Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Literackie próby Ajriszy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 06.08.08, 4:20PM    Temat postu:

Rilla tak naprawdę nie bardzo wiedziała, gdzie szukać brata. Od Uny słyszała już, że chłopak stracił pamięć i praktycznie cudem można nazwać to, że dał się namówić na powrót do domu i że zaczął znów kojarzyć pewne fakty. Zrozumiała, że teraz wszystko w rękach jego najbliższych, że to oni powinni pomóc mu stanąć na nogi…
-Kolejnej szansy możemy nie dostać…-szepnęła. Postanowiła sprawdzić we wszystkich miejscach, które brat kiedyś, jako dziecko, kochał. Znalazła go w Dolinie Tęczy, siedzącego na omszałym kamieniu…
-Walter…- tylko tyle była w stanie powiedzieć. Podeszła i usiadła obok. –Przepraszam za tamto , przed plebanią… -przytuliła go. –Ale zrozum… jak cię zobaczyłam, to nie wiedziałam jak zareagować…- wyjaśniła mu delikatnie, co usłyszeli niedługo po tym, jak wyjechał na front. Walter uspokoił się. Wiedział już, że dobrze zrobił, wracając z Uną do domu. Przeraziło go jednak to, co rzekomo działo się z nim przed ośmiu laty. Był na wojnie, na czymś, co z samej definicji napełniało go wstrętem… Może… Może nawet kogoś zabił…-zadrżał na samą myśl o tym…
-Jak dobrze, że nic nie pamiętam…- wymamrotał.- Nie chcę tego pamiętać, nie potrafiłbym żyć, gdyby w mojej głowie wciąż przesuwały się te obrazy… Siostrzyczko, ty żyłaś przez ten cały czas spokojnie, wraz z innymi, tutaj w domu, a ja mam tylko dziurę w życiorysie… Dopóki ta dziewczyna mnie nie znalazła…- nadal nie wiedział, kim jest Una i jak wielkie znaczenie miała dla niego przed wojną…

-Może wyjdę ich poszukać?- zaoferowała się ciotka Diana widząc, że Rilla i Walter dosyć długo nie wracają. –Zaraz trzeba będzie położyć Sarę spać…
-Nie, niech ciocia zostanie…-powiedział Kenneth.-Sarę mogę przecież położyć ja, a Rilli i Walterowi należy się tych parę godzin tylko dla siebie. Mój Boże, żeby ciocia wiedziała, w jakim stanie ja ją zastałem po powrocie z frontu… Oczy sobie dziewczyna wypłakiwała, jak nikt nie widział… Dobrze, że znalazłem któregoś razu jej pamiętnik, bo inaczej dusiłaby to w sobie cały czas…
-Pani doktorowa też swoje przeszła…-wtrąciła się Susan.- Dobrze, że Walter wrócił i jest z nami… Tylko czy on będzie umiał żyć z tym, co zobaczył i zapamiętał na froncie?
-Nic nie zapamiętał… Walter stracił pamięć, nie wiadomo jak ani kiedy, i tylko Uny to zasługa, że udało się go sprowadzić do domu…

-Pewnie byłaś piękną panną młodą, Rillo…- westchnął Walter. –Jaka szkoda, że nie mogłem być wtedy z wami…
-Czy taką piękną.. no wiesz, Kenneth mówi, że tak… Ale ja niewiele z tego dnia pamiętam, to był dla mnie po prostu jeden wielki szok… Takiej oszołomionej to mnie jeszcze nikt nigdy nie widział…
-A powiedz mi coś o reszcie rodzeństwa? Czy znaleźli jakoś swoje szczęście?
Rilla uśmiechnęła się. Te tematy uwielbiała.
-No widzisz… Jim, nasz najstarszy brat, jest żonaty z Faith, siostrą tego chłopaka, który dzisiaj brał ślub, Jerry’ego. W zimie będą mieli dziecko, Faith jest w piątym miesiącu ciąży. Nan, jedna z bliźniaczek, ta ładniejsza, od dzisiaj jest żoną Jerry’ego, skończyła studia w Redmondzie i na razie nie podejmie pracy. Shirley… no, on wybitnie nie ma szczęścia do kobiet… Pamiętasz Irene Howard?
Walter nie pamiętał. Rilla musiała przypomnieć mu całą historię swojej „przyjaźni” z Irene, wreszcie opowiedziała o tym, że Shirley…
-… byli ze sobą przez dwa lata, planowali nawet ślub… Wreszcie okazało się, że Irene tak naprawdę wcale go nie kocha… Wystarczy, że na horyzoncie pojawił się Janek Evans, zwolniony z więzienia niemieckiego na mocy amnestii, dawna miłość panny Howard… Zostawiła go bez słowa wyjaśnienia, wyobrażasz to sobie? Nie wiem, jak się zachowuje, gdy teraz się spotkają… Pewnie odwraca głowę, jak to ona… Potem Shirley próbował szczęścia u boku Mary Vance, jednak i to okazało się nietrafione…Nie ma nasz kochany braciszek szczęścia w miłości…
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 07.08.08, 9:04AM    Temat postu:

No proszę, pzrypomniałaś nam nawet o Irence ;) Nigdy jej nie lubiłam :x
Nie wyobrazam sobie w ogóle Shirleya u boku Mary Vance :), ale to mogło by być ciekawe. Szkoda, że nie napisałaś co stało się z Diana bo chciała bym to wiedzieć, ale nie będę marudzić :D Tak czy inaczej znowu mi się podoba ;)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 09.08.08, 10:38PM    Temat postu:

Ciekawe czy Walter odzyska pamięć. Kogo pierwszego zobaczy, gdy sobie wszystko przypomni. Może Unę, byłoby romantycznie :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 10.08.08, 11:06AM    Temat postu:

-A bliźniaczka Nan? Ta ruda, co razem z tobą zajmowała się dziećmi?
-Ona… No wiesz, nie chcę źle mówić o własnej siostrze, ale podobno miała kogoś tam w Redmondzie… I to nie jest jego wina, że im nie wyszło…- Rilla zamyśliła się. Przypomniała sobie bowiem o więzi, jaka kiedyś łączyła Waltera z siostrą.- Chodź, wracamy już…
Tej nocy Walter po raz pierwszy miał spać sam w pokoju- Jim został bowiem na plebanii, u Faith. Długo nie mógł zasnąć, przewracał się niespokojnie z boku na bok… Nagle usłyszał głuchy trzask- to Wtorek, stary pies Jima, znów przewrócił swoją miskę… Jednak…
[i]Szerokie, bezkresne pole, na którym ścierały się dwie wrogie armie… Wokół niego trupy, wszędzie pełno trupów, krwi… Z daleka swoje niedobitki zagrzewa do walki niemiecki generał Van Graf. Kanadyjczycy walczą do końca, w obronie „starej siwej matki północnych mórz”… Tak wielu już padło, niektórzy gdzieś tam w rowie dokonywali swojego życia… Walter Blythe trzymał się dzielnie… Aż nagle huknął szrapnel, gdzieś bardzo blisko niego… Ciemno… Wszędzie ciemność… Czy ja umarłem? Mamo!!![/i]
Gwałtownie usiadł na łóżku, zlany potem, przerażony. Do pokoju wpadł Shirley, potargany, w piżamie, ze świecą w ręce.
-Walter, śpij, nie wiesz, która godzina? Co jest? -zapytał, widząc, w jakim stanie jest brat.
-Ja nie chcę tam wracać…- wymamrotał przerażony Walter. –Drugi raz bym tego nie przeżył…
Shirley zrozumiał, że brat powoli odzyskuje pamięć. Tylko dlaczego najpierw przypomniał sobie to, co najgorsze, o czym również i on od ośmiu lat usilnie próbował zapomnieć?
-Spokojnie, jesteś bezpieczny, już nic ci się nie stanie… Dobra, ja wracam do siebie, a ty wreszcie śpij, bo jutro nie wstaniesz…
-I może tak będzie lepiej?- zapytał Walter sam siebie, kiedy Shirley wreszcie wyszedł.
Nazajutrz zerwał się jeszcze przed świtem i wyszedł na dwór. Nie chciał zbyt długo przebywać w gronie „normalnych, wesołych ludzi bez wspomnień”, jak to napisał w liście, który zostawił na łóżku.

-Mamo, gdzie Walter?!- przestraszony Shirley wpadł jak burza do kuchni. –Nie ma go w pokoju! A na łóżku znalazłem to…- pokazał pani Blythe list. –W nocy chyba sobie przypomniał pole bitwy pod Courcelette i huk szrapnela, zaczął krzyczeć, obudził mnie…
Jedynie wrażliwe, uważne serce matki było w stanie w tej chwili zareagować właściwie.
-Idź, synku, zajmij się Sarą, Rilla będzie wiedziała, gdzie szukać Waltera… Jej się najszybciej zwierzy…

Walter poszedł na cmentarz, jedyne miejsce, które wydawało mu się spokojne po tym, co zobaczył w nocy… Na ławce przy grobie Rosemary West-Meredith zobaczył Unę… Po raz kolejny w jego głowie zaczęły przesuwać się obrazy… Słodka, rozmarzona dziewczynka w niemodnej sukience, niedbająca jednak tyle o siebie, co o dobre imię rodziny… Młoda dziewczyna, której wielkie brązowe oczy jak dawniej są pełne tajemnic… Wreszcie dworzec kolejowy, on w mundurze, przy nim jak zwykle kochająca siostra Rilla…
[i]-Bądź zdrowa, siostrzyczko… Pisz często, opiekuj się mamą w razie czego…
Teraz podeszła do niego Una, wyciągnęła rękę na pożegnanie. Traktowała go zawsze jako przyjaciela, jednak on się domyślał… W jej oczach widać było smutek i niepokój, właściwy dziewczynom żegnającym swoich ukochanych… Tak nie patrzy przyjaciółka na przyjaciela, ten wzrok mówi o wiele więcej, mówi „Nie przeżyję tego, jeżeli ty nie wrócisz”…
-Muszę to zrobić, dobrze wiecie, zarówno ty jak i Rilla… Dwie najdroższe, najcenniejsze dziewczyny, bez których nie przeżyłbym na pewno tego ostatniego roku…- powiedział cicho, składając na twarzy dziewczyny gorący pocałunek. W tym momencie Karol Meredith zawył „Uuuu!”, patrząc na żegnającą się parę, ale zaraz zamilkł, zgromiony spojrzeniem Faith.
-Wróć, musisz wrócić, masz dla kogo…- szepnęła Una ze łzami w oczach. Nie zdążyła jednak powiedzieć ani słowa więcej, bo nadjechał pociąg…[/i]
Dopiero teraz zaczęło do niego wszystko docierać… Dlaczego ta dziewczyna ciągle mu kogoś przypominała… Tylko czy ona będzie w stanie mnie pokochać takiego, jak teraz? Nie jestem już tym jej ukochanym, który prosił na stacji, żeby czekała i była dzielną…
-Uno? – zagadnął, podchodząc do niej. Dziewczyna zerwała się z ławki. Pierwszy raz od tamtych dawnych, szczęśliwych lat zwrócił się do niej po imieniu. „Mój Boże, Walter, ty wracasz! Wracasz do normalnego życia!”- pomyślała… Na jej twarzy pojawił się uśmiech, praktycznie po raz pierwszy od przedwojennych dni… Ten poranek spędzili razem, siedząc na ławce przy grobie Rosemary…
-Jak to możliwe, żeby taka dziewczyna przez tyle lat była sama?- odezwał się w pewnej chwili z niedowierzaniem. –Twoja siostra potrafiła ułożyć sobie życie, a ty przecież nie jesteś od niej brzydsza… Powiedz, byłaś z kimś, miałaś kogoś?
-Nie… Walter, ty się pewnie nie domyślałeś…
-Ci..- położył jej palec na ustach. –Wiedziałem więcej, niż ci się wydaje… Nikt mi nic nie mówił, nie musieli…
-Pewnie uważałeś mnie za straszną idiotkę, która zakochała się w chłopaku i nie potrafiła mu tego okazać… Za jakiegoś tchórza…
-Tak?? To ty musiałabyś mnie uważać za coś podobnego, ponieważ ja czułem dokładnie to samo i bałem się ujawnić…
-Bałeś się? Czego?- na twarzy Uny malowało się zaskoczenie.
-Pamiętasz, jak nazywali mnie w szkole… Że nikt normalny nie chciał ze mną rozmawiać, bawić się… Ile razy Jim musiał stawać w mojej obronie… Opowiadałem ci kiedyś, co stało się u Parkerów w tę noc, kiedy Rilla się rodziła… Powiedz, czy chciałabyś związać się z kimś takim??
-Nie rozumiem… Przecież ja zawsze mówiłam, że chciałabym znaleźć spokój i szczęście u boku ukochanego mężczyzny, który poszukuje tego, co ja i dla którego nieważne są przygody czy jakieś wielkie przeżycia…
Walter chwycił ją za rękę. Nie cofnęła dłoni, ale jej blada twarz spłonęła rumieńcem. Sama sobie nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, czy wstydzi się swojego uczucia, czy nadal jest w niej dawny, naiwny strach przed odrzuceniem… Wiedziała jedno, że Bóg dał jej i Walterowi drugą szansę… Zwyciężyło życie, muszą to wykorzystać…

Rilla podeszła pod cmentarną bramę. Z oddali zamajaczyły jej dwie postacie siedzące na ławce, pochylone ku sobie. Dyskretnie zatrzymała się w cieniu brzóz, bojąc się, żeby jej nie zauważyli.
-Należało wam się… -powiedziała do siebie. –Jak mało komu… Ty, Uno, tak długo czekałaś na jedyną miłość swojego życia… Nigdy nie spojrzałaś na innego chłopca, odkąd Walter wyjechał… Walterze, ten związek jest dla ciebie szansą na powrót do normalnego życia… Może jeszcze kiedyś będziesz umiał śmiać się tak szczerze, jak przed laty…

Walter wrócił do domu na obiad. Nikt o nic nie pytał, wszyscy rozumieli, że każdy kiedyś potrzebuje tej chwili samotności… Poza Rillą, nikt nie wiedział, że właśnie dzisiaj młody Blythe odnowił coś, co kiedyś było dla niego najważniejsze.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 20.08.08, 1:25PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin