pana Horsenna, odpowiedziała Becky,
- Bzdury...
- To nie możliwe...
- No skądże...
- Dziecku się coś ubzdurało...
- Właśnie, że nie! Krzyknęła Becky! Jesteście potworni!
- Jak można tak się zachowywać! Wirginia załamała ręce, krew Piotra!!!

Donna z czerwonymi policzkami wstała z krzesła:
- Nie wiem o co Wam chodzi, zamiast zająć się dzieckiem, rozmawiacie jakby go nie było! Krew Piotra!? A właśnie, że mi się podoba taka krew! Chodź kochanie umyjesz się... Za Donną podreptał wyjątkowo cicho Piotr. I dziwne, nic nie mówiąc.

Wirginia zaczęła łkać: Omotało ją zupełnie. A te dziecko ma omamy.

Na przyjęciu zrobiło się wesoło niczym na stypie. Nastrój zważył się jeszcze bardziej gdy nie wiadomo skąd wśród "biesiadujących" wkroczył Lunatyk.
- To dziecko będzie dziwne... To dziecko lasuuu...

W gałęziach huczał wiatr niczym potwierdzający jego słowa.


--------------------------------------

Młoda dziewczyna siedziała na skale. Ubrana była nad wyraz pięknie. Blado, niebieska sukienka z muślinu, lekkie pantofelki, a na białej szyi srebrzyły się paciorki. Z daleka można było uznać, że to jakaś nimfa, melancholijnie patrząca w dal. Dziewczyna wstała, uśmiechając się do siebie. Rozłożyła ręce. Pobiegła.

Właśnie tak zobaczył ją Tomasz. Piękną, z rozwianymi włosami. Nie wiedział co tak naprawdę widzi. Taka piękność... Nie wiedział też, że kiedyś ją spotkał. Nie mógł tego pamiętać.


Mam nadzieję, że będzie się miło czytało. Rozdzialik nie za długi, ale tak jakoś mi się napisało :) Proszę o szczere i częste komentarze. Pozdrawiam wszystkich :*

P.S Tusiu za jakiś czas zamieszczę baśń, jeśli tylko uda mi się ją stworzyć ;)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 03.10.08, 5:12PM    Temat postu:

Dziękuję Wiki! :* Czekam z niecierpliwością! :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 04.10.08, 11:41AM    Temat postu:

Kochana mała Becky, ona po prostu zawsze mnie rozbraja :D
Wiki dziękuję Ci, że zaprezentowałaś nam synka Joscelyn i Hugona. Jest przezabawny! No i Wirginia, sama nie wiem czemu, ale lubię tę postać chyba właśnie za jej wady :D Cudownie, czekam z niecierpliwością na następną część. Dziękuję Ci Wiki, że tworzysz wkoło majej Becky tak cudowną atmosferę :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 04.10.08, 5:16PM    Temat postu:

A oto pierwsza część opowiastki napisana dla [b]Tusi[/b], która podsunęła mi ten pomysł.
Oczywiście cykl o małej kochanej Becky będę kontynuowała, ale to taki przerywnik :)
Tusiu nie pamiętałam dobrze o czym dokładnie była ta opowiastka. Jednak stworzyłam jakby zupełnie nową, inną jednak z paroma zapamiętanymi elementami.


[b]Dziewczynka[/b]

[u]Rozdział 1
[/u]

Dawno, dawno temu byli sobie narzeczeni. Mężczyzna był drwalem, a kobieta szwaczką. Oboje bardzo się kochali i pragnęli się pobrać. Jednak ich los potoczył się inaczej. Stało się coś co sprawiło, że zostali rozłączeni.
Po wielu, wielu latach mężczyzna idąc do pracy jak zwykle, zobaczył małe zawiniątko. Nie zastanawiając się, ani chwili zajrzał do środka i oniemiał. W zwoju materiału leżało dziecko. Mała dziewczynka. Drwal jako, że był dobrym człowiekiem zabrał zawiniątko do siebie do domu. Przyszło mu jednak na myśl, że nie zupełnie nie wie co zrobić z dzieckiem.
- Nie wiem czym się karmi dzieci, jak ubiera i jak wychowuje. Nie mam pojęcia co zrobić. Tylko jedna, jedyna osoba by to doskonale potrafiła.... Westchnąwszy przypomniał sobie o słodkich oczach swojej ukochanej, jej czarnych włosach i uśmiechniętej twarzy.
Ale nie mógł jej spotkać... Przecież ktoś im tego zabronił, dawno, dawno temu...
Drwal westchnął i pokiwał swą siwą już głową. Dalej kochał swoją narzeczoną... Po tylu już latach uczucie wręcz się wzmogło. Nie mógł sobie z tym poradzić.
Mężczyzna usiadł zrozpaczony na lichym i rozpadającym się krześle.
Gdy nagle ktoś zastukał wręcz załomotał do drzwi.
Drwal szybko wstał i otworzył.
Zobaczył....
- Mari??? Marysiu kochanie co ty tu robisz??? Moja ukochana, przecież...
Poznał ją, choć minęło tyle lat...
- Nie czas, nie czas! Kobieta miotała się nerwowo. Musisz mi pomóc!
- Muszę Ci pomóc wiem, ale co, przecież ty nie żyjesz!
- Ja nie żyję? Żyję, teraz dopiero dowiedziałam się, że ty też! I uciekłam stamtąd! Uciekłam!
- Skąd??? Skąd???
- Z zamku powiedziała zrozpaczona. Siadaj opowiem Ci, bądź cicho tylko bądź cicho!
Dopiero po paru godzinach, przerywanych jedynie opieką nad tajemniczym dzieciątkiem, które w końcu zasnęło, Mari wyjaśniła swą historię.
- I dowiedziałam się dopiero niedawno, że żyjesz! Los chciał, że ten kto mnie więził, wyjechał po raz pierwszy od wtedy, tu zakochana spojrzała w oczy narzeczonego. Pamiętasz... To wtedy zaczęło się nasze nieszczęście.
- Pamiętam odpowiedział cicho. To jest... Pamiętasz jak opowiadaliśmy sobie o naszym przyszłym dziecku. Zaadoptujmy, to dziecko. Nikomu nie mówmy, że tu jesteśmy, ukrywajmy się, bądźmy zakochani wyszeptał cicho.
- Marysia spojrzała na niego. Siwy, blady mężczyzna i ona sterana życiem niewolą kobieta.
- Nikt się nie dowie szepnęła.
Ich usta spotkały się w pocałunku, a obudzone dzieciątko zakwiliło radośnie.

Nie można tego nazwać baśnią, niech będzie opowiastką. Pewnie jeśli będę ją kontynuowała, będzie bardziej baśniowa ;)

I jak się podoba ;)? Opowiadanie jest trochę banalne, nieprawdziwe i dziwne, ale cóż ;)


P.S Dziękuję wszystkim za komentowanie moich opowiadań o Becky. Sissi dziękuję za to, że komentujesz każde opowiadanie! Jesteś naprawdę wspaniałą mamą chrzestną i ciocią ;) :*


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 04.10.08, 5:24PM, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 04.10.08, 9:03PM    Temat postu:

Właśnie wróciłam od koleżanki i co widzę... Wiki stworzyła kolejną historię :D Piszesz, że jest banalne i nieprawdziwe... nawet jeśli, nie obchodzi mnie to, bo i tak jest piękne. A przecież w życiu wszystko się może zdarzyć :D Twoja opowiastka bardzo mi się podoba, ale muszę przyznać, że odetchnęłam z ulgą kiedy napisałaś, że wrócisz jeszcze do Becky.
Komentowanie i oczywiście czytanie Twoich opowiadań stało się dla mnie prawdziwą przyjemością. Cieszę się, że nie zawodze mojej Chrześniaczki. Wiki naprawde jestem Ci wdzięczna, że ciągle coś tworzysz :* :*
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 05.10.08, 8:50PM    Temat postu:

Wiki!!!!!! Dziękuję za nipisanie tej opowiastki i to [b]dla mnie[/b]!!! :D Dziękuję!!! :*:*:* A wracając do opowiastki to zapowiada się ślicznie!!! Naprawde z ciekawością będę śledzić kolejne losy drawala i jego narzeczonej! :D Wiki twoje dzieło jest CUDNE!!! :D
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
Strona 10 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin