Jim a Walter

Gość · Wysłany: 08.08.08, 12:11PM Temat postu: Jim a Walter

Jim a Walter -dwaj synowie Ani ,ale jacy od siebie inni .Jim jak prawie każdy mały chłopiec w jego wieku ,chce być piratem i żeglarzem .Marzy o wiernym ,psim przyjacielu i przygodach .Walter zaś kocha piękno i poezję ,przez to nieraz go wyśmiewają nazywając go babą i maminsynkiem .Różni ich też podejście do wojny .Jim poszedł na wojnę ,myśląc że będzie to fajna męska przygoda .Dla Waltera wojna nie była przygodą .Wiedział ,że jest okrutną rzezią ,pełną krwi i przemocy .Wiedział ,że wojna zmieni świat na zawsze a dawne piękno nigdy już nie wróci .Nie uważacie ,że w tym trochę przypomina Ashleya Wilkesa z Przeminęło z wiatrem .Walter zginął ,ale gdyby przeżył wojnę i wrócił do domu to możliwe ,że tak jak Ashley byłby okaleczony psychicznie i nigdy by się nie dostosował do nowej rzeczywistości .Bo w tym nowym świecie ,zaraz po wojnie nie było by piękna i poezji którą tak kochał .Odbiegłam trochę od głównego wątku .Synowie Ani ,mimo że różnili się charakterami to bardzo się kochali .Jim zawsze stawał w obronie Waltera .Walter podziwiał odwagę Jima .Jednak gdy Jim wrócił do domu ,opowiada Rilli że on który tak często śmiał się z Waltera ,z tych jego różnych leków na froncie poznał prawdziwy strach .A Walter na froncie był najodważniejszym żołnierzem.

Gość · Wysłany: 08.08.08, 12:51PM Temat postu:

Dobrze, że założyłaś ten post Iwono ;)
Tak, Jim był śmiały, żądny przygód. Wojna była dla niego właśnie przygodą. Z resztą każdy myślał, że skończy się za parę miesięcy i do domu wróci jako bohater. A Walter wiedział, że to nie byle jaka wojenka. Świadomy był rzezi, tej całej makabry. Rzeczywiśtość go nie przerażała, kiedy się z nią ostatecznie spotkał. Bał się tylko imaginacji. Zawsze się zastanawiałam, dlaczego Lucy uśmierciła Waltera. Niedawno to zrozumiałam. Człowiek, tak namiętnie kochający piękno, poezję, mający ideały, nie mógłby się odnaleźć w tym świecie.
Pod pewnym względem masz rację, jeśli chodzi o Ashley'a. Trafne spostrzeżenie ;)
Walter był najodważniejszym żołnierzem. Bardzo mnie zwruszyła rozmowa Rilli z Jimem.
"A w tej starej dolinie, którą obaj tak kochaliśmy, będąc dziećmi uświadomiłem sobie, że go już nigdy więcej nie ujrzę." Piękna miłość braci...

Gość · Wysłany: 08.08.08, 1:01PM Temat postu:

Iwono, masz absolutna rację pisząc, ze Jim i Walter byli zupełnie różni. Jim, był normalnym chłopcem, później mężczyzną, nie wyróżniał się niczym aż tak bardzo. Zwykły wesoły chłopak, z marzeniami i smutkami. Zawsze ciekawy świata. Walter, to poeta o delikatnej duszy, jest w nim tyle wewnętrznego piękna, że zdobywa chyba serce każdego czytelnika. Musze przyznać, że chociaż bardzo lubię Jima, to Waltera wręcz uwielbiam. Myślę, że gdyby przeżył wojnę, nigdy nie byłby już tym samym człowiekiem i może dlatego LMM go uśmierciła. Zawsze nie podobał mi się wątek jego śmierci i chyba jak wiele osób, nie moge się z tym pogodzić. To był wspaniały chłopak, który żył poezją i pięknem świata i mimo tego, że miał się za tchórza w rzeczywistosci był najodważniejszy, bo jako jeden z nielicznych dokładnie zdawał sobie sprawę co czeka go na wojnie. Myślę, że Walter tak naprawdę był dużo dojrzalszy od Jima. Obaj czuli do siebie braterska miłośći byliwspaniałymi ludźmi.

Gość · Wysłany: 08.08.08, 1:30PM Temat postu:

Tak, wojna dla Waltera była tym, czym dla Aschley'a - zmierzchem bogów, końcem pewnej epoki... Dla Jima, przygodą, wyzwaniem.
Walter był spokojnym, marzycielskim chłopcem, zupełnym przeciwieństwem brata, zgłodniałego przygód młodzieńca. I mimo, że niektóre marzenia mieli tak bardzo różne, obaj marzyli o szczęśliwym życiu, potem o końcu wojny... Oczywiście, mieli różne charaktery, ale łączyła ich miłość do ziemi, domu, rodziny. Kochali swoją Ojczyznę i to za nią poszli przelewać krew.
I Jima, i Waltera uwielbiam, każdego z innego powodu.
Myślę, że do Waltera i Jim, odpowiada cytat z wiersza Szymborskiej.
[i]Uśmiechnięci, wpółobjęci
Spróbujemy szukać zgody,
Choć różnimy się od siebie
Jak dwie krople czystej wody[/i]

Gość · Wysłany: 17.08.08, 12:25PM Temat postu:

Mysle, z Jim i Wolter byli od siebie tak samo różni jak Flora i Una. Wiadomo było powszechnie, że Jim i Flora są w sobie z wzajemnością zakochani. Flora z Uną nie były ze soba tak blisko by Flora mogła dostrzec miłośc Uny do Woltera i jej cierpienie. Jeżeli w ogóle Wolter był w Unie zakochany to Jim podobnie jak Flora nie dostrzegał tego uczucia i niczego ne podejrzewał.

Gość · Wysłany: 30.01.09, 10:37PM Temat postu:

Macie rację. Bracia, ale jak od siebie się różnili! Jak zauważyłyście dla Jima, wojna była przygodą, nie zdawał sobie do końca sprawy z prawdziwego oblicz wojny. Inaczej było z Walterem. Ten naprawdę wiedział, domyślał się, czuł, jaka naprawdę jest wojna.
Wracając do dzieciństwa bohaterów. Już wtedy bardzo się różnili. Jim, bawił się w różne chłopięce zabawy, bił się z kolegami, szukał skarbów na pirackich statkach i wchodził na czubki drzew. Jim był żądny przygód, potyczek, wojen, bitew, tak aby mógł dowieść swego męstwa. Walter był inny. Kochał piękno, już od najmłodszych lat uwielbiał poezję. We wszystkim starał się dostrzegać piękno świata i przyrody. Przypominał trochę małą Anię, swoją mamę - marzycielkę z wielką wybujałą wyobraźnią.
Jednak... mimo tych różnic bracia się bardzo kochali i szanowali siebie nawzajem.