Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Moja twórczość z lasu jodłowego.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 02.08.08, 5:41PM    Temat postu:

Rzeczywiście Martynko nawet nie zauważyłam, że napisałam Laura. dzięki serdeczne zaraz poprawię. A co do charakterów to dzięki serdeczne Martynko! :)

EDIT :
[b]Rozdział 3 Opowieść ciotki Sary [/b]

- A więc to jest Emilka! Zbliż się dziecko ciotka Sara przyglądała się ciekawie dziewczynce.
Emilka bez strachu podeszła do łóżka chorej.
- Hmm, nawet ładna jesteś! I te uszy! Ale lepiej by Ci było z grzywką, nie sądzisz?!
Ciotka Elżbieta czuła się w obowiązku przerwać tą rozmowę.
-Emilko, ciotce Sarze potrzebny jest odpoczynek, idź na dół, a ja porozmawiam z Sarą.
- Nie ma mowy! Ciotka Sara z błyskiem w oku, sprzeciwiła się. Bo mi się pogorszy!
- Co się stało powiedziała patrząc na lekkie przerażenie ciotki Elżbiety. To nie po Murrayowsku prawda?
Ciotka Elżbieta odzyskała głos.
- Nie bądźmy dziećmi Saro, powiedz mi jak to się stało, że złamałaś nogę?
- Nie będę Cię zadręczać swoimi opowieściami, lepiej posłuchaj mojej historii, wiem, że jestem już prawie legendą, zachichotała znów.
Ciotka Elżbieta zmagała się z wewnętrzną ciekawością. Tyle historii było opowiedzianych o Sarze, tyle przypuszczeń, aż w końcu temat zamilkł. Ciotka Elżbieta skapitulowała.
- Jak tak stawiasz sprawę opowiadaj Saro, tylko... Emilko zejdź proszę Cię na dół.
- Nie! Sara pokiwała ręką zatrzymując Emilkę, niech słucha przekona się jacy są...
- Dobrze, ciotka Elżbieta nie chciała pozwolić, aby Sara skończyła zdanie. Opowiadaj Saro bo robi się późno.
- Wiem, że chcecie odpocząć, ale musicie mnie jeszcze znieść przez chwilę Elżbieto.
- Ależ wiesz...
Elżbieto proszę Cię kochana posłuchaj, jesteś na pewno bardzo ciekawe.
A to było właśnie tak szybko powiedziała ciotka Sara bojąc się może (jeśli ciotka Sara się czegoś bała), że Elżbieta jej przerwie.

[b]Opowieść ciotki Sary[/b]

Kiedy byłam dziewczyną, wiesz Elżbieto dobrze, że piękną w sąsiedztwie zamieszkał młody chłopak, był młodszy ode mnie o 3 lata i było to dziwne, że mieszkał sam. Ludzie nazywali go po prostu Chudym Tomaszem bo był bardzo chudy i nieurodziwy. Sam sobie prowadził gospodarstwo, wszystko robił sam i ubzdurał sobie, że potrzebuje żony- gospodyni. A ja miałam wielkie plany, nadzieję, marzenia- nie zgadzałam się z tym, aby ktoś taki w ogóle istniał w moim życiu. A on mi się oświadczył, mi Sarze Murray! Oczywiście rodzice się nie zgadzali i to mnie chroniło. Powiedziałam, że jestem za młoda i że moi rodzice się nie zgadzają. On wpadł w szał. Krzyczał, że co ja sobie myślę, że oni Sandey jest niedobry dla Murrayówny. I zniknął. Po roku przyjechał, a ja ,tu panna Sara zaśmiała się ironicznie, kochałam Jimiego Wennstola, myślę, że miał mi się oświadczyć. I wyobraź sobie Elżbieto, okazało się, że Tomasz zrobił karierę. Kupił inny dom bo ten to była ruina i znów mi się oświadczył. Tym razem poszedł prosto do mojego ojca. I mój ojciec zgodził się. Powiedział, że Tomasz to dobra partia i jest bogaty i już znany. A ja młoda gąska pobiegłam prosto do Jimiego. Jimi powiedział mi, że jeśli chcę go mieć muszę dziś z nim uciec do Europy do jego krewnych i tam wziąć ślub. On miał wszystko załatwić. Uciec! Europa! Ja młoda dziewczyna, rządna przygody, zakochana zgodziłam się. Mieliśmy się spotkać o północy w zagajniku świerkowym. Jimi zagroził mi, że jeśli nie przyjdę, odpłynie sam. Ja się zgodziłam, bo wiedziałam, że mój ojciec będzie chciał dążyć do Tego ślubu, a bardzo kochałam Jimiego. Wieczorem posłaniec zastukał do drzwi i przekazał liścik od niego, pisał że się zatruł i nie może ze mną uciec i żebym nie nalegała bo on bardzo źle się czuję. Na szczęście nikogo nie było w domu, bo pojechali do kuzynki Zofii, a ja wymówiłam się, że bardzo boli mnie głowa. Przeraziłam się, bo nie było to w stylu mojego ukochanego. Jeszcze liścik przez posłańca, przecież moja rodzina mogłaby się dowiedzieć o naszej ucieczce. Jednak poszłam spać, niczego nie przeczuwając, och było to jeszcze głupsze niż całe postanowienie o ucieczce. Nazajutrz raniutko, jak jeszcze wszyscy spali pobiegłam do domu Jimiego. Otworzyła mi służąca i powiedziała, że Jimi zniknął! Co ja wtedy przeżyłam, natychmiast wiodąca jakimś instynktem pobiegłam na przystań i tam dowiedziałam się od kapitana, że jakiś młody człowiek podobny do Jimiego wsiadł na statek przed kilkoma minutami. Spóźniłam się, Jimi odpłynął. Ale dlaczego? Myślałam. Przecież źle się czuł. Siedziałam długo gorzko płacząc nad morzem. Gdy wreszcie na tyle pozbierałam się, aby wrócić do domu czekała mnie niespodzianka w osobie Toma, okazało się, ze podsłuchał naszą rozmowę i napisał do mnie liścik podszywając się pod Jimiego. Opowiedział wszystko mojemu ojcu i matce, a oni powiedzieli, że dobrze zrobił i że mam wyjść za niego za mąż. Pamiętam, że strasznie się uniosłam. Wykrzyknęłam Tomaszowi prosto w twarz co myślę. I wybiegłam z domu prosto przed siebie. Znaleziono mnie zemdloną prawie 10 kilometrów od domu. Chorowałam strasznie długo ze zgryzoty, moje życie wisiało na włosku. Wreszcie gdy przezwyciężyłam chorobę, Murrayowie zawsze mieli silny organizm, pojechałam sama do Europy, może wydawać Ci się to śmieszne lub nieprawdopodobne. Pragnęłam znaleźć Jimiego. I pojechałam, prawie bez grosza przy duszy, nie chciałam wziąć niczego z domu, ani od przyjaciół, och na to byłam zbyt dumna! Cała rodzina błagała, groziła, rozmawiała wszystko żebym tylko została. Ale byłam niezależna, silna i pojechałam. I szukałam go, wiesz co? I znalazłam panna Sara wybuchnęła śmiechem. Był żonaty! Nie chciałam się nawet z nim spotkać, zatrudniłam się jako gosposia w Europie i osiadłam tam na dobre. Aż przyszła wiadomość o śmierci moich rodziców, kontaktowałam się z nimi, najpierw umarł ojciec potem za niecały rok matka. Mimo, że ja im wybaczyłam, a oni mi przeżyłam to i wróciłam tu do domu, który rodzice zostawili mi w spadku. Zatrudniłam poczciwą Katarzynę i żyję tu sama.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam popatrzyła na słuchaczki. Elżbieta była nieco przerażona że Emilka słuchała tego i nieco zadziwiona życiem Sary, a Emilka z rozszerzonymi oczyma łowiła słowa opowiadającej. No widzę, że Wam się spodobało roześmiała się ciotka Sara.
Katarzyno zawołała służącą.
- Tak proszę pani?
- Katarzyno zaprowadź proszę gości do pokoi, a dla dziewczynki przygotuj najpiękniejszy pokój, nie wiedziałam, że przyjedzie, ale to bardzo miła niespodzianka.
- Jeśli sprawiłam Ci tym kłopot, mogę odesłać Emilkę Saro
- Żaden kłopot powiedziała ciotka Sara z błyskiem w oku.

I jak? Proszę o dużo szczerych komentarzy i opinii :)


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 02.08.08, 6:53PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 02.08.08, 6:08PM    Temat postu:

Wiki jak Ty to robisz? Czym więcej czytam tym bardziej mnie wciąga :!: Serdecznie gratuluję :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 02.08.08, 7:48PM    Temat postu: Moja twórczośc z lasu jodłowego

Wiki naprawdę masz talent .Ta kuzynka Sara miała ciekawe życie .Ale zastanawiam się czy to co opowiadała to wszystko byłą prawdą ,czy tylko chciała zaciekawić Emilkę i zgorszyć Elżbietę .Ta kuzynka Sara mogłaby by być inspiracją dla Emilki -pisarki .
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 02.08.08, 9:06PM    Temat postu:

Hmm myślę, że było prawdą :) Kuzynka Sara miała naprawdę ciekawe życie, jednak może trochę podkoloryzowała opowieść hmm... Myślę jednak, że to całkowita prawda :)
Jednak zdecydowałam się napisać Rozdział 4 w którym, no mniejsza z tym ;)

[b]Rozdział 4 [/b]

Wstał blady świt, Emilka zajrzała za okno, dzień zapowiadał się na słoneczny, Emilka była zaciekawiona czy ciotka Sara już wstała. Była zaintrygowana jej opowieścią i zaciekawiona nią samą.
Po dobrej godzinie do pokoju weszła ciotka Elżbieta.
- Wstałaś Emilko? Ubierz się, pójdziemy na śniadanie. Jednak nie podoba mi się, że Sara dała Ci osobny pokój.
- Ależ ciociu, jest piękny! Jak myślisz co by zrobił były narzeczony cioci Sary gdyby dowiedział się, że przyjechała po niego?
- Emilko! Proszę Cię nie opowiadaj głupstw. Nie jest ważne co by zrobił jej narzeczony, ale co ty zrobisz teraz, czyli czy się porządnie ubierzesz. Za kilka minut jest śniadanie.
- A czy ciocia Sara nie zejdzie na nie?
- Emilko ciocia Sara ma złamaną nogę! Zresztą nie wiem czy dobrze zrobiłam, że Cię tu zabrałam.
- Ależ ciociu Elżbieto! Emilka była wzburzona, Wspaniale nie dowiedziałabym się tych wszystkich rzeczy gdybyś mnie nie zabrała ze sobą!
Emilka zeskoczyła z krzesła na którym siedziała i przypadła do ciotki Elżbiety całując ją w oba policzki.
Ciotka Elżbieta była co najmniej skonsternowana.
Na szczęście z kłopotu wybawiło ją wejście Katarzyny i jej głośne zaproszenie na śniadanie.
Zrobiłam same [i]frekasy[/i] proszę pani. Pannie Sarze zaniosę osobiście proszę pani. Chyba, że pani chce to zrobić proszę pani?
- Nie zanieś Sarze śniadanie, a potem powiedz, że przyjdę do niej.
- Tak proszę pani!


Pani Maryla Linde wyrwała się z zamyślenia.
- Nieprawdopodobne, nieprawdopodobne. Pani Małgorzata nie mogła przeboleć tego, że nic nie wie o powodzie wizyty w Czerwcowym Zaciszu i o tajemniczych gościach.
W końcu udała się na Zielone Wzgórze.
Na ganku siedziała Ania z wypiekami na twarzy i rozmarzonym wzrokiem.
-Dzień dobry pani Linde!
Ania uśmiechając się weszła z gościem do domu. Maryla właśnie szyła.
- Dzień dobry Marylo.
- Dzień dobry Małgorzato! Co Cię do nas sprowadza?
Dwie kobiety usiadły rozmawiając, a Ania wyszła ponownie do ogrodu. Po chwili zawróciła.
Marylo, a gdybyśmy tak zaprosiły gości pani Sary Murray jutro na podwieczorek, byłby to świetny pomysł!
Pani też by przyszła pani Linde, oczywiście jak pani może, kontynuowała Ania.
Mogę potwierdziła stanowczo pani Małgorzata.
Maryla spojrzała na swoją wychowankę i na przyjaciółkę trochę ze zdziwieniem.
- Nie wiem czy byłby taki dobry pomysł Aniu.
-Ależ Marylo przygotowałybyśmy ciasto oraz Twoje sławne konfitury.
Podałoby się herbatę i kawę oraz kruche ciasteczka.
- Aniu dlaczego Ci tak na tym zależy?
- Chciałabym bliżej poznać Emileczkę, to takie cudowne dziecko- podobne do Jasia.
- Naprawdę? Powiedziała Maryla nie bez ironii. A co z bliźniętami?
-Och, Ania trochę się stropiła. Byłyby bardzo grzeczne powiedziała znów z ożywieniem. Prawda Tadziu, że byłbyś grzeczny na podwieczorku? Zapytała Tadzia, który wszedł właśnie do kuchni.
- A co będę za to miał Aniu?
- Ależ Tadziulku nie jest się grzecznym za coś! Powiedziała oburzona Ania.
- A dlaczego?
- Tadziu! Ania wzięła malca na kolana. Jest się grzecznym ponieważ jest się dżentelmenem i nie chce się sprawiać kłopotu.
- A Jaś jest zawsze grzeczny na podwieczorku?
- Tak, Tadziu, zawsze
- No to mogę być!
Widzisz Marylo! powiedziała Ania głaszcząc Tadzia.
- Poddaję się powiedziała Maryla, ale Aniu pamiętaj nie bądź zawiedziona jeśli panna Elżbieta Murray odmówi.
- Dobrze Marylo, wybiorę się tam dziś z wizytą,
- Nie wiesz gdzie to jest Aniu powiedziała pani Linde nieco ucieszona, muszę pojechać z Tobą,
- Dobrze Pani Linde może wybierzemy się tam już teraz?

Elżbieta Murray już po śniadaniu udała się do pokoiku Sary Murray.
- Smakowało Ci śniadanie Elżbieto zapytała panna Sara, Katarzyna jest doskonałą kucharką, choć nieco przesala zupę.
- Tak, odpowiedziała powściągliwie Elżbieta, chciałam Ci coś powiedzieć. Nie wydaje mi się odpowiednie opowiadanie historii przy Emilce, nie chciałam Ci o tym wczoraj mówić, ale Emilka jest jeszcze dzieckiem i ba...
- I bardzo rozgarniętym jak na swój wiek, to prawdziwy skarb uśmiechnęła się przerywając ciotka Sara.
- I bardzo bierze do siebie podobne historie, dokończyła ciotka Elżbieta.
Sądzę, że nie powinna też spać sama w pokoju i ...
Ależ Elżbieto nie bądźmy takie, nie chciałaś spać sama jak byłaś w jej wieku?
Saro przecież...
- Panno Saro, w progu stanęła Katarzyna ma pani gościa proszę pani!
- To zaproś go na górę Katarzyno, goście są u mnie bardzo mile widziani, choć sami nie przychodzą zwróciła się do Elżbiety. Nie, nie idź Elżbieto zobaczymy kogo przywiał wiatr.
W progu stanęła urocza młoda kasztanowłosa dziewczyna.

Wszystkim, którzy czytają i komentują moje opowiadania dziękuję serdecznie. Dziękuję za miłe komentarze :)


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 02.08.08, 9:10PM, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 03.08.08, 10:10AM    Temat postu:

No prosze Wiki, znowu mi się szalenie podoba :D Dziękuję, że dodałaś kolejny odcinek :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 07.08.08, 2:59PM    Temat postu:

Nie ma za co dziękować Sissi :) Pisanie jest dla mnie przyjemnością. bardzo mi miło, że Ci się podoba :)

Następny rozdział mojego opowiadania dedykuję Sissi, która bardzo uważnie czyta każdy odcinek. Dzięki Sissi ;)

Rozdział 5

- A kogo tu przyniosło? Jak się nazywasz panienko?!
- Jestem Anna Shirley z Zielonego Wzgórza.
- Wychowanka panny Maryli! Panna Sara mimo mieszkania na uboczu i ekscentrycznego trybu życia była nieźle poinformowana przez swoją wierną służącą.
- Aniu? Mogę tak mówić, a może Andziu co? Zapytała z chytrym uśmieszkiem,
- Nie! Ania popatrzyła na kobietę lekko pałającymi oczyma,
- No więc Aniu, co Cię sprowadza, kochanie do mnie?
- Chciałabym zaprosić panią Elżbietę z dziewczynką na herbatę, Ania tu urwała, oczywiście jak pani pozwoli, bo w końcu to pani goście panno Saro.
- Och! Panna Sara udawała rozpacz, chcesz mi zabrać moich gości, och! A może Aniu przyjdziesz na podwieczorek do mnie?!
- Dziękuje, ale...
- Wiem co chcesz powiedzieć, wolisz zaprosić moich gości do siebie, a poza tym rozglądasz się za Emilką, zgadłam?
- Skąd pani wie? Ania otworzyła szeroko oczy,
- Kochanie w Twoich prześlicznych oczach widać wszystko, aha i czy ktoś mówił Ci, że masz piękny nosek?
- Owszem odparła Ania lakonicznie, mój nos jest moją dumą przy tym jak wyglądam,
- Och kochanie, co ty mówisz, jesteś piękną dziewczyną, a te ru... kasztanowe włosy, hmm, chciałabym mieć taką córkę!
- Dziękuje pani, Ania zajrzała jej prosto w oczy, zdaje się, że jest pani bratnią duszą.
Panna Sara zaśmiała się czystym głośnym śmiechem,
- Pozwól Aniu, że się z Tobą zgodzę!
- A gdzie jest panna Elżbieta proszę pani?
- Przecież była tu niedawno, wyszła czy co?
- Katarzyno!!! Zawołaj pannę Elżbietę i Emilkę, dobrze?
- Tak psze pani zawołała przybyła służąca robi się psze pani!
Po długiej chwili do pokoju weszła ciotka Elżbieta.
- Czy czegoś Ci potrzeba Saro?
- Nie, zaśmiała się panna Sara, poznaj Anię Shirley z Zielonego Wzgórza.
Dzień dobry pani! Ania uśmiechnęła się, czy zechce pani przyjść z Emilką na podwieczorek do mnie i mojej opiekunki jutro wieczorem?
- Dzień dobry odpowiedziała grzecznie ciotka Elżbieta, nie wiem czy nie będę potrzebna Sarze, jak widzisz Anno...
- Ta młoda osóbka nazywa się Ania Elżbieto, nie Anna, a jutro na pewno nie będziesz mi potrzebna. Emilka potem wspominała to wyrażenie jako najbardziej zabójczy przykład kursywy jaki słyszała.
- Dobrze Aniu zwróciła się do dziewczyny ciotka Elżbieta, ignorując kuzynkę, przyjdę...z Emilką oczywiście.
- Dziękuje pani, Emileczko zwróciła się do Emilki cieszysz się?
- Bardzo panno Shirley, bardzo Emilka podnosząc główkę utkwiła swe oczy w Ani.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 08.08.08, 9:02PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 07.08.08, 3:25PM    Temat postu:

Wiki, nie wiem co mam powiedzieć...raczej napisać :!: Dziękuję, dziękuję, jeszcze raz dziękuję to bardzo miło, że zadedykowałaś ten odcinek właśnie mnie :D
Jeśli chodzi o samo opowiadanie, to muszę jeszcze raz napisać PODOBAŁO MI SIĘ :!: Sara jest niesamowita, ale bardzo ja lubię, co do reszty bohaterów, wszyscy są tacy jacy powinni być. Jeszcze raz Ci dziękuję i składam ukłon ku Twojej twórczości :*
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 07.08.08, 4:55PM    Temat postu:

Wiki cudowne opowiadania! Fantastycznie wplotłaś ulubione bohaterki. Duży ukłon! Pisz dalej, bo opowiadania są naprawdę wspaniałe!
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 07.08.08, 6:17PM    Temat postu:

Dzięki dziewczyny, wielkie dzięki :)

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 07.08.08, 6:17PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 08.08.08, 11:49AM    Temat postu: Moja twórczośc z lasu jodłowego

Wiki ,ta kuzynka Sary jest naprawdę mądrą osobą .Zna się na ludziach i umie z nimi postępować.Ciesze się ,że to ja cię zainspirowałam do napisania o Ani i Emilce .
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 5 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin