Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Jaki przedmiot lubicie najbardziej?
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Opowiedzmy o sobie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 07.03.08, 6:21PM    Temat postu: Jaki przedmiot lubicie najbardziej?

Chciałam wam zadać takie pytanko, jakie przedmioty w szkole lubicie najbardziej, jakie najmniej? Jakie są waszymi pasjami? Czy chcecie związać jakoś z tym swoją przyszłość? Czy macie fajnych nauczycieli? Innym słowem wszytko związane ze szkołą...

Moją odwieczną pasją jest matematyka (wiem, wiem, jestem nienormalna), którą odziedziczyłam po mamusi. Matmę mam z panią dyrektor, ale ona jest niesamowita, ma dar ciekawego mówienia. Uwielbiam także chemię, z której mamy świetną nauczycielkę, która robie nam super doświadczenia (czasami się nawet boję). Fizyka tez jest fajna, chociaż mamy strasznie nuda panią, która w dodatku ma wąsy... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Wiem jestem okropna... :oops: Moim zdaniem historia jest cudowna, ponieważ mamy bardzo miłą panią, której wszyscy się boją, a nigdy nie słyszałam żeby podniosła głos.

Co do znienawidzonych przedmiotów to francuski, którego uczy nas niezrównoważona psychicznie pani. Okropna jest geografia, którą myślę, że bym lubiła, ale pan od geografii no cóż jest taki "rozrywkowy" (np. ma dziecko ze swoją uczennicą) i bardziej interesuje go wygląd dziewczyn niż lekcja. Więc w sumie wychodzi, że mamy przepisać cały temat z podręcznika do zeszytu i zrobić w domu wszystkie ćwiczenia
:cry: Nie lubię także techniki na której pani wyzywa nas od debili :D:D:D
A już najgorszym ze wszytkich przedmiotów jest Wf! Ja jestem taką straszną łamagą i w ogóle nie wiem co można widzieć w odbijaniu piłki kiedy można się czegoś nauczyć.

Co do mojej przyszłości to zawsze chciałam być aktorką, w podstawówce chodziłam na wszystkie konkursy recytatorskie i nawet niektóre wygrywała, ale teraz widzę, że są o wiele lepsi ode mnie i że wcale nie mam takiego talentu jaki sobie wyobrażałam. No cóż... pewnie pójdę na jakieś studia matematyczne czy coś. U mnie w rodzinie prawie wszyscy są nauczycielami i każdy mi to odradza, ale jednak wiedzą, że i tak będę nauczycielką. ALE WŁAŚNIE ŻE NIE! Ponieważ jak już pisałam nienawidzę dzieci i jakbym musiała jeszcze im po 5 razy powtarzać jaki jest temat, albo co to jest ułamek, to bym dostała białej gorączki (i tak czasem tak mam jak pani od matmy się pyta po raz 10 chłopaka jakie tu widzi działanie (20,45 + 82,35) a on twierdzi, że mnożenie. I o zgrozo on nie żartuje!) No to się rozpisałam teraz wasza kolej!


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 07.03.08, 6:23PM, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Szymon



Dołączył: 03 Sie 2006
Posty: 1196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 07.03.08, 6:49PM    Temat postu:

No więc ja lubię bardzo język polski, informatykę. Nie stoję na bakier też z historią, wosem, biologią. Angielski byłby spoko, gdyby nie nauczycielka która ciągle wydzierała się na nas i wyzywała od debili (trafiła przez to do szpitala - straciła głos i już miesiąc nie mamy angielskiego ;) ). Fizyka, matematyka i geografia są dla mnie ciężkie.
Nie cierpię wręcz chemii (ciężki przedmiot i okropnie wredna baba) najgorsze lekcje na świecie!
Za wf też nie przepadałem, ale na szczęście dostałem zwolnienie z niego, i mam je do końca szkoły ;).
Co do mojej kariery zawodowej myślałem o technikum gastronomicznym, ale ostatnio moje plany lekko zboczyły. Ale na razie to nic pewnego - wolę sobie wszystko uporządkować i.t.d. zanim zacznę o tym gadać na lewo i prawo ;).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: 07.03.08, 8:31PM    Temat postu:

W szkole podstawowej najbardziej lubiłam lekcje języka polskiego - miałam naprawdę cudowną nauczycielkę. Drugim ukochanym przedmiotem była geografia, w dużej mierze również dzięki postaci nauczycielki. Bardzo lubiłam również język fracuski i chemię. Nie cierpiałam natomiast lekcji wychowania fizycznego, bo wszystkie nasze nauczycielki były paniami w poważnym wieku ponad 50 lat każda, więc niewiele nas mogły ciekawego nauczyć...

W szkole średniej trafiłam na niezbyt dobrą polonistkę. W klasach 1-3 bardzo lubiłam natomiast w dalszym ciągu chemię i język francuski; w klasie maturalnej chemii już nie miałam, a moja ulubiona romanistka poszła na urlop. Największym przerażeniem napawała mnie zawsze matematyka, ponieważ miałam świetnego nauczyciela, który zawsze uczył wyłącznie klasy mat-fiz i chyba przez pomyłkę dostał naszą - ogólną. Wymagał od nas oczywiście tyle samo, co od klas matematycznych, a mieliśmy znacznie mniej godzin matematyki, niż nasi koledzy z klas równoległych. Matematyki uczyłam się przez całą szkołę średnią zdecydowanie najwięcej, a i tak jedyną "4" mam na świadectwie maturalnym właśnie z tego przedmiotu...

Na komparatystyce literackiej moimi ulubionymi przedmiotami spośród obowiązkowych były te historyczno-literackie (historia literatury staropolskiej - i wykład, i ćwiczenia; literatura oświecenia i romantyzmu - wykład <ćwiczenia były tragiczne>; literatura pozytywizmu i Młodej Polski - ćwiczenia <wykład był nudny>; Literatura polska XX w. - ćwiczenia <wykłady były dziwne i chaotyczne>; literatura powszechna XVI - XVII w.).
Szczerze nie znosiłam natomiast przedmiotów z bloku językoznawczego - gramatyki opisowej współczesnego języka polskiego; gramatyki historycznej, a zwłaszcza - super nudnych wykładów z teorii języka. Nie cierpiałam również ćwiczeń z retoryki, bardzo lubiłam natomiast poetykę z elementami teorii literatury.
W tym roku bardzo lubię moje seminarium magisterskie z literatury staropolskiej, a także tzw. opcje: Pieśń w kulturze europejskiej oraz "Zagubieni w kulturze" - problemy transkulturacji w literaturze XX w.

Na historii sztuki największą zmorą był olbrzymi blok przedmiotów "Wstęp do historii sztuki" na I roku; ćwiczenia terenowe były bardzo ciekawe, ale wykłady i zajęcia z bibliografii - tragiczne. Na drugim roku najbardziej męczyłam się na naukach pomocniczych historii. W tym rok bardzo nudne są wykłady z historii doktryn artystycznych i metodologii historii sztuki.
Natomiast najciekawsze przedmioty to przede wszystkim seminarium sztuki średniowiecznej i ubiegłoroczne seminarium sztuki nowoczesnej, oraz liczne świetne wykłady monograficzne - zwłaszcza zajęcia w terenie pt. "Gotyk w Krakowie" i wszystkie inne wykłady mojego ulubionego dra Walczaka.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 07.03.08, 9:33PM    Temat postu:

Moim znienawidzonym od wieków przedmiotem jest wf. Kiedyś - bo "ciałko" w nadmiernej ilości nie dawało swobody :D, później - z zasady, teraz - bo nie! Nienawidzę tych różnych skoków, przewrotów, stania, skakania. WRR! Czasem lubię się ruszyć, nawet poodbijac piłkę (choć siatkówki nienawidzę, to chciałabym się tego nauczyć; czuję jednak dyskomfort, gdy na sali jest ponad 50 osób, piłki latają gdzie chcą) czy coś takiego, ale wiadomo - na luzie, nie na ocenę, ze znajomymi, w ciszy i spokoju, najlepiej na "łonie natury". Jeszcze koszykówkę lubię z tych wszystkich sportów, a i unihokejem oraz piłką chińską nie pogardzę ;) Z części gimnastyki jestem na szczeście zwolniona (okulary), chociaż sama lubię ćwiczyć jogę w domowym wykonaniu - niejedna koleżanka była oczołomiona zdolnością założenia obydwu nóg za głowę, choć nie powinnam tego robić :P
Sport powinien być dla przyjemności, a nie do oceniania. Rozumiem - technika. Ale jak tu się czegoś nauczyć w tak krótkim czasie, w poczuciu wyżej wspomnianego dyskomfortu psychicznego?

Wos - to też ciężki przedmiot. Może nie tyle cięzki, co mało interesujacy. Może was to zdziwi, ale miałam wos już w 5 klasie :/ Kobieta zawsze kazała komuś coś pisać na tablicy, my to przepisywaliśmy całą godzinę, potem tylko wykuć, na sprawdzianie napisać - i nie daj Boże! zmienić kolejność wyrazów, czy też - o zgrozo! napisać własnymi słowami. W gimnazjum - nudne, nudne, i jeszcze raz nieciekawe. Tak samo w liceum.

Lekkim niezainteresowaniem darzę też nowy wymysł współczesnej oświaty - przyrodę. Nied ość, że kobieta była tragiczna - antypatyczna, już wcześniej poznana jako wychowawczynia mego starszego brata - to jeszcze podchodziłam/chodzę do tego ideologicznie. Mając TAKIE podstawy biologii, chemii, geografii i fizyki, faktycznie uczymy sie tych przedmiotów od nowa w gimnazjum.
W taki też sposób do dziś nie umiem geografii (swoja drogą teraźniejszy nauczyciel ma swoisty sposób nauczania, z którego jest jak można zauważyć - matko, naprawde nie wiem czemu - dumny). I to nie dlatego, że nie chcę. Biologia, z winy nauczycieli, zaczęła się w liceum dopiero. Co do fizyki i chemii nie mam zastrzeżeń. No, może jedno. W gimnazjum miałam cudowne nauczycielki tychże przedmiotów, tak samo jak obecną chemiczkę (boimy sie jej strasznie, ale to jest Belfer!). Tylko licealna fizyczka jest... niewyjaśniona. Tzn. jej przedmiot. Kończy się to zawsze tak, że wszystko spisuję, potem przed sprawdzianem przysiadam ze zbiorem i bratem za plecami. Ostatnio ta metoda okazuje się być jedyną - gdy wszyscy zaczęli zjeżdżać z ocenami, ja się wznoszę.

Inne przedmioty? Lubię. Całą resztę. Historia, polski, matematyka, chemia (choć nerwy zjada strasznie), języki, nawet biologia, a kiedyś, gdy jeszcze były - muzyka, plastyka, technika i informatyka (mimo, że poziom z infy zawsze żaden) to przedmioty którymi się interesuję.

A studia? Nie wiem. Nie wiem na co iść. [u]Kompletnie. [/u] Biorąc pod uwagę zainteresowania - szeroki wybór, lecz biorąc wybór przedmiotów rozszerzonych - ... z biol-chemem daleko się nie zajedzie... i to jest moja ostatnia bolączka :( .
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 08.03.08, 8:30AM    Temat postu:

Ja jestem klasowym biologiem - mam jedyną 5. :) Później lubię polski (być może studia z filologii polskiej?).
Nie cierpię historii i geografii. - tam nie ma miejsca dla wyobraźni... :(
Jeśli chodzi o nauczycieli to mam wspaniałą Panią od biologii - po prostu przyjaciel, a nie wykładowca. :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 08.03.08, 9:32AM    Temat postu:

To teraz Rilla się wypowie ;)

1. Język polski - od zawsze i na zawsze. Jest to moja największa miłość :) Literatura wszelkiego rodzaju, gramatyka... Mimo nie za dobrych nauczycieli w podstawówce, nic nie było mnie w stanie zrazić do tego przedmiotu. Kocham pisać wypracowania, rozprawki i eseje ;) Mam nawet grono stałych uczniów, którym pomagam pisać znienawidzone przez nich formy wypowiedzi.
Swoją przyszłość wiążę z filologią polską lub angielską :)

2. Język Angielski - w podstawówce byłam samoukiem, miałam bowiem niemiecki, ale od czego są dobre programy komputerowe? Naukę angielskiego traktowałam jak zabawę, przede wszystkim, słuchałam anglojęzycznych piosenek, próbując je tłumaczyć ( w potrzebie sięgałam do słownika), oglądałam filmy bez lektora, za to z napisami, i jakoś to ruszyło ;) Do dzisiaj darzę ten przedmiot ogromnym sentymentem ;)

3. Matematyka - polubiłam ją dzięki wspaniałej pani profesor z liceum. Wcześniej moją najwyższą oceną na półrocze była czwórka, jednak pod jej przewodnictwem, spokojnie wychodzi mi piątka ;) Lekcje matematyki przestały być tylko nudnym obowiązkiem, a stały się prawdziwą przygodą.

4. Fizyka - Mój ulubiony ścisły przedmiot. W gimnazjum uczyłam się go z musu, w liceum pokochałam. Moja kochana pani profesor umiała mnie zarazić swoją miłością do tego przedmiotu, więc nie ma teraz olimpiady fizycznej, w której nie brałabym udziału. Oczywiście, moja chęć brania udziału we wszystkich konkursach fizycznych budzi nieodmiennie zdziwienie, jednak przywykłam ;) Najważniejsze to robić coś, co sprawia przyjemność ;)

5. Biologia - Jedyne, czego w biologii nie lubię, to genetyka. Mogę się uczyć z tego przedmiotu wszystkiego, byle mi nikt nie kazał rozpisywać transkrypcji :lol: O wiele bardziej wolę rozwiązywać zadania z fizyki niż bawić się genetyką :)

6. Historia - Wszelkiego rodzaju bitwy, wojny oraz inne ważne wydarzenia wspaniale działają na moją wyobraźnię. Ucząc się tego przedmiotu nigdy nie widzę samych suchych słów w podręczniku, lecz przed oczyma przesuwają mi się obrazy, jak z fabularnego filmu ;) Niezmiernie ciekawią mnie ludzkie zachowania i strategie działań wszelakich wodzów. Zaś moimi ulubionymi tematami są rewolucja francuska, oraz obie wojny światowe ;)

Jedynym przedmiotem, którego nie darzę sympatią, jest chemia :) Nie potrafię się odnaleźć w tych wszystkich reakcjach :lol: Spokojnie wystarcza mi czwórka z tego przedmiotu, mam w końcu ważniejsze przedmioty na głowie :lol:


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 08.03.08, 9:33AM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 08.03.08, 10:11AM    Temat postu:

No i czas na mnie ;) .

Na początku chciałam napisać , że nasz stosunek do przedmiotu zależy w dużej mierze od nauczyciela. To on może sprawić , że pokochamy przedtem znienawidzony przedmiot , albo odwrotnie - znienawidzimy ukochany.

Wiele zawdzięczam nauczycielom. Szczególnie kochanej Pani od matematyki , która sprawiła że stałam się jedną z bardzo dobrych osób w klasie. Rozumiem matematykę i wiem , że to dzięki niej! Gdyby nie wykładała tak jasno i zrozumiale , wierzę że dalej małobym z niej umiała.
A tu coraz trudniejsze rzeczy.
Tak więc lubię matematykę , a pamiętam czasy kiedy jej nienawidziłam...

Drugą ukochaną Panią , jest nauczucielka historii , której również wiele zawdzięczam. Historia jest moim ulubionym przedmiotem , z którym wiaże swoją przyszłość , chociaż jeszcze nic nie wiadomo.
Moim zdaniem jest to fascynujący przedmiot! Ogromnie ciekawy i pouczający. Nauczycielka historii jest moją panną Stacy , która " uczyła swoich wychowanków samodzielnie myśleć , korzystać z wiedzy, na własną rękę szukać rozwiązań..."

Lubię także biologię, WOS (chociaż Pan przynudza na lekcji, przedmiot bardzo interesujący) j. niemiecki i angielski, plastykę i w mniejszym stopniu geografię.

Natomiast nienawidzę języka polskiego! Tego przedmiotu , który w moim sercu powinnien zajmować pierwsze lub drugie miejsce.
Hmm..może się źle wyraziłam. J. polski sam w sobie jest bardzo piękny , ale nauczycielka! Moim zdaniem poniżej krytyki..
Nawet nie wiecie jak jest okropnie na lekcji.. jak ja nie mogę się rozwijać ,chociaż bym chciała...
Okropność.. :(

Nie przepadam również za fizyką (Pan zdecydowanie już za stary wiekiem..) , Techniki( brak pokrewności dusz z ;) ) .

To tyle ode mnie . Wyżaliłam się trochę..
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 08.03.08, 5:30PM    Temat postu:

Teraz kolej na moją wypowiedź ;)

Zacznę od podstawówki. W klasach od 1-3 był kompletny miszmasz, więc nie mogłam jednoznacznie wywnioskować co lubię, a czego nie. W wyższych klasach bardzo lubiłam technikę ze względu na nauczycielkę, której prawie nikt nie lubił, a którą ja uwielbiałam :) Zajęcia z tą nauczycielką były ogromnie ciekawe, dzięki nim nauczyłam się mojego ukochanego haftu krzyżykowego, po za nim robiliśmy jeszcze na krośnie, co też było bardzo wciągające, tak jak świąteczne stroiki, sałatki itp. Kolejnym lubianym przedmiotem w podstawówce była muzyka. Zawsze lubiłam śpiewać i mimo, iż jestem totalne beztalencie w grze na instrumentach, to nauka nut i dosłownie wszystkiego związanego z muzyką bardzo mnie interesowała... w zasadzie to by było na tyle :)

Co do gimnazjum to trudno mi wytyczyć te ulubione przedmioty, chyba dlatego, że to był czas, w którym kompletnie nienawidziłam szkoły. Nadal lubiłam muzykę, z tego samego względu co w podstawówce, natomiast nauczycielki od muzyki i sztuki nie trawiłam :)

Liceum - tu mi będzie najprościej wskazać. Lubiłam język polski, głównie za lektury. Czytanie lektur było dla mnie najprzyjemniejszym zajęciem :)
Kolejny przedmiot to Wiedza o kulturze, uwielbiałam słuchać jak nauczycielka opowiadała o różnych stylach, pokazywała zdjęcia, rysowała na tablicy cechy charakterystyczne dla danego stylu. Do teraz uwielbiam oglądać różnorodne programy poświęcone stylom architektury.
Fizyka - kolejny przedmiot, który szczególnie zaczął mnie interesować w trzeciej klasie. Soczewki, pryzmaty, fotony - tak, tak to było bardzo interesujące :)
Ach i zapomniałabym o biologii i najmilszej nauczycielce jaką znam, to była jedna z tych nauczycielek, które potrafią zainteresować ucznia wykładanym przedmiotem.

Ogólnym przedmiotem który lubiłam od zawsze była geografia. Na mapy mogę patrzyć się godzinami, więc konturówki były najmilszymi sprawdzianami jakie miałam. Tutaj akurat nie potrafię wytłumaczyć dlaczego geografia. Po prostu uwielbiam ten przedmiot i nawet przynudzające nauczycielki nie wpłynęły na moje zamiłowanie do tego przedmiotu.
A czego nie lubiłam od zawsze? Historii, nie lubiłam tego przedmiotu od podstawówki i tak się utrzymało, aż do końca liceum. Do tego nie lubiłam jeszcze WOS-u - nie interesował mnie totalnie. Chemia - nigdy jej nie rozumiałam i nie zrozumiem i nie chcę mieć z nią nic do czynienia (w sensie teoretycznym).
Matematyka była i taka i siaka. To zależnie od tematów. W 70% była nudna i nieciekawa, natomiast w pozostałych nawet była zrozumiała i łatwa :)

Teraźniejsza szkoła dzieli się na dwie grupy: nudna i ciekawa. Nudna to zajęcia teoretyczne, czyli wysiadywanie na wykładach i powstrzymywanie się od snu to zajęcia, których zdecydowanie nie lubię, natomiast ciekawa to oczywiście praktyka, czyli to co uwielbiam :)

Co do zdania Izani: "stosunek do przedmiotu zależy w dużej mierze od nauczyciela" to zgadzam się w zupełności. Jednakże są pewne odstępstwa. Np. srogie nauczycielki których tak nienawidziłyśmy, po kilku latach wydają nam się zupełnie inne i dochodzimy do faktu, że to one nas najwięcej nauczyły. Mile teraz wspominam lekcje polskiego w szkole podstawowej z jakże okropną i wymagającą nauczycielką. Jednakże teraz wydaje mi się ona miła i sympatyczna i z wielką chęcią chciałabym powrócić do czwartej klasy :)
Jeśli jednak chodzi o nauczycieli, którzy przynudzali na lekcjach i kazali przepisywać podręcznik do zeszytu, jak i nauczycieli przesympatycznych to niezależnie od czasu podejście do przedmiotu się nie zmienia.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 12.03.08, 2:27PM    Temat postu:

No więc i ja się wypowiem na ten temat :)

Najbardziej lubię...

Język polski - tak po prostu. Nie wyobrażam sobie negatywnego nastawienia do tego przedmiotu. Przepadam za takimi rzeczami, jak omawianie lektur, środków artystycznego wyrazu, wielkich pisarzy, a chyba nade wszystko lubię analizy wierszy. Gramatyka oczywiście jest na drugim miejscu za lekcjami literackimi, ale nie mam na nią "alergii". Mam to szczęście, że wszystko, co na polskim, idzie mi dobrze. A że mam w tym temacie spore ambicje, to ostatnio uparłam się na otrzymywanie samych 5 i ewentualnie 4 (koniec szkoły!). Tak, wiem - to trochę chore :D Ale wychodzi mi to. A największym osiągnięciem ostatnich dni, jest ocenienie mojej notatki o wierszu Baczyńskiego na 5+, uznanie jej za piękną i zostawienie sobie przez mą polonistkę na pamiątkę. Ale nie chwalę się. Jedynie cieszę ;)

Sztuka - jaki to pech, że jest tylko raz w tygodniu... Uwielbiam to rysownie do muzyki klasycznej, słuchanie przeróżnych arii itp. Nawet rozległe notatki o performance sprawiają mi jakąś radość :) Bo czy nie jest miło, kiedy można w szkole robić to, co się naprawdę lubi?

Język angielski - tu jest pewien problem, bo sam język lubię, nawet bardzo, aczkolwiek moja nowa nauczycielka tego przedmiotu jest... delikatnie powiedziawszy [u]okropna[/u]. Nikt za nią nie przepada. Nieee... Jej po prostu wszyscy nie cierpią. Ale nauczyłam się jakoś nie zwracać na nią zbytniej uwagi. Najbardziej lubię, kiedy próbuje mi udowodnić, że nic nie umiem. No ale cóż, ja umiem ;) I nawet, kiedy zdarza mi się zatopić w świecie wyobraźni na lekcji, to "zaproszona" do tablicy, rozwiązuję "coś-tam" poprawnie, a za sprawdziany mam pozytywne oceny. A jakże to irytuje moją drogą panią anglistkę! :lol:

Historię polubiłam stosunkowo niedawno. Nawet z większą łatwością przyswajam daty - nareszcie :D

Nie mam zastrzeżeń do informatyki, biologii, religii, WOSu...

WF to zmora. Nie dość, że nie lubię go z natury, to jeszcze od wieków trafiają mi się takie nauczycielki, że nic, tylko się załamać. Nie lepiej to z resztą poczytać coś sensownego, niż ganiać za piłką? W moim odczuciu - owszem.

Za to nie przepadam za matematyką (choć panią matematyczkę mam bardzo miłą i lubianą), fizyką, chemią. Po prostu mój umysł nie jest ścisły, a humanistyczny. Tego się trzymam :)


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 12.03.08, 2:30PM, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 16.03.08, 12:11PM    Temat postu:

Więc tak, jeszcze ja tu nie dopisałam swych ukochanych/lub nie przedmiotów. Napiszę je od najwspanialszego do najgorszego:

[b]religia[/b]- przedmiot, który kocham nad życie i z nim chcę wiązać swoją przyszłość- nie mówię tu o wstąpieniu do zakonu (chociaż... nie!), a o studiach teologicznych. Religie najpierw miałam z siostrą (uczyła nas 3 lata), a potem z katechetką (uczy nas już 4 rok). Zwykle katechizm do religi czytam już w wakacje, bo o przerabianiu na lekcji czego kolwiek z katechetką nie ma co marzyć. Zwykle zadaje prace pisemną, a sama czyta katalog Avon'u. Dzięki moim zainteresowaniu teologicznym poznałam wiele cudownych osób (świeckich i duchownych), a o Bogu i wierze mogę rozmawiać godzinami
[b]język polski[/b]- przedmiot, który jest niczym balsam położony na me rany po matematyce. Uczy nas barwo wymagająca pani Ewa, ale jest też bardzo dobrą nauczycielką.
[b]historia[/b]- przedmiot, który kocham od 4 klasy, z którego zbieram szóstki, a daty nie stanowią dla mnie żadnego problemu. Uczy nas kochana pani Monika, która mówi nam wiele ciekawostek. Ulubiony okres z historii: panowania polskich królów do Władysława Jagiełły, powstanie październikowe w Rosji i rządy cara Mikołaja II, zabory, II WŚ, powstanie w gettcie warszawskim, powstanie warszawskie.
[b]biologia[/b] kocham biologię nad życie, a kostki, układ krwionośny nie są mi obce. Kiedy braliśmy genetykę, komórki, narządy wewnętrzne człowieka, kości, krew itp. dosłownie wchłaniałam wiedzę. Pisałam nawet pracę (tyle, że na technikę) o złej pracy serca i kardiosymulatorze serca (rozrusznik serca).
[b]chemia[/b] kwasy solne, H2O i C02 nie są moimi wrogami, tak samo jak obliczenie:
mCaO = mCa + mO = 40u + 16 u = 56u
Jest to dla mnie bułeczka z masełeczkiem mimo, że mój umysł jest humanistyczny.
[b]fizyka[/b] mimo iż tego przedmiotu obawiałam się najbardziej, jest on przyjaźnie do mnie nastawiony. Kinematyna, ciężar, masa, siła wypadkowa, doświadczenia... nigdy nie nudzę się na fizyce.
[b]angielski i niemiecki[/b] języki obce, z którymi sobie radzę, lecz których nie lubię.
[b]geografia/WoS/muzyka/technika[/b]- przedmioty, których nie darzę ani sympatią, ani nienawiścią. Po prostu mnie nudzą.
[b]w-f[/b] gdy nadciąga godzina wychowania fizycznego dostaję białej gorączki, nadciąga nade mnie lenistwo i nie chce mi się palcem ruszyć. Jeśli są zajęcia na basenie, biegnę jak na skrzydłach.
[b]matematyka[/b] przedmiot, który spędza mi sen z powiek. Jest moją zmorą, miałam z nieczo czwórkę, ale na pewno nie będzie on moim przyjacielem.

Są przyszłość wiążę raczej ze studiami teologicznymi, interesuję się też medycyną, lecz mdleję na widok większego rozlewu krwi. Dużo osób ciągnie mnie na polonistykę, mówią, że potem będę dobrą pisarką. Nie! Żadne studia nie wyrobią mi stylu pisania, a pisać chcę dla przyjemności, nie z musu.
Mam jeszcze czas!
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Opowiedzmy o sobie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin