Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zapiski Any

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 17.09.08, 9:37PM    Temat postu: Zapiski Any

Od razu uprzedzam, że jak na razie moja twórczość jest nieaniowa, choć w głownej bohaterce tego opowiadania można odnależć chyba cechy Ani (lubię takie postacie).

[u]@mor @mor[/u]
[b]Odcinek pierwszy[/b]
"Zostałeś pomyślnie zalogowany"

Czym jest miłość? Platon uważał, iż istoty ludzkie na początku posiadały cztery nogi cztery ręce i dwa serca. Te połączenie sprawiało, ze były bardzo silne i potrafiły stawić czoła wszelkim przeciwnościom, jakie szykował im wrogi świat,. Niestety, Zeus postanowił ich osłabić i porozcinał ich na dwie części. Od tej pory ludzie szukają swoich idealnych połówek, gdyż bez nich ich życie jest niepełne i bezbarwne.

Gdy tylko Ana Lucia zasnęła, Francisco ostrożnie wysunął się z jej objęć. Cichutko włączył komputer i wszedł do sieci, szukając nowych dziewczyn. Jego hobby było podrywanie na czatach. Szukał bezbronnych, nieśmiałych dziewczyn marzących o wielkiej miłości. Dawał im obietnice wszystkiego, czego pragnęły, po czym wykorzystywał i porzucał. Jego narzeczona nie miała o niczym pojęcia. Przystojny, bogaty mężczyzna wydawał jej się ucieleśnieniem marzeń każdej kobiety i idealnym kandydatem na męża. Owo ucieleśnienie marzeń właśnie wyszukało na czacie swa kolejna zdobycz i wcisnęło priva przy nicku muytrista (bardzosmutna).

Valeria powoli traciła już nadzieję na znalezienie mężczyzny swojego życia. No bo który sprawny facet zechciałby ja, kalekę na wózku inwalidzkim. W klubie dla niepełnosprawnych nie spotkała niestety nikogo interesującego; wprawdzie już pierwszego dnia otrzymała propozycję małżeństwa od jakiegoś człowieka, który próbował ja przekonać bardzo racjonalnymi argumentami (wyciąg z konta i drogi samochód), jednak nie o tym marzyła. Pragnęła motyli w brzuchu, przyspieszonego bicia serca, skradzionych pocałunków, namiętnych szeptów- tego wszystkiego, co przeżywały bohaterki romansów, które czytała pasjami. Ostatnio znalazła w gazecie artykuł o miłości przez internet i pomyślała, ze to może być dla niej jedyna szansa. Zainstalowała wiec sieć, zalogowała się na czacie i z bijącym sercem czekała na jakieś wiadomości. Nagle na jej ekranie pojawił się komunikat : Francisco79 zaprasza cię do prywatnego pokoju? Czy przyjmiesz zaproszenie? Nie namyślając się długo kliknęła na Tak.

Pani Eugenia nerwowo krążyła po salonie, raz po raz przeczesując włosy palcami. W końcu usiadła przed telewizorem i zaczęła nerwowo skakać po kanałach.
-Cos ty taka niespokojna? – spytał w końcu jej mąż znad gazety.
-Martwię się o Vale.
-O co znowu tym razem?
-Wiesz, co wpadło twojej córce do głowy? Założyła sobie internet. Wyobrażasz to sobie?
-No i bardzo dobrze. Otworzy się na świat i pozna nowych ludzi – odparł spokojnie mężczyzna, próbując wrócić do przerwanej lektury. Na próżno.
-Tak, ty byś ja najchętniej rzucił w paszczę lwa. Pewnie pozna jakiegoś zboczeńca albo pedofila.
-Na pedofili jest trochę za stara.– zauważył don Genaro.
-Nieważne. Tam, w tym internecie, są sami odszczepieńcy. Oglądałam ostatnio taki program o kanibalu, co znalazł kobietę w internecie, a potem ja zjadł. O Boże, musze natychmiast ja ostrzec! Gdzie ja położyłam telefon? O jest! A nie, to pilot. Czemu tak siedzisz, pomóż mi, każda sekunda jest cenna!
-Uspokój się Jenny – poprosił mąż. – Nasza córka jest dorosła i sama potrafi o siebie zadbać,. Nie możesz nią dyrygować.
-Wychodzę – Do pokoju wkroczyła Vanessa w bardzo krótkiej i błyszczącej sukience. – Nie czekajcie na mnie z kolacją.
-Twoją siostrę może zjeść jakiś zboczeniec, a ty tak sobie wychodzisz? Nie masz serca – powiedziała z wyrzutem matka.
-Mówisz o Vale? Każdy zboczeniec ucieknie, jak tylko ja zobaczy – zakpiła dziewczyna.
-Licz się ze słowami – wtrącił się ojciec. – Nie tak cię wychowaliśmy.
-Sama się wychowałam. Dla was ważna była tylko Valeria- kaleka. „Jaka ona odważna i dzielna, jak szybko jeździ na swoim wózku” – przedrzeźniała matkę.
-Przestań! – uciszył ja don Genaro.
-Nie masz prawa mnie pouczać! – zaprotestowała Vanessa. – Żegnam!
Wychodząc trzasnęła drzwiami tak mocno, aż obrazki na ścianie się zatrzęsły.
-Czy ona się kiedyś wyleczy z tej chorobliwej zazdrości? – zapytał retorycznie mężczyzna. – Sama się przez to niszczy.
-Ja już nie mam do niej zdrowia – westchnęła Eugenia. – Trzeba się modlić do Najświętszej Panienki, żeby wybiła jej te głupie myśli z głowy.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 20.09.08, 3:04PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.09.08, 1:40PM    Temat postu:

Ano jakoś zebrałam myśli i postarałam się skomentować Twoje opowiadanie.
Spodobało mi się zdanie "Zostałeś pomyślnie zalogowany". Pasuje do opowieści. Myślę, że wiem do jakiego finału zmierza opowiadanie ;)
Spodobała mi się jego płynność i zgrabne przeskoczenie do następnego wątku.
Tylko jeden błąd rzucił mi się w oczy. Otóż:

[i]-Ja już nie mam do niej zdrowia –- westchnęła Eugenia. – Trzeba się modlić do Najświętszej [b]p[/b]anienki, żeby wybiła jej te głupie myśli z głowy.[/i]

Myślę, że ze względu na kult i cześć do Matki Bożej powinno być napisane
[i]Trzeba się modlić do Najświętszej [b]P[/b]anienki,
[/i]
Po prostu słowo Panienki w tym kontekście z dużej litery :)

Życzę więc weny twórczej ;)


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 18.09.08, 1:41PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 18.09.08, 1:52PM    Temat postu:

Dzieki za spostrzeżenie, tam było z dużej napisane w oryginale, ale jak wczoraj zmienialam myslniki na pauzy, to mi sie skasowało duże P i zapomniałam przeprawić :)
A opowiadanie, no cóż, jest długie dośc (tak własciwie to bardziej powieść), wiec moze jeszcze czymś zaskoczę. :)

[b]Odcinek drugi[/b]
"Ciągle tylko ta Vale"

W pełnym ludzi centrum handlowym Felipe Guzman czekał na swoją dziewczynę. Już z daleka dostrzegł, że była podminowana. Usta miała wąsko zaciśnięte, a pomiędzy brwiami utworzyła się jej pionowa zmarszczka. Podeszła do niego i prawie z gniewem wycisnęła na jego ustach szybki pocałunek.
-Chodźmy! – zakomenderowała i pociągnęła go za rękę.
-Czekaj – zatrzymał ja chłopak. – Co się stało?
-Nie twoja sprawa – odburknęła niegrzecznie Vanessa.
-Aha – domyślił się Felipe. – Znowu poszło o Vale?
-Boże, nic tylko Vale i Vale, wszyscy tylko o niej gadają. Odechciało mi się już tego kina, idź sobie sam.
-Dlaczego tak się zachowujesz?
-Bo tak mi się podoba i już! – dziewczyna okręciła się na pięcie i odeszła. Felipe nawet nie próbował jej gonić. Nie pierwszy raz odstawiała takie widowisko. W głębi duszy wciąż miał nadzieję, e kiedyś się zmieni i będą mogli być jak inne, szczęśliwe i wesołe pary. Gdyby tylko Vanessa dala sobie spokój z tą bezpodstawną zazdrością. Nagle przypomniał sobie o rozpoczynającym się właśnie seansie filmowym i podążył w stronę multipleksu.

Francisco był w swoim żywiole. Dziewczyna okazała się bardzo miłą osobą i wbrew nickowi, wcale nie wydawała się smutna. Radość i energia, które z niej emanowały, były tak zaraźliwe, że nieświadomie uśmiechał się szeroko przez cały czas ich internetowej pogawędki. Była taka słodka i niewinna, a przy tym niezwykle naturalna. Przypominała mu pierwszą miłość z czasów licealnych.
[i]Francisco79- Jakie są twoje włosy?
Muytrista- Długie, brązowe i kręcą się jak sprężynki.
Francisco79- W takim razie są tak samo zakręcone, jak ich właścicielka ;).
Muytrista- Przestań, przecież jestem bardzo stateczną starą panną :P
Francisco79- Skoro tak, to na pewno masz kota.
Muytrista- Kota się jeszcze nie dorobiłam, na razie mam tylko króliczka :D
Francisco79- Z królikiem to nie to samo :P
Muytrista- Dobrze, ze Chupito tego nie słyszał, bo miałbyś przechlapane.
Francisco79- A co to Chupito?
Muytrista- Nie co tylko kto. To właśnie mój długouchy przyjaciel :).[/i]
Ana Lucia przewróciła się na drugi bok i półprzytomnie spojrzała na mężczyznę.
-Co robisz kochanie?
Francisco szybko pożegnał się z Vale i wyłączył komputer.
-Nie mogłem zasnąć i oglądałem filmiki na Youtubie.
-Pewnie jakieś nastoletnie porno gwiazdki – zdenerwowała się Ana.
-No co ty. Po co miałbym oglądać takie rzeczy, skoro mam ciebie?
-Dobrze wiem, że nie mam już osiemnastu lat – zaczęła narzekać kobieta. – Lada dzień pojawią się pierwsze zmarszczki i cellulit. Nie wiem, czy lepiej najpierw zrobić odsysanie tłuszczu, czy lifting?
-Znowu to samo – westchnął Francisco i przewrócił oczami. – Ile razy mam ci powtarzać, że jesteś piękna i nie potrzebujesz żadnych poprawek.
-Mówisz tak, żeby mi nie robić przykrości – nie dawała za wygraną Ana Lucia.
-Wiesz co, lepiej chodźmy spać, bo ta rozmowa do niczego nie prowadzi – mężczyzna położył się i odwrócił od narzeczonej plecami.

-Szkoda, że tak szybko poszedł. – powiedziała Vale do króliczka, który siedział na jej kolanach i wcinał listek sałaty. – Dawno nie rozmawiałam z tak miłym facetem, nie licząc oczywiście ciebie i Freddy’ego. No ale sam rozumiesz, że to co innego.
Rozległ się dzwonek telefonu i zwierzątko zastrzygło uszami.
-Któż to dzwoni o tej porze? – zdziwiła się Valeria i podniosła słuchawkę.
-Vale, dziecko, żyjesz? – usłyszała zdenerwowany głos matki.
-Tak, mamo. Skąd ci przyszło do głowy, że mogłabym nie żyć?
-Cris mi powiedziała, że zainstalowałaś internet.
-I? – nadal nie rozumiała dziewczyna.
-No wiesz, wołałam się upewnić, ze nie zadajesz się z jakimś zboczeńcem – tłumaczyła się pani Eugenia.
-Mamo – roześmiała się Vale. – Jestem dorosła i potrafię sama o siebie zadbać. A w internecie nie spotyka się wyłącznie degeneratów.
-Mówisz tak, bo jesteś młoda i nie wiesz, jakie jest życie. Ale nie martw się, mama jest niedaleko i trzyma rękę na pulsie. Nie pozwolę, żeby ktoś skrzywdził moja córeczkę.
-Dziękuję, za troskę, ale sama dam sobie radę. Dobranoc mamusiu.
-Kocham cię Vale. Jakby cos, to dzwoń.
-Buziaki dla taty. – Valeria odłożyła słuchawkę i westchnęła znacząco. Chupito w odpowiedzi poruszył noskiem.
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 20.09.08, 1:59PM    Temat postu:

Przeczytałam i musze powiedzieć, że mimo, iż nieczęsto czytam tego typu opowieści to jednak Twoje opowiadanie, Ano, spodobało mi się. Fajnie, że zamieściłaś treć z czatu :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 20.09.08, 3:03PM    Temat postu:

Cieszę sie Sissi, że ci się spodobało. Nie mam jak na razie aniowych powieści, więc wkleiłam to, co mam, z nadzieją, że ktoś to przeczyta :)
----------------------------------------------
[b]Odcinek trzeci[/b]
"Tak się nie traktuje dziewczyn"

Autobus komunikacji miejskiej. Tłok, brak powietrza i ciekawskie spojrzenia ludzi. Valeria bardzo tego nie lubiła. Zawsze wydawało jej się, że współpasażerowie patrzą się na nią z litością i niechęcią. Ten metalowy wózek stanowił nieprzekraczalną barierę, mur, który dzielił ich światy. Z ulga wysiadła (na szczęście kilka lat temu pojawiły się niskopodłogowe pojazdy) i podjechała kawałek do domu rodziców. Ledwo sięgnęła ręką w kierunku dzwonka, gdy z mieszkania jak bomba wyskoczyła pani Eugenia.
-Vale, kochanie, jak milo cię widzieć całą i zdrową – obsypała córkę pocałunkami.
-Przyznaj się, stałaś cały czas w oknie? – Valeria usiłowała zetrzeć z policzka ślady szminki.
-Mówiłem jej, żeby się czymś zajęła, ale twoja mama jest uparta jak osio –- z pokoju rozległ się żartobliwy glos ojca.
-Sam jesteś osioł – odgryzła się matka. – Jaka ty jesteś chudziutka! – spojrzała z troską na Vale.- To internet wysysa z ciebie wszystkie soki.
Dziewczyna wjechała do domu i przywitała się z Don Genaro.
-Gdzie siostry? – zapytała.
-Vanessa wyszła gdzieś rano, a Cristina powinna lada moment być. Pół godziny temu skończyła pracę – odparł tata, głaszcząc córkę po głowie.
-No właśnie, dlaczego jej jeszcze nie ma? Może coś się stało? – zaniepokoiła się nagle pani Eugenia. – Lepiej zadzwonię do redakcji.
-Jenny, nie rób jej wstydu przy kolegach. Pamiętasz, jaka była zła, gdy ostatnim razem zadzwoniłaś do naczelnego?
-Naprawdę to zrobiła? – niedowierzała Vale.
-Was to może nic nie obchodzi, ale ja martwię się o moje dzieci. – żachnęła się kobieta i z wyrazem boleści na twarzy położyła dłoń na pulchnej piersi. – Serce mi pęka, gdy myślę, że którejś z moich księżniczek mogłoby się cos stać.
-Dobrze, że jest nas tylko trzy – roześmiała się Cris, która niepostrzeżenie weszła do salonu. – Mmm, ale aromaty! Możemy już siadać do stołu, bo jestem cholernie głodna.
-Cristino Pardofigeroa! – zrugała ją matka. -Cóż to za rynsztokowe słownictwo? Dajesz zły przykład siostrze. Poza tym najpierw powinnaś umyć ręce – na świecie roi się od zarazków.

Thomas Torres siedział właśnie zawalony papierkowa robota. Szef jak zawsze zrzucił na niego odpowiedzialność za powodzenie projektu, przez co szykowały się kolejne nadgodziny. Sonia pewnie będzie zła, bo obiecał jej, że ten weekend spędzą razem. Po śmierci rodziców jego siostra zerwała kontakty ze znajomymi i to zadaniem Thomasa było pilnować, aby nie zarosła pajęczynami, zamknięta w swoim pokoju. Rozległo się pukanie do drzwi i wszedł Francisco.
-Cześć – przywitał go niechętnie mężczyzna.
-Co ty taki naburmuszony? – spytał Francisco.
-Twój ojciec znów kazał mi zostać po godzinach. Sonia się wścieknie i wcale się jej nie dziwię.
-Nic na to nie poradzę – odparł Franco. – Wiesz, poznałem wczoraj świetną dziewczynę w sieci.
-Co ty nie powiesz? Która to już, bo straciłem rachubę?
-Musisz być taki złośliwy? To naprawdę miła i inteligentna osoba.
-Jeśli będzie równie dobra w łóżku, to może spotkasz się z nią trzy razy – stwierdził Thomas. –Nie podoba mi się sposób, w jaki traktujesz te kobiety. Bawisz się nimi, robisz im nadzieje, a potem porzucasz. To niehumanitarne.
-Odezwał się święty Tomasz – zakpił niezadowolony Francisco. – Ja im daje iluzje szczęścia, a one mi chwile cielesnej przyjemności, wiec wszystko jest ok.
-Mam dużo pracy, może pogadamy kiedy indziej? – zaproponował Thomas.
-Nie będę ci już przeszkadzał. Pozdrów siostrę – rzucił na odchodne Franco i wyszedł obrażony.

-Vale, nałożę ci jeszcze kurczaka – zdecydowała pani Eugenia. – Tak mało dziś zjadłaś.
-Mamo, zaraz pęknę – wymamrotała najedzona dziewczyna.
-To początki anoreksji – stwierdziła matka i niezrażona zaczęła nakładać na talerz córki dokładkę.
-Nałóż lepiej mi, mamo – zaoferowała się Cristina, pożerając oczami smakowite kawałki mięsa. – Nic nie może się równać z twoim kurczaczkiem.
Pani Eugenia pokraśniała z dumy i zamieniła córkom talerze.
Valeria spojrzała z wdzięcznością na Cris, a ta mrugnęła do niej porozumiewawczo.
-Jak tam twoje internetowe podboje?
-Na razie poznałam jednego chłopaka.
-Składał ci jakieś dwuznaczne propozycje? – zaczęła się dopytywać matka.
- Nie składał – uspokoiła ja Valeria. – Jest bardzo inteligentny i świetnie się z nim rozmawia.
-Tacy to zawsze na początku są mili, a potem trach i ukręcają głowę – dogadywała Eugenia.
-Jenny! – zwrócił jej uwagę don Genaro. – Bo nie pozwolę ci oglądać więcej programów kryminalnych.
Nagle do pokoju weszła Vanessa i popatrzyła z pogarda na siedzącą przy stole rodzinę.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 20.09.08, 3:06PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 28.09.08, 9:22PM    Temat postu:

Ano,
bardzo podoba mi się postać Eugenii. Jest rozbrajająca ;) teksty o zboczeńcu - kanibalu naprawdę mnie rozbawiły.

Vanessa zachowuje się, jakby miała... jakby ją bardzo brzuch bolał. Jest odrobinę niewiarygodna, moim zdaniem. Może gdy za parę odcinków ochłonie i zacznie się zachowywać spokojniej, będzie sympatyczniejsza?

Podoba mi się fragment czatu - miła, docipna, bardzo wiarygodna rozmowa.

Podoba mi się Twoje poczucie humoru. Podoba mi się postać Valerii. Podoba mi się pomysł na intrygę. Cieszę się, że tak szybko dorzucasz nowe odcinki.

Trochę zgrzyta mi fakt, że bohaterowie są hiszpańskojęzyczni, w sumie równie dobrze mogliby być Polakami. A gdybyś chciała kiedyś wydać tę powieść, wydawca potraktowałby Cię znacznie poważniej, jeśli pisałabyś nie o Francisco i Valerii, ale o Franciszku i Walerii. Oczywiście zorientowałam się już, że kochasz język hiszpański i w twoim przypadku to nie jest tylko poza, ale autentyczna fascynacja tą kulturą :)

Generalnie - podoba mi się. Czekam na więcej! :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 29.09.08, 9:29AM    Temat postu:

Chyba najbardziej przypadła mi do gustu postać Eugenii (tak, jakbym momentami o mojej Mamie czytała...).
Oprócz tego Vanessa- moim zdanie dobrze wykreowana postać. Z charakterkiem- w przyszłości może narobić trochę kłopotów, ale myślę, że o to chodzi- uczyni fabułę jeszcze ciekawszą. (Nie zawsze między rodzeństwem jest dobrze. Częściej właśnie jedno jest o drugie zazdrosne).
No i wydaje mi się, że w wersji polskiej byłoby bardziej wiarygodne. Ale to już nie o to idzie- niech Ci się dobrze pisze- wtedy i nam będzie się dobrze czytało :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 05.10.08, 8:52PM    Temat postu:

Na początku chciałam podziękować za komentarze .
Co do Vanessy- moze wydaje sie niewiarygodna, ale znam osoby podobne do niej, zresztą w przyszłości będzie miała "przebłyski" lepszego charakteru.
Bohaterowie są hiszpańskojęzyczni, poniewa, wymyślając ich, miałam przed oczyma aktorów latynoamerykańskich, poza tym, jeśli w wielu opowiadaniach bohaterowie mają angielskobrzmiące imiona, to czemu u mnie nei mogliby miec hiszpańskich?
Co do Eugenii, to mi się też trochę z moja mamą kojarzy
A teraz kolejny odcinek
-----------------------------------------------
[b]Odcinek czwarty [/b]
Magicny kwiatusek

-Cóż za wzruszający rodzinny obrazek. Tak słodki, ze aż mnie mdli – powiedziała Vanessa wydymając wargi. – Widzę, że świetnie się bawicie beze mnie.
-Nie wiedzieliśmy, kiedy wrócisz – tłumaczyła się pani Eugenia.
-No i dobrze. Nie będę się przed nikim opowiadać. Zresztą i tak nie chciałabym brać udziału w tej szopce. Kaleka, nimfomanka, pantofel i histeryczka – też mi doborowe towarzystwo.
-Vanesso! – skarcił ja ojciec.
-Tato, daj spokój. Nie ma sensu z nią dyskutować – powstrzymała go Valeria.
- Moja niedorozwinięta siostrzyczka jak zawsze próbuje wszystkich ustawiać – Vanessa podeszła do stołu i wzięła z talerza Cristiny kawałek kurczaka. Ugryzła, skrzywiła się z niesmakiem i odłożyła z obrzydzeniem. – Ten kurczak jest niedopieczony. Wolę już zjeść cos w fastfoodzie. Ciao.
Po wyjściu Nessie przy stole zapanowała cisza. Dziewczyna skutecznie zepsuła wszystkim nastrój. Przesadą nie byłoby nawet stwierdzenie, iż była ona specjalistką w tej dziedzinie. Pani Eugenia patrzyła w swój talerz ze zbolałą miną.
-Nie przejmuj się mamuś – Valeria otoczyła ja ramieniem. – Przechodzi teraz głupi okres, ale kiedyś jej to minie. Vanessa nie jest zła, tylko trochę się pogubiła.
-Obyś miała nadzieje, córeczko – westchnęła matka.- Ja nie mam siły do tej dziewczyny.
-Może pooglądamy telewizję – zmieniła temat Cristina. – Dziś miała lecieć jakaś komedia romantyczna.
-Ta z Meg Ryan? – spytała Vale.
-Chyba tak – Cris wzięła pilota i włączyła telewizor, który stal na honorowym miejscu w salonie.
-Żebym tylko nie przegapiła mojej telenoweli – zastrzegła pani Eugenia.
-Przecież masz ustawiony budzik na tę godzinę – przypomniał jej mąż.
-A rzeczywiście – zreflektowała się kobieta. – W takim razie możemy obejrzeć ten film.- zgodziła się łaskawie, dyskretnie sprawdzając, czy bateria w budziku aby na pewno się nie wyczerpała.

Matilde Perez siedziała przy stole, zastanawiając się nad wyborem szkoły dla swojego synka. Nie chciała go posyłać do okolicznej podstawówki, z której dzieci wynosiły najczęściej umiejętności rodem z filmów kryminalnych. Takie były minusy mieszkania w dzielnicy slumsów. Musiało istnieć jakieś wyjście, które wyrwie jej Carlita z tego kręgu nędzy i przegranego życia. Rozmyślania przerwał jej Marcos, który wrócił z pracy, tradycyjnie po kilku piwach. Kobieta zerwała się z krzesła i bez słowa postawiła przed mężczyzną talerz z zupą. Wzrok dobrze zbudowanego bruneta padł na leżące na stole papiery, których nie zdążyła sprzątnąć.
-In-for-ma-tor e-du- zaczął dukać.- Co to jest?
-Informator edukacyjny – odparła nieśmiało Matilde.
-A po co ci to?
-Szukam szkoły dla Carlita.
-Czego tu szukać? Przecież dwie ulice dalej jest buda.
-Tam się uczy margines. Nie chcę, żeby mój syn miał kontakt z takimi ludźmi.
-A co, szczeniak z cukru jest? Nic mu się nie stanie.
-Zawsze marzyłam, że zdobędzie wyższe wykształcenie i będzie miał lepsze życie, niż my.
-Ta, od razu hrabia zostanie – Marcos beknął głośno.- Źle wam? Macie jedzenie, ciuchy i dach nad głową. Co mu może dać ta szkoła? Ja nigdy się nie uczyłem i wyrosłem na prawdziwego faceta. Nie dam ani grosza na takie fanaberie.
-Zarobię na jego szkołę – Matilde spojrzała na konkubenta błagalnie.
-Nigdzie nie będziesz pracować. Masz siedzieć w domu i koniec. Zresztą i tak nic nie potrafisz.
W oczach kobiety pojawiły się łzy.
-Nie rób takich oczu, bo mnie denerwujesz. Każdy musi znać swoje miejsce. I lepiej nie nabijaj bachorowi głowy mrzonkami, bo pożałujesz.
Matilde wyszła na podwórko, by ochłonąć i po chwili jej spódnicy uczepił się bohater całego sporu, czarnooki i czarnowłosy chłopczyk o zawadiackim uśmiechu.
-Zamknij ocy – poprosił i wyciągnął z kieszeni mocno wygnieciony kwiatuszek. – Pats, jaki piękny kwiatusek znalazłem. On jest magicny i spełnia wsystkie zycenia.
-Dziękuję kochanie – kobieta przytuliła mocno synka i obiecała sobie w duchu, że nie pozwoli Marcosowi zniweczyć jej planów.
_________________


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 05.10.08, 8:53PM, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 12.10.08, 8:14PM    Temat postu:

"Magicny kwiatusek" bardzo mi się podoba :) Kończy się uroczo. Zaciekawiła mnie postać Matilde. Żal mi jej, ale wydaje się w glębi duszy silną kobietą, myślę, że sobie poradzi i dopnie swego :)

Bardzo, bardzo duży plus za wielowątkowość. Nie mogę się doczekać następnych odcinków!

Zdradzisz nam, jak wyobrażasz sobie swoich bohaterów? Czy to tajemnica autorki? :)
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 13.10.08, 1:29PM    Temat postu:

Valeria wygląda jak Angie Cepeda
[link widoczny dla zalogowanych]
Francisco- Reynaldo Gianecchini
[link widoczny dla zalogowanych]
Vanessa- Luz Maria Zetina
[link widoczny dla zalogowanych]
Felipe (chlopak Vanessy)- Mauricio Ochmann
[link widoczny dla zalogowanych]
Thomas (przyjaciel Franco)- Edu Santamarina
[link widoczny dla zalogowanych]
jego siostra, Sonia (susana Gonzalez)
[link widoczny dla zalogowanych]
Ana (Yadhira Carillo)- narzeczona Fransisco
[link widoczny dla zalogowanych]
Matilde Perez (Angelica Rivera)
[link widoczny dla zalogowanych]
Carlito Perez (Alejandro Flores)
[link widoczny dla zalogowanych]
Marcos Aguirre (Eduardo Rodriguez)- konkubent Matilde
[link widoczny dla zalogowanych]
Cristina Pardofigeroa (Gabriela Spanic)- starsza siostra Vale
[link widoczny dla zalogowanych]
Don Genaro Pardofigeroa (Gianfranco Brero)- ojciec Vale
[link widoczny dla zalogowanych]
Eugenia Pardofigeroa (Chamuca Negrete)- matka Vale
[link widoczny dla zalogowanych]
--------------------------------------
[b]Odcinek piąty[/b]
Karaoke dla królika

W mieszkaniu panowała ciemność. Thomas włączył światło i skierował się do pokoju siostry. Dziewczyna siedziała na łóżku i kołysała się w przód i w tył.
-Soniu, wybacz mi – mężczyzna pogłaskał ją po głowie.
-Znowu mnie oszukałeś.
-To nie moja wina. Pan Octavio kazał mi zostać po godzinach.
-Nienawidzę go! – krzyknęła dziewczyna.
-Ja tez za nim nie przepadam, ale gdyby nie ta praca, nie mielibyśmy za co żyć – tłumaczył Thomas.
Sonia spojrzała na niego przepraszająco.
-Rozumiem. Ale przez niego czuje się tak samotna.
-Gdybyś tylko wyszła z domu...
-Wiesz, że tego nie zrobię – przerwała mu dziewczyna.
-Nie możesz przez cale życie unikać ludzi.
-Ludzie są mi niepotrzebni. Wystarczysz mi ty i Francisco. Może zaprosisz go do nas?
-Skoro ma ci to poprawić humor, to jeszcze dziś do niego zadzwonię – obiecał Tommy.
-Kocham cię, braciszku – twarz Sonii rozjaśniła się i zagościł na niej dawno nie widziany uśmiech.

Komedia romantyczna dobiegała końca. Valeria ukradkiem ocierała łzy. Tak bardzo chciała, żeby również jej udziałem stała się w przyszłości podobna miłosna historia. I tak wzruszający happy end. Cristina spojrzała na nią ukradkiem i dala jej kuksańca.
-Nie łam się mała, tez kiedyś spotkasz swojego księcia.
Vale parsknęła śmiechem.
-Prędzej Shreka.
-Nie bądź taka wybredna, Shrek tez jest przystojny na swój sposób – popatrzyła na zegarek. – No ale na mnie już czas. Mam jeszcze trochę papierkowej roboty. Jedziesz ze mną? – zwróciła się do siostry.
-Wrócę autobusem.
-Nie ma mowy. Nie będziesz wracać sama wieczorem.
-Tak tak, Cristina ma rację – wtrąciła się matka. – Na ulicach czyha wiele niebezpieczeństw.
Pani Eugenia pożegnała się szybko z córkami, bo usłyszała dzwoniący ostrzegawczo budzik, a bardzo była ciekawa, czy Lucia jest matka Conchity i co na to Eduardo.

Ledwo Valeria wjechała do domu, a rozdzwonił się telefon. „To pewnie mama” – pomyślała.
-Tak, mamo, wróciłam cala i zdrowa – uprzedziła jej pytanie.
-O, to bardzo się cieszę córeczko, a już miałam dzwonić po policję – usłyszała w słuchawce Mercuria, który nieudolnie naśladował glos pani Eugenii.
-Hej Freddy, myślałam, że to mama – roześmiała się dziewczyna.
-Jak chcesz, mogę ja poudawać. Co tam u ciebie kurczaku?
-Wszystko w porządku. Wpadniesz jutro na gotowanie? – zaproponowała Vale.
-A co będziemy pichcić? – spytał mlaszcząc Freddy.
-Danie, którego nazwy nie potrafię wymówić. Brzmi trochę jak jakieś zaklęcie.
-Mam nadzieje, że nie będzie na mnie patrzyło, jak ostatnim razem? – wyraził swe obawy mężczyzna.
-Tym razem nie będziesz miał tak głębokiego kontaktu z pożywieniem.
-Ufff. A jak tam twój flirt internetowy. Zawróciłaś już komuś w głowie? – dopytywał się przyjaciel.
-Poznałam pewnego mężczyznę, ale nie chce zapeszać.
-Dobra, dobra, przyjadę jutro i wyznasz mi wszystko, jak na spowiedzi. Pa, kurczaku.
-Buzi Freddy.
Dziewczyna odłożyła słuchawkę i uśmiechnęła się. Ona i Freddy, papużki-nierozłączki. Pewnego dnia pojawił się tak po prostu i przywrócił jej wiarę w życie. Nie potrafiła sobie wyobrazić, kim byłaby dziś, gdyby nie on. Spojrzała w kierunku klatki. Oczywiście, Chupito kolejny raz wybrał się w samotna eskapadę. Znalazła go na fotelu, gdy o mało na niego nie siadła.
-Ty mały samobójco – pogłaskała go pieszczotliwie.
Włączyła komputer, zalogowała się na czat. Serce zabiło jej mocniej – on już tam był. „Będę twarda, poczekam, aż sam się odezwie” – pomyślała.
Po chwili na ekranie pojawiła się ikonka, sygnalizująca, iż Francisco79 zaprasza ja na priv.
[i]Francisco79: Witaj dziewczynko ze sprężynkami :). Przygotowałem dla ciebie pewną grę. Psychologiczną. Czy jesteś gotowa podjąć wyzwanie?
Muytrista: Tak ;)
Francisco79: Zatem zaczynamy. Zamknij oczy i wyobraź sobie jakieś pomieszczenie.
Muytrista: Jak mam czytać to, co do mnie piszesz z zamkniętymi oczami?
Francisco79:Nie pomyślałem o tym <zawstydzony>. Cała moja gra na nic :(
Muytrista: <g> Nic się nie stało, możemy sobie pośpiewać :D
Francisco79: Na czacie? :D
Muytrista: Śpiewałeś kiedyś na czacie?
Francisco79: No nie.
Muytrista: Najwyższy czas to zmienić. W razie czego poprosimy Chupito o pomoc.[/i]
Króliczek przyzwalająco kiwnął główką.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Kącik Literacki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin