Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Notes, który lubi truskawki.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 25.05.08, 10:42AM    Temat postu: Notes, który lubi truskawki.

Więc postanowiłam się przełamać i opublikować coś z moich wypocin tutaj, na tym forum. To opowiadanie powstało na potrzeby wypracowania z j. polskiego, i nie ukrywam, że zarobiłam za nie dobrą ocenę :mrgreen:
Niewiele osób je czytało, a jeszcze mniej coś z niego zrozumiało. Zaczęłam się więc zastanawiać, czy jest ono zrozumiałe, czy przekazałam to, co chciałam przekazać. Ciekawa jestem więc, co Wy o nim powiecie.



Grudzień. Śnieg sypał razem z deszczem na zmrożone chodniki. Szara masa ludzka zmierzała niewiadomo dokąd. Było chłodno, zimno i ponuro. W pewnym małym miasteczku na dobrze widocznej części jednej z kamienic w centrum ktoś nabazgrał czerwonym sprejem napis „UWOLNIĆ MROŻONE TRUSKAWKI!!!”.
Graffiti jak graffiti, trochę rozmazane, tu i ówdzie starte… Jednak wciąż doskonale czytelne i jaskrawo rzucające się w oczy.

Ludzie przechodzący obok dzielą się na dwie kategorie: pierwsza absolutnie nie pojmuje sensu tych słów. Natomiast osoby z drugiej kategorii posiadają dawkę pewnego sprytu i typowego poczucia humoru. Rozumieją je doskonale i uśmiechają się do siebie, choć jest ich o wiele mniej. Pierwsi mrugają tylko ze zdziwieniem, po czym kierują swe myśli ku innym sprawom.
Jednak niepozorny napis potrafi wpłynąć na życie i jednych, i drugich.

***

Styczeń. Pewna para dwudziestoparolatków – wysoki młodzieniec o ciemnych, pełnych inteligentnego humoru oczach oraz drobna, filigranowa brunetka przeszli obok kamienicy z napisem. Chłopak coś z przejęciem opowiadał:
- Wiesz, oni ich genialnie sparodiowali, wszystko potrafili tak świetnie ująć... Ale popatrz, jakie świetne graffiti! – wykrzyknął, pokazując napis. – z klasą, nie sądzisz?
- Ależ kochanie, to jest brudne i niechlujne… Jakiś niezrozumiałe hasło… Czym tu się zachwycać? – zapytała zniesmaczona brunetka.
Młodzieniec tylko wzruszył ramionami i westchnął przygaszony.
- W ogóle nie rozumiem co ty do mnie mówisz czasem – skarżyła się dalej żałośnie. – nie umiesz rozmawiać o normalnych rzeczach, takich jak ten cudowny melodramat na którym byliśmy… - chłopak skrzywił się z niesmakiem – Ciągle tylko mówisz o jakichś głupotach, których nie rozumiem.
- Może powinnaś spróbować?
- Ale po co, to przecież drobnostki!
- Dla mnie są ważne. Skoro się nie rozumiemy i nie potrafimy rozmawiać, co zapewne od pewnego czasu i dla ciebie jest widoczne… - chłopak westchnął, ale podjął już decyzję – może powinniśmy skończyć tę znajomość?
- Zrywasz ze mną… Tak po prostu… Z powodu jakiegoś graffiti?!
- Nie, przecież wiesz dobrze, że tak nie jest… - zaczął, ale nie dała mu skończyć. Odwróciła się na pięcie i zostawiła go pod nieszczęsną kamieniczką. Nigdy więcej jej nie zobaczył.
Jednak on nie czuł się zbytnio rozgoryczony, wręcz przeciwnie, spojrzał jeszcze raz na napis „UWOLNIĆ MROŻONE TRUSKAWKI!!!” uśmiechnął się do siebie, po czym odszedł, cicho pogwizdując.

***

Luty. Pewien przysadzisty mężczyzna w średnim wieku westchnął, po czym położył teczkę na stole. Czuł się źle. Od dwóch lat dręczyły go wyrzuty sumienia z powodu żony. Nie, nie zdradzał jej, ale jednak coś było nie tak. Chyba za bardzo poświęcił się pracy, chciał być jej wart, zapewnić godne życie. Ale gdzieś pośród tego wszystkiego zatracił z nią kontakt, a przecież tak bardzo ją kochał. Podczas tych kilku lat przestali ze sobą rozmawiać, a on często widział coś takiego w jej oczach, od czego ściskało mu się serce… Jednak nie miał nigdy czasu się nad tym zastanowić, bo gnał do pracy. Jednak ostatnimi dniami to spojrzenie stało się dotkliwsze, bardziej bolesne a co więcej dostrzegł barierę, jaka wyrosła między nimi. Nie odzywali się do siebie prawie wcale, poza przesadnie ugrzecznionymi formułkami typu „Podaj mi pilot” lub „Kupisz dziś mleko?”. Postanowił to zmienić. Chociaż głowił się długo – nic nie przychodziło mu do głowy. Westchnął po raz kolejny. Cóż, trzeba dalej żyć.
Wróci dziś do domu na piechotę, rozrusza nogi, może mu coś twórczego przyjdzie do głowy.

Idąc przez centrum zauważył na jednej z kamieniczek dziwne hasło.
„UWOLNIĆ MROŻONE TRUSKAWKI!!!” - krzyczał czerwony sprej.
Mężczyzna zatrzymał się i powoli odwrócił, żeby jeszcze raz odczytać napis.
Nagle, jak błyskawica, przemknęło przez jego głowę kilka myśli. Odwrócił się szybko i pobiegł do sklepu, a stamtąd prosto do domu. Czuł się jak nastolatek.

Gdy tylko odwiesił płaszcz na wieszak, zaraz pobiegł z zawiniątkiem do żony, do kuchni i zaczął trajkotać jak nigdy dotąd.
- Wiesz, kochanie, kupiłem mrożone truskawki. Uwolnimy je! Tak głosi graffiti na murze nieopodal, po prostu mnie natchnęło! Jakiś mądry człowiek musiał to napisać, a my dzięki niemu będziemy mieć pyszną kolację…
Żona nic nie powiedziała, tylko uśmiechnęła się promiennie.
A jej oczy już nigdy nie przybrały owego bolesnego wyrazu, co dotychczas.

***

Marzec. Kilkoro nastolatków pisze czarnym sprejem napis „MŁODZI GNIEWNI” na kamieniczce tuż obok napisu „UWOLNIĆ MROŻONE TRUSKAWKI!!!”.Lecz nagle z dwóch stron podchodzą do nich wysocy mężczyźni.
- No, dzieciaki, teraz sobie pogadamy… Będziecie to wszystko myć, jeśli nie chcecie płacić grzywny!

Następnego dnia „MŁODZI GNIEWNI” zniknęli, jak również „UWOLNIĆ MROŻONE TRUSKAWKI”. Zostały tylko trzy długie wykrzykniki, połyskujące czerwonym sprejem.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 25.05.08, 12:59PM    Temat postu:

Maud, jak dla mnie to opowiadanie jest świetne. Bardzo rzadko odnajduję opowiadania, po których przeczytaniu, jeszcze długo się zastanawiam i rozmyślam. I wcale nie dziwię się, że zgarnęłaś za nie dobrą ocenę. Sam temat dobrałaś idealnie :)
Ja zazwyczaj należę do tej pierwszej grupy osób, która nie zastanawia się nad sensem napisu na murze, pomijam i nie zwracam uwagi, często nawet denerwują mnie bazgroły, które niszczą budynki. Ale też, rzadko można znaleźć na nich jakieś zdania, same inicjały, rysunki. A jednak gdzie niegdzie kryją się teksty, które potrafią odwrócić, czy zmienić życie, tak jak to przedstawiłaś powyżej.
A czy opowiadanie jest zrozumiałe? Dla mnie tak.
To czy ktoś rozumie tekst zależy od niego samego, chociażby od tego czy chce go zrozumieć. Rzecz indywidualna. Jedni rozumieją morał wynikający z np. "Brzydkiego Kaczątka" inni uznają za zwykłego "usypiacza" dzieci :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 26.05.08, 9:26AM    Temat postu:

Dawno nie czytałam tak frapującego opowiadania. Kryje się w nim wielki przekaz, z pewnością dla niektórych nie do końca zrozumiały, lecz dla innych - na szczęście - zrozumiały całkowicie. Mam nadzieję, Maud, że będziesz kontynuować swoje próby pisarskie. Jestem pewna, że stworzysz jeszcze wiele niesamowitych opowiadań, a może i nie tylko :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 28.07.08, 9:17PM    Temat postu:

Jako, że są wakacje postanowiłam odgrzebać moje stare próby pisarskie i zacząć nowe. Mam nadzieję, że będziecie rzetelnymi krytykami i pomożecie mi się jakoś rozwinąć (;

To jest krótki tekst, który w przybliżeniu oddaje moje uczucia i fascynację, i miał być prologiem czegoś większego, lecz niestety to "coś" spaliło na panewce.

[i]Michelle. Dlaczego akurat Michelle? Ponieważ kocham tę piosenkę i wszystko, co z nią związane odkąd pierwszy raz ją usłyszałam. Jest idealna. Skłoniła mnie do dowiedzenia się czegoś o Paulu McCartneyu, potem o Beatlesach.

I tak to się zaczęło.

Najpierw było rozczarowanie. Bo to przecież ci Beatlesi sprzed prawie pięćdziesięciu lat, idole ludzi pół pokolenia starszych od moich rodziców! Ale przełknęłam to i odłożyłam na bok uprzedzenia.

Dobrze zrobiłam.

Przedtem zastanawiałam się, co takiego było w ich piosenkach, że wszyscy ich kochali.

Dalej tego nie wiem, ale czy to ważne?

Stwierdziłam, że to wielcy ludzie i są genialni.

To było dwa tygodnie temu.

A teraz słuchanie ich utworów już mi nie wystarcza.

Zapragnęłam grać na gitarze.

I klnę się na wszystkie świętości, że choćby wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie – grać na gitarze będę.
[/i]

Tutaj zaś mam coś, co powstało na podstawie słomianego zapału:


Grudniowe popołudnie. Długonoga nastolatka wdzięcznie tańczy w płatkach śniegu, które osiadają na jej włosach, ramionach, ubraniu. Lecz on asię tym nie przejmuje… Jej ruchy są płynne, niczym żywe srebro. Jej długie, lśniące, grube włosy połyskują w świetle księżyca. Dziewczyna stąpa lekko na palcach, wznosząc się i opadając, zżyta z przyrodą i powietrzem, zupełnie jakby była ich częścią.

Od całej tej sceny emanuje jakaś wewnętrzna energia i ciepło. Jej twarz i półprzymknięte w dzikiej radości oczy zdają się emanować wewnętrznym blaskiem. Wygląda jak radosna i psotna rusałka szeptem wypowiadająca formułę zaklęć.

Lecz nagle, przypadkowy przechodzień wchodzi na tą niezwykłą scenę.

Gdyby to była bajka, to nasza rusałka chichocząc radośnie umknęłaby za pobliskie drzewo, aby człowiek, który ją widział doszedł do wniosku,że była snem na jawie lub przywidzeniem.

Natomiast dziewczyna – przestała się uśmiechać, przystanęła i zaczęła drżeć z zimna. Wcześniej nie czuła go, rozgrzana entuzjazmem i wewnętrzną radością.

Przechodzień – niski, tęgawy pan w średnim wieku wpatrywał się w nią z mieszaniną podziwu i zdumienia na twarzy.

Dziewczyna wzruszyła ramionami, po czym ruszyła przed siebie, starając się trzymać głowę w miarę wysoko. Jednak jej ramiona w geście zażenowania były wysunięte do przodu tak, że cała jej postać wyglądała nieco dziwnie dodawszy jeszcze to, że była niesłychanie napięta. To już nie była lekka, zwinna dziewczynka sprzed pięciu minut. Teraz cała jej postać zdawała się być kłębkiem nerwów, że dała się przyłapać w tak niezręcznej sytuacji.

Gdy już wyminęła swojego obserwatora potknęła się o leżący na drodze kamień. Dla odmiany zrobiło jej się gorąco. Zapragnęła pobiec jak najszybciej, ale wiedziała, że nie wybaczyłaby sobie tego. Więc wyprostowała się i powoli, na tyle dostojnym krokiem, na jaki ją było stać odeszła.

Tajemniczy przechodzień uśmiechnął się do siebie.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 28.07.08, 9:19PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 29.07.08, 10:08AM    Temat postu:

Musze przyznać, że czytało mi się bardzo przyjemnie :D Trzymam kciuki za Twoje przyszłe dzieła ;)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 06.08.08, 2:55PM    Temat postu:

Troszkę mi głupio, że nie publikuję moich Aniowych opowiadań tutaj, kiedy wszyscy piszą, publikują i czytają tylko ff twórczości LMM, ale stwierdziłam, że moje aniowe wypociny nie nadają się do niczego a i tak gdzieś mi się zagubiły. Miast tego uraczę was pierwszą lennonowską próbą - taka miniaturka napisana na wzór lennona, miała być krótka i bezsensowna. Co myślicie? xDDD

Był sobie kiedyś człowiek imieniem Czarek. Ale on nienawidził swojego imienia, więc chciał je zmienić, kapujecie? Lecz miał on tylko 12 lat i rodzice mu na to nie pozwalali. Nie, żeby było coś złego w noszeniu imienia Czarek. Ale on najwyraźniej miał coś do tego jakże zacnego imienia. Więc próbował je zmienić. Powiedział kumplom w szkole, żeby mówili na niego Gracjan. Dlaczego akurat Gracjan? Cóż, takie imię mu się podobało, nie moja wina, że chłopak miał taki pieprznięty gust. Więc powiedział to wszystkim, ale to wszystkim kumplom, a nie miał ich dużo: Arkowi, Tadkowi, Piotrkowi, Bartkowi, Krzyśkowi, Staszkowi i Zbyszkowi. Ale koledzy niezbyt rozumieli jego niechęć do imienia Czarek, bo wszystkim się to imię podobało i każdy by się chętnie z moim Czarko-Gracjanem zamienił na imiona. Więc sądzili, że wyświadczają mu przysługę, wołając na niego Czarek kiedy był im potrzebny i wtedy, kiedy nie był – też. Więc wszyscy – Arek, Tadek, Piotrek, Bartek, Krzysiek, Staszek i Zbyszek – cały czas zwracali się do Czarka Czarek, bo tak na prawdę miał na imię. Więc chłopak się załamał, poszedł do rodziców i powiedział, że przestanie się uczyć, jeśli nie zmienią mu imienia na Gracjan. Rodzice go odepchnęli mówiąc do niego po imieniu trzy razy w każdym zdaniu. Trzy dni później Gracjan (nie dobijam chłopaka chociaż ja) poszedł po raz drugi do rodziców, i powiedział, że zrobi coś gorszego, jeśli nie zmienią mu imienia. Rodzice tego nie usłyszeli, więc chłopak wyszedł do kolegów. Wszyscy na jego widok, wszyscy – co do jednego - Arek, Tadek, Piotrek, Bartek, Krzysiek, Staszek i Zbyszek krzyknęli jak jeden mąż „Cześć Czarek!”. Więc słowny chłopak poszedł na jakiś najbliższy most i rzucił się z niego. Nie skręcił sobie karku, a że woda była głęboka, to po paru minutach utonął. Rodzice tego nie zauważyli, a jego kumple – wszyscy kumple - Arek, Tadek, Piotrek, Bartek, Krzysiek, Staszek i Zbyszek poszli sobie bawić się na inne podwórko.

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 06.08.08, 2:57PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 13.10.08, 8:31PM    Temat postu:

Świetne, Maud ;] Piszesz bardzo oryginalne prace, które czyta się z przyjemnością! Cudowne! ;)
Kiedy znowu coś zamieścisz?


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 13.10.08, 8:31PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 13.10.08, 8:37PM    Temat postu:

Marillo, sama się o to prosisz :P

Żywcem wyciągnięta notka z mojego literackiego bloga:


[i]Była kiedyś kura taka

Nie lubiła jeść

Ciągle na to i to kwaka

"Kwa kwa kwa kwa! Cześć!

Chcę jeść.''





No i kiedyś idzie sobie

Myśli o Tym, Owym

"Owy dobrze jaja robi

Kupię sobie nowy

Kapelusz."[/i]



Z podziękowaniem dla Ciś, bez której nigdy bym się za coś takiego nie wzięła, i dla wszystkich Dżabo-twórców, bez których nie byłoby fazy czego wynikiem jest to-to coś.

A więc może trochę wytłumaczenia: wierszyk powstał bezpośrednio po wewnątrzszkolnym konkursie ortograficznym, kiedy to w oczekiwaniu na wyniki zdanie po zdaniu, po kolei została wymyślona zwariowana i postrzelona historia pewnego Johna i pewnej Żaby. Ale to jest objęte prawami autorskimi jakichś 7 osób ^^
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 14.10.08, 5:10PM    Temat postu:

Ha ha, Maud!

"Nie lubiła jeść

Ciągle na to i to kwaka"

Faktycznie postrzelona jesteś! :D Więcej takich wierszy! :*
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin