Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Seria o Pat
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Pozostałe powieści
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Szymon



Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 1196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 28.02.08, 4:51PM    Temat postu:

Cześć! No więc niedawno odkopałem w bibliotece Panią na Srebrnym Gaju i... muszę powiedzieć, że zmieniłem trochę moje zdanie co do serii o Pat :). Już chyba wiem, co mnie tak bardzo rozdrażniło w tej książce. To głupie przezwisko... [b]Szkrab[/b]... Nie wiem jak ono brzmiało w oryginale, ale tutaj nie pasuje do najlepszego przyjaciela bohaterki powieści pani Montgomery. To zupełnie psuje jakiś "klimat" w książce.
A w Pani na Srebrnym Gaju po prostu zauracza mnie ta miłość Pat do Srebrnego Gaju :!: Ah... jak ona kochała swój dom :!: Naprawdę, ten pożar był zupełnie WŁAŚCIWY i chyba ukradkiem tego się spodziewałem.
Tylko jakoś niezbyt podoba mi się, że Pat potem tak szybko spotkało szczęście. Mogła pocierpieć jakieś kilka lat ;). Jednak ogólnie po Pani na Srebrnym Gaju zmieniłem zdanie co do tej serii! No bo w niej częściej jest Hilary niż Szkrab ;).
A czy nie uważacie, że Pat powinna wyjść za Dawida :?: ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: 28.02.08, 8:05PM    Temat postu:

[quote="Szymon"]A czy nie uważacie, że Pat powinna wyjść za Dawida :?: ;)[/quote]
Kurcze, wiecie, że już nawet [i]nie pamiętam[/i], kto to był??? No, koszmar - z całą rozkoszą muszę stwierdzić, że koniecznie muszę odświeżyć sobie tę serię! :D Ale nawet jeśli w pamięci mgliście rysuje mi się obraz tego człowieka, to Pat nie nadawała się na żonę kogo innego niż Szkraba! Bo spójrzcie, kochał ją od zawsze, tyle czekał na nią, tyle, co on się wycierpiał - czyż nie zasługiwał na Pat?

Nie wiem, czy już o tym wspominałam, ale jest to jeden z momentów, w których płaczę, jak bóbr! Wtedy, kiedy Szkrab wyciąga tę karteczkę od Judysi... :cry:
Powrót do góry
Szymon



Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 1196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 28.02.08, 8:07PM    Temat postu:

Proszę tylko nie mów [i]Szkrab[/i] Bardzo mnie ono denerwuje... Nie wiem dlaczego.

A Dawid to był mężczyzna który zamieszkał ze swoją siostrą w Długim Domu kilka lat po śmierci Bietki ;).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: 28.02.08, 8:13PM    Temat postu:

Na litość! Oczywiście, że tak!!! Pamiętam bardzo dobrze! Jak mogłam zapomnieć! Ale dalej podtrzumuję zdanie, że Pat nadawała się na żonę li i wyłącznie Hilarego! :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 29.02.08, 7:25PM    Temat postu:

A ja uważam, że Pat mogłaby Dawidowi dać mnóstwo szczęścia, i szczerze mówiąc, choć wiem, że przeznaczony jej był Hilary, to czasem żałuję, że nie wyszła za Dawida.

Tak samo zawsze jest mi żal Deana :( i płaczę, gdy się rozstają z Emilką :(.
Dlaczego? Dlatego, że takim ludziom, którzy dużo przecierpieli - Dawidowi zmarła ukochana, przeżył wojenny szok i w dodatku nie był człowiekiem otwartym; Dean zaś jest dla mnie wspaniałym bohaterem tragicznym i chyba najbardziej rozwiniętą postacią w świecie LMM - takim ludziom szalenie trudno się otworzyć na świat i uczucie. A gdy już się zakochują, to poważnie...

Nie umniejszam zasług Szkraba, ani Tadzia, ale sama najchętniej stanęłabym gdzieś przy furtce i próbowała [i]pocieszyć[/i] obu panów po odejściu ich narzeczonych - w wiadomy sposób :mrgreen:.
Macie, teraz możecie na mnie krzyczeć, że nie do końca akceptuję uświęcony porządek fabuły.

Dodam jeszcze, że w oryginale Szkrab nosił zawadiackie miano Jingle.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 29.02.08, 8:59PM    Temat postu:

Zgadzam się z Shee...Dean i David należeli do tych postaci, których zawsze było mi bardzo szkoda. Na szczęście przynajmniej raz w powieściach człowiek o podobnym życiorysie zdobył wymarzoną kobietę - mam tu na myśli Rogera Penhallow z "Dzbanu ciotki Becky", bohatera wojennego, lekarza bardzo zaangażowanego we własną pracę, przez długi czas zakochanego, wydawać by się mogło - beznadziejnie, w ślicznej Gay Penhallow.

A imię Jingle jest po prostu urocze :) angielska wersja Pat czeka w kolejce e-booków do przeczytania już od pewnego czasu - muszę wreszcie się kiedyś za to zabrać...
Powrót do góry
Szymon



Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 1196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 29.02.08, 9:18PM    Temat postu:

Oj Jingle jest zdecydowanie lepszy od Szkraba. Może takie przezwisko jest urocze dla małego dziecka, no ale nie dla bohatera takiej powieści jak Pat ;).
Ja to myślę, że Pat mogłaby być szczęśliwa w Długim Domu z Dawidem (same "D" na początku :D) tak jak z Hilarym w nowym domku ;). No i wtedy strata po Srebrnym Gaju nie byłaby aż tak bolesna...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: 17.03.08, 3:02PM    Temat postu:

Czytałam niedawno obie książki o Pat po raz kolejny - nie zachwyciły mnie, niestety...

Denerwuje mnie nadgorliwość narratora. Każdy nawet ćwierćinteligentny czytelnik po pierwszych pięciu stronach (ok, może dziesięciu) będzie wiedział, że Pat mocno przywiązuje się do rzeczy, że nie lubi zmian, że bardzo kocha swoją rodzinę i dom, że prawdopodobnie będzie miała z tego powodu problemy, kiedy dorośnie. Natomiast narrator dla pewności, że do czytelnika na pewno dotarło, powtarza to wszystko na co trzeciej stronie... Biedna Pat zostaje bezlitośnie odarta z wszelkiej tajemnicy, jej psychika nie stanowi dla czytelnika żadnej zagadki, jej zachowanie staje się całkowicie przewidywalne.

Oczywiście, dostrzegam też pozytywne cechy tych książek :) Uwielbiam postać Judysi. Nie mogę sie zgodzić, że jest podobna do Zuzanny czy kogokolwiek innego, Judysia jest jedyna w swoim rodzaju. Taka dobra irlandzka czarodziejka. Podobają mi się opisy przyrody (gdy byłam mała, też miałam swoje Ukryte Pólko), podoba mi się szukanie dziecka w kapuście, podoba mi się... wiele rzeczy. Ale sama narracja, sposób pisania - nie bardzo.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 25.07.08, 2:55PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 19.04.08, 12:02PM    Temat postu:

No właśnie teraz moja kolej na wypowiedź, wczoraj skończyłam serię o Pat i postaram się jakoś sensownie wypowiedzieć, chociaż nie wiem czy mi się uda, bo ciągle jestem wstrząśnięta.

Jak już zauważyła Shee pierwsza część była o wiele ciekawsza, dziecięce marzenia, zabawa, cała rodzina w domu, Szkrab i wszytko było super. Wtedy nawet tak bardzo nie przeszkadzała mi niechęć Pat do zmian, ponieważ była małym dzieckiem, małe dzieci tak czasem mają.

Natomiast w 2 części Pat z tym swoim strachem do zmian zaczęła mnie denerwować. Powiedzcie mi jak można uznać ślub swojej starszej siostry za koniec świata? Przecież to największe szczęście. Hmm... wydaje mi się, że Pat nie umiała zrozumieć, że normalni ludzie chcą się związać i mieć rodzinę i to niekoniecznie w Srebrnym Gaju. Jak dla mnie to Pat jest samolubna i to strasznie. Na szczęście pod koniec książki nastąpiło tyle zmian, ze już przestała tak rozpaczać.

Moim zdaniem w 2 części w ogóle się niewiele działo, a jeśli już to działo się przez kilka rozdziałów... . Najbardziej denerwowała mnie obecność Mai w Srebrnym Gaju. Było mi strasznie przykro gdy odszedł Dżentelmen Tom i Tillytuck. Śmierć Judysi była dla mnie tragedią, ponieważ była moją ulubioną bohaterką (no i może jeszcze Przylepka).

Natomiast w ostatnim rozdziale wydarzyło się tyle rzeczy, że do tej pory kręci mi się w głowie. Mówiliście, że zakończenie było szczęśliwe, dla mnie nie. Szczerze mówiąc gdy spalił sie Srebrny Gaj było mi strasznie smutno i współczułam wszystkim oprócz Pat, pomyślałam, że nie powinno się tak przywiązywać do rzeczy. Ale później stwierdziłam, że lepiej by było gdyby się nie spalił, bo w sumie każdy kocha swój dom. Co do miłości ze Szkrabem to nigdy nie chciałam, żeby się zakochali. Myślę, że najlepsze by było zakończenie gdyby Szkrab zamieszkał blisko Pat- w Długim Domu i zostaliby przyjaciółmi.

A nie sądzicie, że "romans" Pat i Hillarego jest podobny do romansu Emilki z Teddym. popatrzcie:

Jako dzieci są przyjaciółmi, potem on wyjeżdża na długie lata, ona tęskni i się zaręcza, on przyjeżdża spróbować jeszcze raz, ale mu się nie udaje. Ona zrywa zaręczyny, on przyjeżdża i żyją długo i szczęśliwie.

Tylko wiecie w książce o Emilce widać było, że ona go kocha szaleńczą miłością. Natomiast u Pat ta miłość była taka... hmmm przyjacielska, jakby go potrzebowała, ale nie jako kochanka.

No to się rozpisałam :):D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 12.08.08, 7:28PM    Temat postu:

Lubię Pat. Zaraz po serii o Ani, Pat jest moją ulubioną książką Montgomery.

Pierwsza część podobała mi się zdecydowanie bardziej, taka niewinna i lekka była. Pamiętam jak strasznie płakałam kiedy umarła Bietka. To właśnie dlatego druga część nie była już mi tak bliska. W pierwszej więcej było przyjaźni, a mnie miłość oddanych przyjaciół bardzo wzrusza.

Pisaliście wcześniej, że Pat powinna być z Davidem, bo mogłaby dać jemu tyle szczęścia i że było Wam żal go. Ale czy nie sądzicie, że Hilaremu to szczęście pod postacią Pat, też się, że tak powiem, należało? On też był nieszczęśliwy. I nie wiem czy nie bardziej niż David.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Pozostałe powieści Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin