Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Literackie próby Ajriszy
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 01.08.08, 3:49PM    Temat postu: Literackie próby Ajriszy

Nad Złotym Brzegiem powoli zapadał cichy, majowy zmierzch. Rilla Ford siedziała w ogródku domu rodzinnego wraz ze swoją córeczką Sarą. Sara miała już cztery lata, była oczkiem w głowie rodziny Blythe, pierwszą wnuczką Ani i Gilberta. Tak… Wszystko wydawało się takie właściwe i na swoim miejscu… Jednak Rilla wiedziała, że tak nie jest. Od śmierci jej ukochanego brata Waltera minęło już osiem lat, ona zaś nie mogła nawet zapalić znicza na jego grobie. Sarę wychowywali wraz z Kenem w duchu pamięci o tym, co było kiedyś… o zwycięskiej bitwie pod Courcelette, okupionej jednakże życiem wujka, którego dziewczynka nigdy nie miała poznać… Sara słyszała jednak wiersze, które jako jedyną pamiątkę po utraconym bracie przechowywała jej matka… Wiedziała, że wujek był wrażliwym, delikatnym człowiekiem, jednakże niesłychanie odważnym, potrafiącym przemóc swoje lęki aby walczyć o to, co jest najpiękniejsze i najważniejsze. „Umarli, byśmy żyli wolni”- tak jego i jemu podobnych określiła kiedyś babcia Ania. Sara niewiele jeszcze z tego rozumiała, jednak wiedziała, że jest to coś, z czego rodzina Blythe jest bardzo dumna. Teraz z radością w czteroletnich oczach pokazywała mamie kolejny już wianek upleciony z ogrodowych kwiatów.
-Mamusiu, ładne?
-Śliczne, ale proszę cię zostaw już te kwiatki, bo dziadek Gilbert przyjdzie i będzie krzyczał… No, chodź już do domku… Późno się robi…
Dziewczynka, nałożywszy krzywo wianek na rudawą główkę, posłusznie podreptała za mamą. Podobnie jak Walter, uwielbiała wszystko co piękne… „Jaka szkoda, że się już nie poznacie…”- pomyślała Rilla, kładąc córeczkę do łóżka.

Ogromny dom gdzieś we Francji. Białe, sterylnie czyste pokoje. Mnóstwo ludzi, którzy tak jak i on nie mają własnego kąta… Od dłuższego czasu to było jedyne wspomnienie tego młodego człowieka. Nikt z personelu nie był w stanie powiedzieć, kim on jest ani jak znalazł się w tym szpitalu… On sam zaś nie potrafił podać nawet swojego nazwiska. Nazwany został Jean’em i z braku innych przesłanek właśnie w ten sposób zwracała się do niego zarówno obsługa, jak i towarzysze niedoli. Dziwny ten człowiek, z „niemęskim” zamiłowaniem do czytania wierszy i pogrążania się w marzeniach, szybko zyskał sympatię kolegów. Najwięcej czasu spędzał z kilkoma rówieśnikami w rozległym ogrodzie, grając w coś, co kiedyś nazywałoby się szachami. Jeden z sanitariuszy zrobił na potrzeby ośrodka szachownicę i niewprawnymi ruchami wystrugał z drewna figurki. Jean tę grę stawiał zaraz po wierszach.
-Jean, chodź, teraz ty ze mną grasz!- wyrwał go z zamyślenia Paul, chłopak z sierocińca, który w chwili zakończenia wojny dobiegał już pełnoletniości- nie mógł zatem wrócić do sierocińca do Marsylii.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 01.08.08, 7:11PM    Temat postu: Re: Literackie próby Ajriszy

Bardzo ładne opowiadanie Ajrisz :) Przewidująca akcja można domyślić się, że tajemniczy chłopak to Walter, ale piękne w swej prostocie. Szczególnie zdanie.

"Jaka szkoda, że się już nie poznacie…”- pomyślała Rilla, kładąc córeczkę do łóżka."

Jest takie wymowne. Mam pytanie czy będą następne odcinki opowiadania?


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 01.08.08, 7:12PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 02.08.08, 8:12AM    Temat postu:

tak:) dzisiaj coś wrzucę:) Cieszę się, że się podoba, bo z polskiego za dobra nie jestem:( pozdrawiam Aniu
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 02.08.08, 9:39AM    Temat postu:

Mnie też się podoba. Szkoda, że Rilla dotąd nie pogodziła się ze śmiercią Waltera (może to dlatego LMM nie dopisała ciągu dalszego - bo następne książki byłyby smutne?). Paul pewnie pojawi się w późniejszych odcinkach, mam rację? :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 02.08.08, 9:43AM    Temat postu:

-Czekaj, czekaj…
-Uważaj, bo szewskiego mata dostaniesz… No, gramy… Doceń moje serce, grasz białymi…
Jean mechanicznie zabrał się do gry. Młody Marsylczyk nie miał dzisiaj widocznie dobrego dnia, popełniał podstawowe błędy.
-No i popatrz co zrobiłeś… Szach i mat!- wreszcie Jean zakończył grę. –A ze mnie się śmiejesz, jak się zamyślam…
-Grałeś już wcześniej, mam rację?- zagadnął go Paul. –Słuchaj, spróbuj sobie przypomnieć cokolwiek z poprzedniego życia… Jesteśmy tutaj już 8 lat, a tak naprawdę nic o tobie nie wiem… Nie jesteś Francuzem, prawda?
Jean zamilkł. Rzeczywiście, sposób w jaki mówił po francusku nie wskazywał na to, że to właśnie ten kraj jest jego ojczyzną. Mówił zazwyczaj z angielskim akcentem, często zapominał słówek, zdarzało się, że ważniejsze sprawy załatwiał w asyście kolegów lepiej posługujących się tym językiem…
-Wiesz Jean, dziwny jesteś… Nie chcesz mówić, to trudno, nie mam zamiaru nikogo zmuszać do zwierzeń. Widocznie masz swoje powody…-Paul wstał, zgarnął szachy i zbierał się do odejścia.
-Zaczekaj! Ty nie wiesz, co to znaczy być człowiekiem bez tożsamości, praktycznie znikąd… Nic nie pamiętam, naprawdę! Jedyne co, to ten dom i wy…

Po wojnie do Glen nie powrócił nie tylko Walter. Również losy Uny, Herbacianej Róży z dawnych dni, nie były nikomu znane. Niedługo przed końcem wojny postanowiła opuścić rodzinną wioskę.
[i]-Zrozumcie mnie, nie mogę już tu mieszkać…-tłumaczyła ojcu i Rozalii po raz setny. –Przynajmniej na razie. Tutaj wszystko kojarzy mi się z nim… Muszę na jakiś czas wyjechać…
-Córko, zrobisz jak zechcesz… Miej tylko świadomość, że wyprawa do Europy TERAZ jest bardzo niebezpieczna… Możesz nie wrócić…
Una zerwała się z krzesła i pobiegła do swego pokoju. Wiedziała, że i tak jej dawne życie już nie istnieje, ono skończyło się z chwilą śmierci jej ukochanego…Z nikim innym nie potrafiłaby być szczęśliwa.[/i]
Od tamtej pory rodziny Blythe’ów i Meredithów unikały wypowiadania jej imienia. Ten temat bolał, nie tylko pastorostwo, ale również młodych mieszkańców Złotego Brzegu. Diana i Anna nauczyły się już na nowo żyć, bez brata i najlepszej przyjaciółki, jednakże tylko one były tak silne. Anna (Nan) i Jerry Meredith byli zaręczeni, przygotowywali się do wesela, więc tylko to zaprzątało ich głowy. Osiemnastoletni Bertie, najmłodszy syn pastora, zahaczył czasem o temat zaginionej siostry, jednak nigdy nie uzyskał satysfakcjonującej go odpowiedzi. Pewnej niedzieli jak zwykle wyruszył sam nad rzekę łowić ryby. Nie przewidział jednak, że ktoś już tam będzie. Na grobli siedziała Rilla z Sarą. Roześmiana czterolatka jak zawsze zajęta była zrywaniem kwiatów.
-Nie przeszkadzam?- zagadnął chłopak.
-Nie, siadaj… Szczerze mówiąc przykrzyło mi się już samej… Jak się miewasz, Bertie?
-Wiesz, Rillo, chciałem cię o coś zapytać, już dawno nad tym myślałem… Wiem, że poza Faith miałem jeszcze jedną siostrę. Możesz mi powiedzieć, co się z nią stało?
No tak… Rilla mogła się domyśleć, że i ją kiedyś o to zapyta. Ona jako jedyna miała pojęcie, dokąd po wojnie wybrała się Herbaciana Róża.
-No dobrze… Tylko proszę cię o jedno, żebyś nikomu nie mówił o tym, co zaraz usłyszysz… Dla nich ten temat jest jeszcze zbyt bolesny... Twoja siostra przed wojną była normalną dziewczyną, może nawet lepszą od innych w jej wieku… Bardzo ją lubiłam, chociaż różniłyśmy się pod względem charakterów… Zakochała się… Nikomu się nie zwierzała, ja jednak dobrze wiedziałam o tej miłości… Jednak jej wybranek- tutaj głos Rilli załamał się- nigdy już się nie dowie, że czekała na niego… Przecież ona przez całą wojnę w ogóle nie zwracała uwagi na innych chłopców… A kiedy on poszedł za śmiertelną nutą, to był dla niej koniec… Myślę, że chciała się z nim chociaż pożegnać… Złożyć ostatni hołd, na który zasługiwał jak nikt inny… Wyobrażasz sobie, że po jego śmierci ani razu nie odbył się apel poległych?


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 02.08.08, 10:45AM, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 02.08.08, 3:41PM    Temat postu:

Mnie też się bardzo podoba, piękne opowiadanie. Sama próbowała coś swego czasu napisać w tym rodzaju, żeby "wskrzesić" Waltera, bo nie mogę się pogodzić z jego śmiercią :( Jak dopracuję to może też wrzucę :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 02.08.08, 3:55PM    Temat postu:

Podoba mi się. Co prawda, przewidywalne, ale ładne :) Czekam na dalszy ciąg, bardzo ciekawa, jak rozwiniesz akcję :)
Życzę dużo weny i pozdrawiam.


PS. Ja sama kiedyś pisałam o 'wskrzeszeniu' Waltera, moje opowiadanie ukazało się w kilku odsłonach, i jakby ktoś nie czytał, zapraszam serdecznie :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 02.08.08, 5:12PM    Temat postu:

Mi także bardzo się podobało, nie mogę się już doczekać następnej części bo o Walterze moge czytać bez końca :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 02.08.08, 5:21PM    Temat postu:

Rilla słusznie się domyślała. Jej przyjaciółka przeniosła się bowiem do Francji, do Courcelette. Stopniowo uczyła się języka, znalazła też kilka koleżanek- rówieśnic, rdzennych Francuzek, pracujących tu i tam byle tylko odzyskać choć część tego, co zabrała im wojna. W przeddzień Wszystkich Świętych dziewczyna postanowiła wreszcie spełnić swój obowiązek wobec ukochanego. Wyruszyła na tamtejszy wojskowy cmentarz, chcąc złożyć symboliczną wiązankę na grobie tego, któremu spodziewała się zaprezentować z całkiem innym bukietem… Wolno przechadzając się pomiędzy grobami, szukała tabliczki z nazwiskiem Waltera… Po chwili znalazła ją. Jednakże było tam coś, co ją zastanowiło- żołnierzom o podwójnych imionach umieszczano na tabliczkach również drugie imiona, a tutaj zobaczyła samo „Walter Blythe”, nie zaś „Walter CUTHBERT Blythe”, nie zgadzał się również wiek zmarłego… Nagle pojawiło się w jej duszy coś jakby światełko nadziei, że może tamta depesza do państwa Blythe była pomyłką, która jednak przyprawiła doktorową o stan depresyjny, Rilla zaś już nigdy nie będzie tą samą dziewczyną… Ale zaraz… Gdyby on przeżył wojnę, przecież zrobiłby wszystko, żeby wrócić do rodziny… Jeżeli nie od razu po podpisaniu pokoju w Compiegne, to jak najszybciej się da… Przecież by się odezwał… -Dziwna sprawa…- pomyślała córka pastora.
Gdy wyszła z cmentarza, było już naprawdę ciemno. Przypomniała sobie wszystkie te tradycje, które wraz z rodzeństwem praktykowała najpierw w Majowych Wodach, a później w Glen. Choć byli dziećmi pastora, wiara w duchy była nieodłącznym elementem ich życia. –A może to prawda, że 1 listopada zabłąkane dusze wracają na Ziemię, szukając swoich bliskich, prosząc o coś, ostrzegając? Nawet nie zauważyła, kiedy zboczyła z właściwej drogi, za wcześnie skręciła w lewo. Jej oczom ukazał się wielki, biały budynek otoczony wypielęgnowanym ogrodem…
-Ładnie tutaj…-powiedziała do siebie. Jacqueline wspomniała jej co prawda, że gdzieś tutaj znajduje się szpital połączony z przytułkiem dla bezdomnych, jednak zupełnie inaczej wyobrażała sobie to miejsce.
W ogrodzie przechadzało się dwóch młodych mężczyzn, prawdopodobnie mieszkańców tego wielkiego domu… Nagle jeden odwrócił się, czując na sobie czyjś wzrok…
Unie pociemniało w oczach… Zemdlona upadła na ziemię…
----------
niestety ten odcinek mi nie wyszedł za bardzo :(


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 02.08.08, 5:24PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 02.08.08, 5:41PM    Temat postu:

Wiesz co, ja na Twoim miejscu, pisałabym dłuższe odcinki, żeby można było nadać odpowiedni rozpęd akcji ;) To taka moja propozycja ;)
Może się zdarzyć, że znajdziesz wówczas więcej pomysłów, a pisanie pójdzie jak z górki. Trudno mi jest bowiem skonstruować jakiś komentarz na podstawie tak krótkiego odcinka ;)
Przede wszystkim, nie musisz się tak spieszyć ze wstawianiem kolejnych odsłon. Najlepiej trochę poczekać, przemyśleć... ;)
Czekam na kolejne Twoje próby!
Powodzenia
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin