Forum forum usunięte Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wspomnienia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Aniowo
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: 12.04.08, 7:07PM    Temat postu: Wspomnienia

Moi Kochani,
Myślę, że przyznacie mi rację co do tego, że piękne wspomnienia są jak najbardziej "Aniowe". Bohaterki powieści Lucy Maud Montgomery przywiązywały do nich bardzo dużą wagę, podobnie zresztą, jak sama pisarka, o czym świadczy chociażby jej zamiłowanie do scrapbookingu i pisania pamiętników.
Sądzę, że warto by było podzielić się jakimiś pięknymi, wyjątkowymi wspomnieniami - z dzieciństwa, ze wczesnej młodości, z okresu wkraczania w dorosłość...
***
Moje najwcześniejsze wspomnienia to wiosenne spacery z mamusią i maleńką Martynką. Mieszkaliśmy wówczas pod lasem i mama często zabierała nas na piękną, słoneczną polankę nad strumieniem. Tam siadała i czytała nam bajki lub śpiewała; Martynka mogła mieć wówczas nieco ponad rok, ja wkroczyłam w słynny w rodzinie okres "dwa latka i pół latka". Na polankę przychodził również tato, gdy wrócił ze szkoły - i potem wracaliśmy razem do naszego nietypowego mieszkania, usytuowanego na poddaszu małej wiejskiej szkółki.

Inne piękne wspomnienia to na pewno te wakacyjne, zwłaszcza drugi obóz wędrowny po Wielkopolsce, było to zdaje się w 1993 albo 1994 roku; mieliśmy wówczas fantastyczną grupę uczestników, przepiękną pogodę i naprawdę zachwycającą trasę - pamiętam, że byliśmy w Zaniemyślu, Rogalinie, Kórniku, Niepruszewie, Mosinie - a kończyliśmy w Poznaniu. Nigdy nie zapomnę fantastycznej przejażdżki kolejką wąskotorową ze Środy Wielkopolskiej do Zaniemyśla, labiryntów ogrodowych w Rogalinie, urokliwego starego cmentarza w Niepruszewie czy też sympatycznego schroniska młodzieżowego w Kórniku - Bninie. Był to chyba najbardziej udany spośród naszych 16 obozów wędrownych (organizowanych przez moich rodziców).

No i jeszcze piękne wspomnienia, zaćmione jednak przez późniejszy rozwój wypadków, związane z pewnym pięknym i szalonym weekendem majowym 5 lat temu - i pierwsze oświadczyny, pierścionek zaręczynowy z moimi ukochanymi ametystami...
Wszystko było takie piękne, romantyczne i zwariowane przez te magiczne 3 dni...
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 21.04.08, 1:28PM    Temat postu:

Moje najwcześniejsze wspomnienie, to jak mój Tata mnie ciągnie na sankach :) miałam wtedy może 4 latka może mniej i jesto jedno z dwóch wspomnień jakie mam z moim Tatą. 2 to jego pogrzeb, miałam wtedy 5 latek. To takie moje najsmutniejsze wspomnienie :(

Z weselszych to nigdy nie zapomnę pewnego sylwestra, gdy byłam w 2 klasie liceum. Ze znajomymi byliśmy w Budapeszcie i przywitaliśmy nowy rok w gorących źródłach, które zakończyło się miesięcznym zapaleniem płuc :D
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 21.04.08, 5:02PM    Temat postu:

Najwspanialsze wspomnienia z mojego życia, hmmm:

Wyjazdy do Babci do Sokoliny. Wieś spokojna, mały domek na wzniesieniu, duży ogród pełen drzew i róż, na przeciw domu kościoł. We wsi był zawsze mały ruch więc mogłam chodzić gdzie tylko chciałam. Tam mam wiele koleżanek, pierwszego wielbiciela, z tym domem wiąże się wiele rodzinnych wspomnień. Kochałam tam jeździć bo kochałam Babcię i zwsze chciałam być do niej podobna, z wyglądu po części jestem, a czy z charakteru, nie wiem.

Wyjazd na kolonie do Mszany Dolnej, moja pierwsza kolonia. Piękne góralskie domki pośród gór. Uwielbiałam w nocy siadać na balkonie (nawet w deszczu) i marzyć. Mieszkaliśmy ok 4 km od miasta więc byliśmy niemal odcięci od cywilizacji, ale i tak było wspaniale.

Złe wspomnienia staram się raczej kasować, ale jeśli się nie da- próbuję je obrócić na choć trochę lepiej brzmiące.
A może wypisujmy tu też jakieś anegdotki i wspomnienia o naszych bliskich co wy na to? Aniulciu co o tym myślisz?
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 24.05.08, 9:29PM    Temat postu:

Moje najwspanialsze wspomnienie z ostatnich tygodni, to przyrzeczenie harcerskie.
Byłam tym wydarzeniem tak poruszona, i wzruszona, że opisałam je w formie krótkiego [jak to nazwać?] hmm... W formie krótkiej formy literackiej, która jest bardzo subiektywna, i mam wrażenie, że w pewnym momencie nie idzie 'się wyznać', że traktuje o przyrzeczeniu harcerskim.
Bo mi chodziło głównie o przyjaźń, prawdziwą, o którą teraz jest tak trudno.

Cóż, zaprezentuję wam to, nie jest zbyt długie.

"To był środek nocy, a może już jej koniec... Nie zastanawiali się nad upływającym czasem. Ważne były twarze przyjaciół wokół tego małego rozkołysanego płomyka świeczki, która stałą na kartce z jakże wymownym słowem PRZYJACIEL. Ich twarze były poważne, w niektórych oczach błyszczały łzy. Każdy po kolei zabierał głow i mówił słowa, które nie rozpierzchały się, jak to zwykły zawsze czynić. Nie, one gęstniały, stawały się prawie namacalne, i po wypłynięciu z ust wszystkie zawisły pośród tych ludzi, pośród kręgu kilkunastu zamyślonych przyjaciół. W końcu, gdy już każdy powiedział to, co mu leżało na sercu, zaczęli się podnosić z miejsca. Wyszli na zewnątrz i zagłębili się w rozgwieżdżoną noc. Nie wiedzieli, dokąd idą, lecz byli pewni że to miejsce będzie magiczne. I to nie przez czary w dosłownym tego słowa znaczeniu. To magia przyjaźni uczyniła ze zwykłego miejsca miejsce niezwykłe, pełne wzruszonych spojrzeń i niewypowiedzianych słów. I gdy stali tam, przy ogniu, wypowiadając słowa, które znali tak dobrze, ale które teraz nabrały całkiem nowego znaczenia, czar przyjaźni zawładnął nimi. Tą chwilę zapamiętali i zachowali w sercach do końca życia."
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: 26.06.08, 6:13PM    Temat postu:

Jakie śliczne, Maud! ;) Aż się prosi, żeby obudować ten fragment fabułą, by powstało piękne opowiadanie.

Ja... Mam tak wiele wspomnień, że mi się tu na pewno nie zmieszczą. Potem przypomnę sobie coś i stwierdzę: "Jak mogłam o tym nie napisać"?

Pierwsze wspomnienia to migawki z Zachełmia. Byłam bardzo malutka, gdy tam mieszkaliśmy, podobno takie małe dzieci nie mają wspomnień. Jakiś spacer, jakiś koc wyciągnięty przed dom, jakaś różowa kaseta magnetofonowa, jakieś białe meble, jakieś smerfy, jakaś pani sąsiadka, co miała ładne mieszkanie i takie ładne coś na ścianie... Taki pół-sen, pół-pamięć.

Dużo wspomnień wiąże się z miejscowością o nazwie Bytyń, w której spędzamy od lat wakacje. Z perspektywy czasu stwierdzam, że miałyśmy z Aniulką ogromne szczęście, móc dorastać w tak pięknym miejscu. O takich miejscach pisze się książki. A "za stodołą", to jest takie banalne określenie - ale tam był nasz świat. Za stodołą były piękne łąki, i wielkie stogi siana (to była słoma właściwie... Ale "stóg siana" brzmiał dla nas bardziej poetycko), i jabłonie sąsiada, i wszystkie nasze "domki", i las, do którego chodziło się na grzyby, i "piaskowiska" - co tu dużo mówić - pełno piachu, a dzieci lubią piach :)

W ogóle, najważniejszą osobą w moich wspomnieniach jest Aniulka :) Nie ma nic (a raczej nikogo) lepszego niż siostra!

Mam dużo wspomnień pięknych w sensie estetycznym. Np. "trzy tęcze", czyli niezwykły spektakl na niebie po burzy, tuż przed zmrokiem. Niebo złociste, różowe, szafirowe, kobaltowe,... tęczowe... A właściwie to ja z kolei to wydarzenie opisałam w formie quasi-literackiej, może też zamieszczę tutaj, tylko nie mam tego w tej chwili przy sobie.

Piękne też było zdobywanie Góry Trzech Krzyży (Bytyń, a właściwie już sąsiednia Wola Uhruska). Ta góra wcale nie jest wysoka, ale wyróżnia się w tej nizinnej okolicy. Idzie się tam przecudnie, przez las, a potem przez rozległe łąki i pola. A wtedy, gdy tam szliśmy, wiał niesamowity wicher i zbierały się ciężkie chmury, zanosiło się na deszcz... W takich chwilach chciałoby się być malarzem dziewiętnastowiecznym :)

O wspomnieniach z Wysp Kanaryjskich już pisałam :) A teraz przypomniał mi się niezwykły dzień w Łebie. Też z tym samym panem. Najpierw pojechaliśmy do parku krajobrazowego zwiedzać wydmy. Cudo. Idzie się daleko, przez piękny las, po drodze mija się jeziora, dochodzi się do... pustyni... Wydmy w Łebie to tylko trochę mniej niż Fuerteventura! A potem wyszliśmy na piękną, dziką plażę. Wróciliśmy już pieszo,plażą, z jednej strony morze, z drugiej strome urwiska. Potem poszliśmy oglądać zachód słońca nad morzem. Były piękne fale. Na plaży było jakieś karaoke. Po chwili jakieś dziewczyny zaczęły śpiewać piosenkę, którą bardzo lubię. A na koniec dnia poszliśmy na kolację do restauracji, która mieściła się na łodzi stylizowanej na statek wikingów. Miała niezwykły wystrój, i było w niej ciemno, światło dawały tylko świeczki na stołach... I piękna muzyka grała.

W ogóle, większość pięknych wspomnień w moim dojrzałym życiu wiąże się właśnie z nim. Zwłaszcza ten pierwszy rok, kiedy dopiero się poznawaliśmy. Wszystkie miejsca, w których z nim byłam, wszystkie cudowne rozmowy, wszystkie jego spojrzenia, wszystkie słodkie lenistwa razem, wszystko... Nawet nasze małe smutki to piękne wspomnienia -bo wspólne. Wiecie, miłość sprawia, że nawet jazda tramwajem nr 6 to cudowne wspomnienie.

Hm, rozpisałam się tak ogromnie, że nie ma sensu dopisywać tu więcej. Może poczekam, aż ktoś jeszcze się wypowie w tym wątku, po czym odezwę się jeszcze raz. Wolno tak?


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia 25.07.08, 1:33PM, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum usunięte Strona Główna -> Aniowo Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin